° 5 °

108 13 7
                                    

     — Babciu, nic się nie dzieje — znużona po raz kolejny zapewniła babcię o imieniu Elizabeth, że wszystko w porządku, a nie odzywała się do niej przez ogrom pracy.

   — Musisz dbać o siebie! — wykrzyczała babcia. — Mniej pracować!

   Usłyszała dzwonek do drzwi. Z telefonem przy uchu podeszła otworzyć. Jej oczom ukazał się Brock. Wszedł do środka i z szerokim uśmiechem uniósł dwie torby z chińskim jedzeniem. Cudowny zapach rozniósł się po mieszkaniu, a żołądek Diany dał o sobie znać.

   — Pewnie ciągle jesz te śmieciowe żarcie!

   — Nie, babciu, nie jem śmieciowego żarcia — odpowiedziała, zabierając od przyjaciela swoją porcję. Eddie, słysząc jej słowa, zaśmiał się cicho. — Gotuję sobie obiady, prawie tak dobre, jak te u ciebie.

   — No mam nadzieję.

   — Muszę kończyć. — Przeszła do salonu. Rozsiadła się na kanapie, a obok niej pojawił się Eddie. — Kocham cię.

   — Ja ciebie też i uważaj na siebie!

   — Paaa!

   Rozłączyła się i od razu zabrała się za jedzenie.

   — Jezu, Brock, kocham cię za to jedzenie!

   — Tylko za to, tak? — zapytał z udawanym oburzeniem.

   — Nie no, za ogromny talent wpadania w kłopoty też — odpowiedziała z pełną buzią.  — No i za to, że za każdym razem wplątujesz też mnie w nie.

   — No wiesz ty co!? — Teatralnie złapał się za serce. — Ja po prostu dbam, żeby ci się w życiu nie nudziło.

   Zaśmiała się, a ten jej zawtórował. Skupili się na jedzeniu, rozmawiając na mało istotne rzeczy. Poruszyli temat pracy Brown, najnowszego filmu, na który planowali się wybrać i tego, że muszą zmienić chińską restaurację, w której się zwykle stołowali, bo jedzenie się zmieniło i nie było już tak dobre.

   Umyślnie omijali temat Venoma, Drake'a i tego, co się stało. Jednak wiedziała, że muszą o tym porozmawiać.

   Od całego wydarzenia minęło kilka dni. Ona doszła do siebie i nawet wróciła do pracy. Z Eddie'm było gorzej, takie wrażenie odnosiła Diana.

   — Jak się trzymasz? — zapytała nieśmiało.

   Eddie powoli przełknął to, co miał w buzi i skupił spojrzenie na czarnym ekranie telewizora. Diana obserwowała go, bojąc się jego reakcji na to pytanie. Nie chciała naciskać, żeby Brock poczuł się nieswojo. Bardzo się martwiła o niego i o to, jak poradzi sobie ze wszystkim.

   — Dobrze, nawet... Całkiem dobrze — odpowiedział i spojrzał na nią.

   Uśmiechnął się, a Brown kamień spadł z serca. Ulżyło jej. Na spokojnie wróciła do jedzenia, jednak Eddie nie miał takiego zamairu.

  — Wiesz... Muszę ci coś powiedzieć.

  — Mam się bać? — Zerknęła na niego, a jej spokój szybko minął.

   Serce zabiło szybciej, podobnie też i oddech przyspieszył.

   — Nie, nie. — Pokręcił głową. — To nic takiego.

   — To dobrze — odetchnęła głęboko i wstała z kanapy. — Ty mów, a ja pójdę po coś do picia.

   — Może jednak usiądziesz? To może być lekki szok dla ciebie...

   — Sok pomarańczowy przejdzie? — Zignorowała jego słowa i przeszła do kuchni.

   Otworzyła lodówkę i zaczęła przeglądać jej zawartość w poszukiwaniu napoju.

   — Możesz się trochę przestraszyć... — zaczął niepewnym tonem. Słychać było, że się denerwuje, jednak Diana za bardzo było skupiona na soku, którego nie mogła znaleźć, żeby tym się przejąć.

   — Eddie, razem z kosmitą, który odgryza ludziom głowy, ratowaliśmy świat, a ty... — Znalazła upragniony napój. Wyprostowała się, obróciła w stronę przyjaciela i zmroziło ją. Sok wypadł jej z rąk, a ona sama miała wrażenie, że zaraz zemdleje. — O Boże, on tu jest! Ty wiesz, że on tu jest?!?

   Zza pleców Brocka zaglądał Venom, który, podobno, zginął w walce z Riotem. Diana nie wiedziała, czy bardziej jest zdziwiona czy przestraszona, ale wiedziała, że długo nie ustoi. Obcy uśmiechnął się do niej, a ona myślała, że za chwilę zwróci wszystko, co zjadła.

   — Diana... — zaczął Eddie, ale Venom przerwał mu.

   — Cześć.

° ° °

I tym oto sposobem kończymy część pierwszą. Długo to trwało, ale mi się podobało, nie wiem jak Wam!

Obiecuję, że postaram się, aby kolejne rozdziału pojawiały się częściej!

Dziękuję i do zobaczenia!

° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °Where stories live. Discover now