Rozdział 26: Pakt z diabłem

163 10 26
                                    

PRZED ROZDZIAŁEM...

Chcę poinformować Was, że na swoim YouTube oraz na TikToku zamieściłam pierwszą część tak zwanych 'vines', zabawnych kompilacji video związanych z tą opowieścią.

Jak kiedyś wspominałam, na YouTube można mnie znaleźć pod nazwą melanix8, zaś na TikToku jako melanix.8, gdzie i tu, i tu publikuję materiały związane z opowieściami już dostępnymi, jak i związanymi z opowiadaniami jeszcze nieopublikowanymi.

Video oczywiście zamieszczam także pod tym ogłoszeniem:

...

- „Gdy w walce z samym sobą nie ma już strony ani wygranej, ani przegranej, walka może trwać w nieskończoność

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- „Gdy w walce z samym sobą nie ma już strony ani wygranej, ani przegranej, walka może trwać w nieskończoność."

Zagrożenie ściganiem przez łowców nagród wydaje się minąć. Na Ord Mantell jest spokojnie, a mimo to Artemis i Hunter wciąż nie są pewni, czy są całkowicie bezpieczni.

Gdy podczas prywatnego czasu Artemis spędzanego z przyjaciółką dochodzi do incydentu, Artemis mogła rozmówić się z Hunterem próbując tym zażegnać wszelkie nieporozumienia między nimi.

Teraz kobieta próbuje skupić się wyłącznie na ostatnich zadaniach, które czekają na nią od Cid, zanim będzie w stanie wrócić do rodziny.

Ord Mantell, 19 lat przed bitwą o Yavin:

Minęło kilka dni, odkąd Artemis pożegnała swoją przyjaciółkę i musiała wrócić do trudnej rzeczywistości, jaką była jej praca. Niekoniecznie taka praca, o jakiej wolała myśleć.

Choć i tak była to dla niej przyjemniejsza myśl, niż ta o nadchodzącym pożegnaniu. Zwłaszcza, że tego ranka czekała ją jedna z ostatnich, samodzielnych misji dla Cid, za której wykonanie suma zapłaty zbliżała ją znacząco do wyjazdu do domu, być może już za kilka tygodni, bądź krócej.

Tego dnia Artemis opuściła pokład frachtowca Saruny wcześnie rano. Gdy wyszła przed hangar, niebo nad nią było jasnoniebieskie z prześwitami pomarańczowego i żółtego, od wschodzącego słońca, które już mimo to, przyjemnie ogrzewało skórę.

Kobieta miała związane w wysoki warkocz włosy, a ten opadał na jej lewę ramię. Miała na sobie swoją ulubioną, bladożółtą bluzkę z długimi rękawami, ciemne, obcisłe spodnie, ciemne, skórzane buty za kostkę, a rękawy kurtki zawinięte wokół bioder, lecz będąc w każdej chwili gotowa chwycić za wibromiecz ukryty w kieszeni kurtki.

Jedna z nich - Część I (The Bad Batch x OC) (Gwiezdne wojny Fanfiction)Where stories live. Discover now