Rozdział 4

3.9K 241 1
                                    

Sobota ...
Chłopak otworzył oczy, rozejrzał sie. Znajome pomieszczenie.
-Tak, jesten w domu, ale jak to sie stalo?
Lucas wstal i od razu poszedł do kuchni po tabletki przeciwbólowe.
Był nie wyspany i wszystko go bolało. Na lewej ręce zaówazyl ciag cyfr.
- No nie źle, pierwsza impreza, a tu już numer, to musiała byc niezla impreza.
- Z kim ty tam gadasz?
Do kuchni wszedl przystojny blondyn o niebieskich oczach, umiesniony.
- A nic, co jest Gabe?
Gabe to starszy brat Luka, dobrze sie dogadywali.
- Nic, gdzie byłeś? Nie mów, że znowu sie w coś wpakowałeś?
- No co ty! Próbowałem sie zaklimatyzować, poznalem kilku chłopakow ze szkoły, zaprosili mnie na impreze. Spokojnie.
- No mam nadzieje, wiesz że i tak sie o wszystkim dowiem.
- Dobra nie marudź lepej zrób kawy bo umre.

***

Po szybkim ogarnieciu sie Luck pojechal do Mike. O dziwo dom wygladał tak jakby wczoraj nic sie w nim nie dzialo.

Zapukal do drzwi, po kilku sekundach otworzyla mu starsza pani o rudych wlosach.
- Jest Mike?
- Tak, prosze tędy. - staruszka zaptowadzila go na pietro po kretych przezroczystych schodach.
Mike leżał przed telewozorem, widać było, ze ma ostrego kaca.
- Cześć Mike.
- O siema. Co ty tu robisz? Jak tam zdrowie? Haha
- Nie mialem co robic, stwierdzilem ze orarne sytuacje u ciebie.
- Poraszka, myślałem , że nie wstane, co masz na ręce?
- Haha miałem to samo, a to, nie wiem jakis numer, zapomnialem sprawdzic.
- Dawaj dzwoń teraz.

Po krótkiej rozmowie ojazało sie,ze to numer Aleny, od razu umowił sie z nia na nastepny dzień. Czyżby coś miało z tego wyniknąć?

Bad Girls love Bad BoysWhere stories live. Discover now