° 2 °

154 15 0
                                    

   Diana raczej nie należała do osób, które dużo narzekają. Ona po prostu zaciskała zęby, w myślach przeklinała i wyzywała natrętną osobę bądź zaistniałą sytuację. Ciężko też powiedzieć, że coś jej przeszkadzało. Ogólnie Diana nie wychodziła przed szereg. Ona po prostu była. Nigdy nic nie mówiła, nie zwracała uwagi, kiedy uważała to za niepotrzebne. Hałaśliwy sąsiad? No denerwuje, ale da się przeżyć. Brak zapasu czekolady? No cóż, jej wina, mogła pomyśleć o tym, robiąc zakupy. Szef jest gburem i daje jej jasno do zrozumienia, że jest do niczego? Mogłaby się postawić, ale po co?

   Jest tylko jedna rzecz, której Diana bardzo nie lubiła. Niezapowiedziane wizyty to coś, czego nienawidziła. Ona wolała mieć wszystko zaplanowane. A już zwłaszcza nie lubiła, kiedy ktoś przychodził do niej bez zapowiedzi wieczorem.

   Dlatego teraz, siedząc przed Eddie'm w piżamie, miała ochotę go rozszarpać, ale wtedy by się nie dowiedziała, po co przychodzi do niej w nocy, kiedy dobrze wie, że ona już śpi. Diana wcześnie chodziła spać, o czym on doskonale wiedział.

   — Spotkałem kobietę — zaczął Brock.

   — Gratuluję — odparła zaspanym głosem.

   Oparła brodę na dłoni, przyglądając się brunetowi. Wydawał się być zaciekawiony czymś. Diana pomyślała, że coś musiało się stać. Dawno nie widziała go w takim stanie.

   — Pracuje w Fundacji Życia.

   Diana wyprostowała się i oparła na krześle. Skupiła na nim swoje spojrzenie, szukając oznak, że jej przyjaciel żartuje. Niestety, niczego takiego nie znalazła.

   — Powiedziała, że to, o co oskarżyłem Drake'a to prawda.

   — Eddie, my wiemy, że to jest prawda. Sam przecież widziałeś pozwy. — Wzruszyła ramionami.

   — Oni przeprowadzają eksperymenty na ludziach, którzy potem giną.

   — To niech idzie na policję. Eddie, nie warto znów się w to bawić. Pamiętasz, co ostatnio się stało, czy mam ci przypomnieć?

   — Ona się boi — odparł, zerkając na nią niepewnie.

   Diana rzadko się denerwowała, a teraz widać było po niej, że jest zła. Możnaby to zaznaczyć w kalendarzu jako święto.

   — No, wcale się nie dziwię. Po ostatnim spotkaniu z nim, straciłeś pracę. Nie chcę nawet myśleć, co by się z nią stało.

   — Najpierw powiedziałem, że nie pomogę jej — powiedziat, odwracając wzrok.

   — A potem?

   Uniosła brwi, obawiając się tego, co zaraz może usłyszeć.

   — A potem zadzwoniłem do niej i umówiłem się na spotkanie.

   — Eddie... — westchnęła.

   Chciała nawrzeszczeć na przyjaciela. Miała w głowie przygotowany cały monolog. Jednak przerwało jej pukanie do drzwi.

   — Czy ty... — Zerknęła na klamkę, a potem na Brocka. — Umówiłeś się z nią u mnie?

   — Jesteś nam potrzebna, potrzebujemy twojej pomocy Diana.

   — Eddie, zamorduję cię! — krzyknęła, wstając z krzesła.

   Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazała się brunetka w okularach z przerażoną miną. Brown niechętnie wpuściła ją do środka.

   — Dora Skirth.

   Diana uścisnęła jej dłoń, przedstawiając się. Następnie spojrzała na Eddie'go i znów na Dorę.

° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °Where stories live. Discover now