#19

210 10 33
                                    

"Książę pokiwał głową delikatnie odwracając wzrok.
Zaskoczenie Leona zrobiło się jeszcze większe i zaczynał mieć wrażenie, że to piekące uczucie zacznie zżerać go od środka".

Leon - Wow...nie wiem co o tym myśleć - zakłopotany zaczął się cicho śmiać.

Sandy spojrzał na niego:

Sandy - O matko...przepraszam, że cię zakłopotałem!

Leon - Jest dobrze.
Raczej książę nie powinien przepraszać zwykłych nieudaczników.

Sandy - Ty nie jesteś żadnym tam nieudacznikiem!

Leon - Hehe tak sądzisz?...

Sandy - Tak!

Leon uśmiechnął się delikatnie. Nie sądził, że dożyje momentu kiedy jego wysokość będzie z nim rozmawiać z uznaniem.
Było to dziwne, ale czuł się wyjątkowo i miał wewnętrzną nadzieję, że książę traktuje go tak dlatego, że chce się z nim przyjaźnić.

Leon - Sandy czy możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi?

Sandy - Ah racja - spojrzał na niego. - Chciałem porozmawiać na temacie księżnej Bibi, podobno ty dużo o niej wiesz!

Leon - Heh, tak właśnie nie wiem o niej wielu rzeczy, ale wiem, że jest oszustką!

Sandy - I ja właśnie w tej sprawie tu jestem...

Leon - Zdałeś sobie sprawę, że cię oszukuje?

Sandy - Można tak to określić...
Wiesz kiedy wracałem ostatnio od ciebie to zauważyłem, że ona wracała do swojej komnaty, w zamku panowała ciemność, a ona była ubrana na ciemno.

Leon - Mhm czyli mamy tutaj składanie raportów...

Sandy - Co?

Leon - Posłuchaj!
Bibi należy do dość złej i bardzo cwanej Bandy. Oni potrafią manipulować każdym i nie idzie im to z żadnym problemem!
Do ich Bandy należą tylko cztery osoby: Bibi, która stara się ciebie uwodzić, brat Bibi Bull, który jest przywódcą, jakiś zjebany ptaszor Crow i emo typ Edgar.

Sandy słuchał tego wszystkiego z lekkim nie dowierzaniem:

Sandy - O matko...

Leon - Więc ten jej ślub z tobą to z pewnością część jakiegoś ich planu. Słuchaj ty jesteś zagrożony i nie zdajesz sobie z tego pojęcia...

Sandy odwrócił wzrok, a pomiędzy nimi zapadła cisza. Musiał przez chwilę sobie wszystko poukładać i zrozumieć jak w cholernej sytuacji się znajduje.

Leon - Sandy...możesz mi wierzyć, albo i nie...ale ja nigdy bym nie oszukał kogoś kto daży mnie uznaniem jak ty...

Książę spojrzał na niego. A ten wysłał mu delikatny uśmiech. Choć było ciemno Sandy zdołał dotrzeć jego uśmiech i też się uśmiechnął.

Sandy - Ufam tobie Leon i ci wierzę..

Te słowa zaskoczyły bruneta, ale też sprawiły, że poczuł w środku siebie ulgę. Zdobył zaufanie księcia co świadczyło, że  od tej pory musi uważać, by przez jakiś mały błąd tego nie stracić.

Leon - Cieszę się, że mi zaufałeś...

Sandy - Nie ma problemu.

Patrzyli tak na siebie przez chwilę. Zapadła cisza, a żaden z nich nie wiedział jak zacząć dalej rozmowę.

Sandy - Robi się tu dość chłodno - powiedział delikatnie kuląc się z zimna.

Leon spojrzał na niego po czym ściągnął swoją bluzę i przerzucił ją na drugą stronę kratów, gdzie siedział Snady.

Właściwą Drogą... [BRAWL STARS - Dobrozło]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz