Rozdział 7: Łowy

138 12 15
                                    

- „Dbając o swoje zamiary trzeba też dbać o siebie

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

- Dbając o swoje zamiary trzeba też dbać o siebie."

Po powrocie na rodzinne Ryloth Artemis jest świadkiem brutalnej śmierci swoich bliskich.
Z niejasnych dla nikogo z tamtejszych mieszkańców przyczyn wioska Artemis została zaatakowana pomimo, że Ryloth zostało wyzwolone przez siły Republiki.

Jej kuzyn podczas ataku ledwie uszedł z życiem, a tyle szczęścia nie miała jednak jego matka. Artemis została ponownie wypędzona z Ryloth wraz z okaleczonym przez obrażenia Akesem.

Zanim na podkładzie frachtowca Saruny zdołali odlecieć na Kaller Artemis dowiedziała się gdzie szukać żołnierzy, których jako jedynych widziała w zaatakowanej wiosce.
Teraz jej celem jest dowiedzenie się gdzie dokładnie na Kamino może odnaleźć poszukiwany przez siebie oddział, który obarcza za ten brutalny atak.

Plateau, Kaller, 20 lat przed bitwą o Yavin:

Saruna siedziała przy jednym z pustych stolików na środku swojego lokalu. Jedną ręką podpierała swój podbródek, a drugą powolnymi, mozolnymi ruchami poruszała gąbką by zetrzeć stolik przy którym siedziała.

Co jakiś czas oglądała się za siebie, by spojrzeć na główne drzwi, jednak te nie otwierały się. Wtedy ze zrezygnowaniem ponownie wracała do mozolnego czyszczenia stolika.

Podniosła się rzucając gąbkę na stolik. Podeszła do okna unosząc lekko żaluzję, zauważając, że zaczynało świtać, a ulice miasta były puste. Nie było słychać niczego ani nikogo.

Sullustanka westchnęła podnosząc z podłogi gąbkę, która jej tam upadła, nie zauważając jak chwilę wcześniej spadła ze stolika. Znów zajęła krzesło przy tym samym stoliku wyczekując, mając wrażenie jakby zmęczenie spowodowane martwieniem się zmuszało ją do przymykania powiek coraz częściej i bardziej.

Dopóki nie usłyszała uporczywego pukania w drzwi. Natychmiast się podniosła i szybkim krokiem niemal biegnąc podeszła do drzwi otwierając je.
Uśmiechnęła się widząc w progu Artemis, a jednocześnie dziwiąc się temu, że o jej ciało opierał się pół przytomny Twi'lek z brakującym kawałkiem jednego z jego lekku.

Saruna bez słów ani komentarza wpuściła ich do środka, a gdy za nimi wjechał Key-T zamknęła za nimi drzwi, wyglądając wcześniej na ulicę by upewnić się, że nikt ich nie widział ani nie obserwował.

Gdy zamknęła drzwi i poprawiła żaluzję zwróciła się do Artemis podtrzymującej młodego Twi'leka.

Saruna: Co... co się stało...? Artemis, czy-

Artemis: Nie ma czasu. Był poważnie ranny. Musiałam...

Artemis głośno przełknęła ślinę.

Jedna z nich - Część I (The Bad Batch x OC) (Gwiezdne wojny Fanfiction)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang