rozdział czwarty.

47 6 1
                                    

Dzień był ciepły, przynajmniej jak na zimę. Yoongi i tak ubrał kurtkę i szalik, nie chcąc przeziębić się na kilka dni przed wyjazdem do Seulu, chociaż gdyby nie górowała przed nim wizja spotkania z Jeonggukiem i Jiminem, prawdobodobnie nie przejąłby się specjalnie odpowiednim ubiorem.

Umówił się z Jieun w centrum handlowym, a potem mieli w planach pójść do niej. Dziewczyna była jedynaczką, a jej rodzice oboje pracowali do późna. Nikogo poza nimi nie powinno być w domu, a przyjaciółka poprosiła go o pomoc w pofarbowaniu włosów — zawsze to robiła kiedy tylko zbliżała się jakakolwiek przerwa od szkoły. Jej rodzice nigdy nie mieli nic przeciwko, poważniej niż jej prezencję traktując wyniki w nauce. Uważali, że jeśli Jieun miała szukać swojego wizerunku, to właśnie za młodu, kiedy nie miało to bezpośredniego wpływu na jej zatrudnienie.

Yoongi od zawsze pomagał jej przy farbowaniu. Jego przyjaciółka nie chciała wydawać pieniędzy na wizyty w salonach fryzjerskich, Taehyung zawsze omijał wiele miejsc przy nakładaniu farby, a Hoseok zwyczajnie robił to bardzo wolno. Zresztą, Yoongi lubił spędzać z Jieun czas, więc wcale mu to nie przeszkadzało. Cenił sobie możliwość porozmawiania z każdym z przyjaciół sam na sam, nawet jeśli to Taehyunga znał najdłużej i bezsprzecznie był z nim najbliżej.

Spotkali się przed drogerią, w której zazwyczaj kupowali nienajlepszej jakości farbę — tak długo jak jej włosy wyglądały w porządku, Jieun była z produktów zadowolona. Yoongi musiał też uzupełnić własną kosmetyczkę przed wyjazdem do Seulu, więc uznał to za idealną okazję. Nie lubił sam chodzić do sklepów, bo czuł się wtedy wyjątkowo niezręcznie, więc postanowił wykorzystać w tym sensie obecność przyjaciółki.

— Cześć, Soo! — dziewczyna rzuciła mu się na szyję, kiedy tylko zauważyła go wychodzącego zza progu.

— Hej, hej — uśmiechnął się do niej delikatnie, także ją obejmując. — Zastanawiałaś się już nad kolorem?

— Trochę, ale wciąż nie jestem pewna — Jieun westchnęła, ciągnąc go za sobą w kierunku drogerii. — Mam jeszcze w domu trochę rozjaśniacza, więc myślałam nad pasemkami, najlepiej niebieskimi, bo taką mam ostatnio fazę. O, albo żeby zrobić warstwę od spodu na niebiesko, że jak będę odgarniać włosy to nagle wszyscy będą zdziwieni. Co uważasz?

— Świetny pomysł, ale może nie celujmy w nic poza moimi możliwościami — zaśmiał się cicho. — Ty i tak we wszystkim wyglądałabyś pięknie.

— Przestań już tak gadać, tylko choć — przewróciła oczami. — Mówisz tak tylko dlatego, że się przyjaźnimy, pani światowa.

— Wyjeżdżam tylko do Seulu, i to na razie na dziesięć dni — odparł Yoongi.

— Zostawiasz mnie z tymi idiotami na całą zimową przerwę! — odparowała Jieun, wciąż ciągnąc go za rękę do alejki z kolorowymi farbami do włosów. — Wciąż cię kocham, ale czasem mam wrażenie, że pragniesz mojego cierpienia.

— Nie będzie przecież tak źle — roześmiał się, a jego przyjaciółka prychnęła. — Możecie jeździć do Tae, a jego mama na pewno będzie was karmić. Ja będę przez cały ten czas żyć na ramyunie z paczki i tanim kimchi z puszki.

— Wciąż nie wierzę, że wcześniej mi nie powiedziałaś, że masz przyjaciół w Seulu. I to starszych — powiedziała Jieun, przeglądając poustawiane na półkach kartoniki i pudełeczka.

— Nie są znowu tak bardzo starsi — przewrócił oczami. — Oboje są młodsi od Seokjina-oppy.

— Ale oppa zachowuje się, jakby był bardzo stary. To żadne porównanie. Zresztą, są studentami i mieszkają sami. A ty będziesz mieszkać z jednym z nich przez dziesięć dni — stwierdziła jego przyjaciółka, po czym uniosła brwi. — Jesteś pewna, że to nie twój chłopak?

dzieci, które dorosły || yoonseokWhere stories live. Discover now