2.2

1K 77 11
                                    

– Madi?! – krzyknął w pustkę, ale po dziewczynie nie było śladu. Dobiegł do drzwi z tyłu, które otwierały się na podwórko. – Madi?! – powtórzył pytanie w przestrzeń. Jak kamień w wodę. Zerknął w stronę schodów do kolejnych mieszkań. Pewnie poszła do siebie. Zagryzł wnętrze policzka. Nie podobało mu się to, ale nie zamierzał nachodzić w nocy wszystkich lokatorów. – Głupie dziewuszysko.

Wyszedł z powrotem na ulicę i wtedy przypomniał sobie o trzymanej w ręku torebce. W środku nie znalazł żadnego dowodu, pieniędzy, nawet komórki. Jedynie opaskę na rękę, jakie nosili sportowcy. Nie wiedział, czy była droga, co dziwne nie miała logo żadnej firmy.

Trudno, to jej wina, on chciał dobrze. Może następnym razem jak wybierze się do baru z chłopakami, to ją spotka i odda jej rzeczy.

Ruszył w drogę do domu. Nie mógł się doczekać, kiedy naleje sobie szklaneczkę szkockiej. W barze wypił raptem dwa piwa. To nie pomogło, jedynie jeszcze bardziej spotęgowało jego chmurny nastrój.

Tak, widział zainteresowanie tej panny. Może nie chodziło tylko o wyłudzenie paru drinków, może naprawdę jej się spodobał. Zresztą ona jemu też. Nie będzie kłamał, że była brzydka. Była śliczna. Może trochę za młoda, ale śliczna. Na „raz" byłaby idealnym odprężeniem. Ale jego wewnętrzny palant musiał się dziś na kimś wyżyć, musiał na kimś odreagować. Zresztą może to i dobrze. Wyrywanie małolat, w dodatku pijanych, tak naprawdę nie było w jego stylu.

Otworzył drzwi swojego domu. Mieszkał na spokojnym osiedlu willowym, gdzie wszyscy wiedzieli wszystko o wszystkich. Niespecjalnie go to jednak obchodziło, bo sam rzadko udzielał się w sąsiedzkiej społeczności.

Od progu przywitał go Devil. Potężne psisko rasy rottweiler rzuciło się, by go obszczekać i obskoczyć z każdej strony. Kiedy już pobawił się z pupilem i dał mu jeść, sięgnął do lodówki po upragniony alkohol. Nalał sobie prawie po same brzegi szklanki i wziął porządnego łyka.

Podszedł do stołu w rogu kuchni, na którym piętrzyły się papiery i zgarnął je w jeden stosik. Spojrzał na kopię dokumentu pierwszego z nich. Wpatrywał się w ciągi liter i cyfr. Ciągi, które tworzyły jedno. Przyczynę zgonu jego pacjenta.

Wypił następny łyk szkockiej. Rozpaliła jego gardło, aż musiał mocniej odchrząknąć.

–Kurwa! – ryknął w przypływie złości. Zacisnął dłoń na szkle, tak że jeszczechwila a pękłoby pod jego naciskiem. Wyszedł z kuchni i udał się do salonu.Włączył telewizor na jakiś mecz i tępo wpatrywał się w ekran.


Jak trafić do piekła - 19.04.24Where stories live. Discover now