I take your pain away

Começar do início
                                    

Chłopak zacisnął zęby, nie chciał dać łowcy satysfakcji z jego jęków, nie mógł jednak ich powstrzymać, to naprawdę bolało. Łzy napłynęły mu do oczu, nienawidził się za to. Uważał, że jest taki słaby...

Łowca jednak wkrótce się znudził i złapał ognioglizdy z powrotem do lampy. Czkawka odetchnął, nie mógł opisać ulgi którą wtedy poczuł. Nie mógł też powstrzymać drżenia swojego ciała.  

Ł: To co, przypomniało ci się? 

Szatyn uniósł głowę

C: Wiesz co, nie , nie bardzo, przykro mi - chciał brzmieć niezłomnie ale głos mu zadrżał.

Łowca zaśmiał się tylko w głos. To lekko zmieszało Haddocka.

Ł: Widzę że będę miał z tobą więcej zabawy niż myślałem 

***

Łowca był kreatywny, zaczął od ognioglizd, potem wziął się za bicz, a jak to nie pomogło próbował go utopić, to znaczy przyniósł banie z wodą, chwycił Haddocka za włosy, i wpychał jego głowę do wody, aż do momentu kiedy kończył mu się oddech. Chłopak brał głębokie spragnione wdechy po wszystkim, ale w krótce nadchodziły kolejne tury. Ostatecznie nawet zerwał mu paznokieć. Nawet to jednak nie rozwiązało mu języka, a łowca zaczynał się irytować... 

***

Tymczasem jeźdźcy byli już na tropie statku łowców smoków.

Ś: Potrzebujemy dobrego planu żeby to moglo sie udać... - Zaczął Śledzik.

Astrid pogłaskała Szczerbatka, który ryknął zmartwiony, po głowie.

A: Spokojnie Szczerbatku, odbijemy go, będzie dobrze - Astrid zignorowała wypowiedź kolegi żeby uspokoić smoka. 

S:  Mamy plan, wpadamy tam rozbijamy ich w drobny mak i odbijamy Czkawkę. - wyrwał się Sączysmark. 

Ś: To nie brzmi jak dobry plan, Astrid? 

A: Podejdziemy ich z zaskoczenia, nie spodziewają się nas, podlecimy od zachodu, ja ze Szczerbatkiem przemkniemy się niezauważeni, jest noc, świetnie się kamufluje, zaatakujecie z wszystkich stron a my rozwalimy ich od środka, potem szukamy Czkawki. 

Ś: Dziękuję,

S: Czyli w skrócie to co ja powiedziałem..

Ś: No nie do końca...

Astrid przewróciła oczami i popędziła Szczerbatka. Chciała Czkawkę z powrotem. Nigdy w życiu jeszcze tak się nie martwiła, szatyn był kompletnie sam w rękach wroga, nawet nie chciała sobie wyobrażać co mogą mu zrobić. Wiedziała, że Czkawka jest twardy, ale zdawała sobie sprawę, że w tym wypadku to może go zgubić. 

A: Odzyskamy cię, tylko wytrzymaj. - Wyszeptała w wiatr.

Obwiniała się, nie powinna była puszczać go samego, kiedy Szczerbatek dopłynął do brzegu bez Czkawki już wiedziała co się stało. Mordce udało się uciec ale szatyn nie miał tyle szczęścia, była pewna, że kazał Szczerbatkowi uciekać i wiedziała, że smok by nie posłuchał gdyby nie to, że był jedyną nadzieją na ratunek. Mógł wezwać pomoc i doprowadzić ich do miejsca gdzie Czkawka został złapany. 

***

Czkawka leżał na boku w kałuży własnej krwi. Był wykończony. Spocone i umazane w krwi włosy przylegały mu do czoła. Oddychał ciężko chociaż sam był pod wrażeniem, że jeszcze oddycha. Nie było części ciała która by go nie bolała. Wtedy to usłyszał. Wybuch. Otworzył opuchnięte oczy. Zajęło to chwilę ale usłyszał głos Astrid wołającej jego imię. 

HTTYD one shots [Zawieszone]Onde histórias criam vida. Descubra agora