| 16. Wyzwania |

88 8 0
                                    

Rozdział napisany z drobną pomocą twórczą heroesNM dziękuję ❤️

   

   
— I ty serio dałaś się omamić tej damulce? Ha. Możesz sobie tylko wyobrazić co ja czułem. Właściwie to może będzie lepiej jeśli ten moment opowiem z mojej perspektywy.

|•|•|•|•|

Już nic nie rozumiałem. Myślałem, że między mną, a Białym Krukiem coś jednak zaiskrzyło. A na pewno tak jest.

Od chwili gdy przyciągnęła mnie do siebie na rozpoczęciu akademii. Coś zobaczyłem. Ten błysk w oczach. Niebieskich oczach. Z czasem poznając jej umiejętności i charakter, rozumiałem pseudonim Biały Kruk. One tak właściwie nie istnieją jak już to tylko w snach. A właśnie ona jest takim wymarzonym snem.

Ptaszyna zachowywała się ostatnio dziwnie. A konkretniej gdy wróciła z rozmowy po zajęciach Hrabiny Cleo dwa tygodnie temu. Nie mam pojęcia czego dotyczyła ta rozmowa, ale chyba nie nalezała do najlepszych. Próbowałem się czegoś dowiedzieć od Czarnej Owcy. Młoda robiła co mogła, aby czegoś się dowiedziec o dziwnym zachowaniu siostry. Jednak na marne. Nawet pogawędka z siostrą - własna siostrą - nie sprawiła, że Biały Kruk się otworzył.

Miałem dosyć tej głupiej zabawy w kotka i myszkę z czarnowłosą. To głupie i dziecinne zachowanie niszczyło uczucie między nami.

O ile ono jeszcze istnieje w Ptaszynie.

Moi współlokatorzy korzystali z ostatnich chwil weekendu. Wyspa VILE nie daje zbyt dużo atrakcji. Lecz jeśli ktoś miał olej w głowie wiedział jak miło spędzić czas. Jean-Paul i Antonio powtarzali materiał, Wścibska kotka imieniem Shenna gdzies przepadła.

Biały Kruk postanowił włamać się na sale treningową trenerki Brund poćwiczyć na worku treningowym. Chciałem pójść razem z nią, spędzić razem miło czas, ale ta wręcz wykrzyczała:

— Czy ja mogę mieć chociaż dziesięć minut tylko dla siebie?! Nie potrzebuję cię, Graham!

Aż do pory snu te zdania latały mi w głowie. Odeszły na bok gdy w środku nocy dzwonek szkolny niósł się niemiłosiernie po całej akademii. Zakryłem uszy poduszką ale to nic nie dało przy głosie Brand przez głośniki

— Łamagi, za dwadzieścia minut widzę wszystkich w mojej sali! Kto się spóźni lub nie raczy się zjawić karne pompki do końca szkoły!

Nie potrzebowałem więcej argumentów, by szybko ubrać uniform i z moimi współlokatorami udać się na miejsce.

Biały Kruk miała tak zaspany wyraz twarzy, że o mały włos nie potknęła, by się o własne sznurówki.

— Ostrożnie. — powiedziałem łapiąc ją w ostatniej chwili.

— Dzięki. — unikając mojego wzroku wmieszała się w tłum który do nas nadciągał.

Aha. Czyli dalej udaje że nic nie ma. Super...

— No dobra, ciamajdy! — słysząc okrzyk Trenerki porzuciłem plan o znalezieniu dziewczyny — jak już teraz wiecie, musicie być przygotowani na wezwanie o każdej porze dnia czy nocy. Najlepsza okazja na kradzież może, pojawić się nieoczekiwanie więc...

Trenerka przeleciała po twarzach przyszłych złodziei. Wyglądali jakby mieni za parę sekund paść na ziemię i po prostu zasnąć olewając wszystko i wszystkich. Przyznam, że i ja do nich należałem.

— Wziąć się w garść, łamagi! — tym rykiem zapewniła sobie większa uwagę publiki — Macie pół minuty żeby, znaleźć sobie partnera! Kto nie będzie mieć pary nie przystąpi do zadania! RUCHY!

¹Nie Powinieneś Komplikować Mi Myśli¹ |Graham Calloway|Where stories live. Discover now