rozdział siódmy.

53 5 3
                                    

Spędzony w Seulu czas wydawał się Yoongiemu wbrew pozorom bardzo spokojny. Nawet kiedy miasto wokół niego wrzało bardziej niż rodzinne Daegu, a ludzie rozbiegali się we wszystkie możliwe kierunki, tworząc przez to zapętlający się tylko chaos i tłok, dla Yoongiego były to momenty wewnętrznego spokoju i zgody z samym sobą.

Wszystkie osoby, z którymi do tej pory miał bliższy kontakt, otaczały go opieką i wsparciem, którego Yoongi potrzebował — nawet jeśli nie do końca zdawały sobie z tego sprawę. Samo używanie odpowiedniego imienia i właściwych form czasowników i przymiotników dawało mu poczucie bezpieczeństwa, tym bardziej, kiedy Jimin i Jeongguk bez pytań pozwalali mu szukać ukojenia i ucieczki przed światem zewnętrznym we własnych ramionach i ciepłych, pełnych pociechy słowach.

Namu wciąż wydawało mu się trochę odległe. Było co prawda tylko rok starsze od Jimina, ale wyróżniało się ogromną dojrzałością w samym sposobie, w jakim się wypowiadało, i w ogóle funkcjonowało. Co prawda nie zawsze, bo chętnie żartowało z Jiminem, wymieniało najróżniejsze czułości z Jeonggukiem i bawiło się na podłodze z Monim, ale niektóre wypływające z jeno ust słowa sprawiały, że Yoongi stawiał je wysoko ponad sobą we własnej, wewnętrznej hierarchii. Wiedział, że gdyby o tym usłyszało, od razu by go zbyło i kazało przestać mówić takie głupstwa, ale nie potrafił nic na to poradzić. Namu wydawało się tak bardzo pogodzone ze swoimi myślami i fizycznością, jak Yoongi nigdy nie wyobrażał sobie być, więc nie potrafił chociaż odrobinę no nie idealizować.

Jeongguk i Namu opuścili mieszkanie Jimina wieczorem, kiedy Monie zaczął domagać się wyprowadzenia na dwór. Po krótkich pożegnaniach i obietnicy jak najszybszego spotkania, tym razem także z Jinem, którego Namu obiecało wywlec z pracy za kołnierz, gdyby było to konieczne, zamknęli za sobą drzwi. Zniknęli na klatce schodowej — Namu stukając obcasami swoich botków, Jeongguk zeskakując po dwa stopnie na raz.

Kiedy zostali w mieszkaniu we dwójkę, Yoongi zaproponował od razu, że pozmywa naczynia, a Jimin z wdzięcznością kiwnął tylko głową i z powrotem usiadł na miękkiej kanapie. On za to zebrał brudne miski, szklanki i sztućce i zaniósł je wszystkie do zlewozmywaka. Zabawiany rozmową przez różowowłosego studenta, uporał się ze zmywaniem dość szybko. Naczynia poprzecierane materiałową ścierką i tak zostawił na ociekaczu do wyschnięcia, po czym usiadł na kanapie blisko Jimina, podciągając do siebie nogi.

— Jak to jest możliwe, że Jeongguk-hyung jest z kimś takim jak Namu-ssi? — zapytał, nie zastanawiając się wcześniej nad swoimi słowami, a Jimin zaśmiał się głośno.

— Sam często zadaję sobie to pytanie — Yoongi zaczerwienił się mimowolnie ze wstydu, a student poklepał go pokrzepiająco po ramieniu. — Bardzo się od siebie różnią, cała trójka. Nie jestem pewny, czy ja byłbym w stanie funkcjonować w relacji z tak innymi ode mnie osobami dwadzieścia cztery na siedem z perspektywą wspólnego zawsze. Ale Gguk uważa, że się dzięki temu uzupełniają.

— Może to prawda — westchnął, zapadając się w oparcie. — Chociaż gdybym nie wiedział, raczej nigdy bym ich nie połączył.

— Z relacjami romantycznymi często tak jest, zresztą jak z każdymi innymi — stwierdził Jimin. — Chyba przez to, że ludzie są bardziej skomplikowani, niż sami jesteśmy w stanie to przyswoić i sobie wytłumaczyć. Dlatego potrzebne jest tyle różnych opcji, a one i tak nie zawsze wystarczają.

— Ja cieszę się po prostu, że Jeongguk-hyung jest szczęśliwie zakochany. Czasem mu tego zazdroszczę — upił łyk wody ze szklanki, a Jimin zamyślił się na chwilę. Wpatrywał się w światło odbijające się od własnego kubka przez kilkadziesiąt długich sekund.

— Jasne, szczęście Gguka jest bardzo ważne. Ty nie jesteś szczęśliwy, Yoongi? — zapytał, a on spuścił wzrok na własne dłonie.

— Czasem jestem, czasem nie — odparł. — Chyba jak każdy? Po prostu chciałbym, żeby ktoś mnie pokochał w jeden, wyjątkowy sposób. Chciałbym wiedzieć jak to jest. I może mam w głowie wyidealizowany obraz tego, jak to tak naprawdę wygląda, ale wolałbym się rozczarować niż nigdy tego nie poczuć.

dzieci, które dorosły || yoonseokOnde histórias criam vida. Descubra agora