30. Plakaty

5.1K 378 16
                                    

30 rozdział. Jak ten czas szybko leci...

___________

Powoli sięgnęłam ręką do szafki nocnej tak, aby nie przeszkadzać Luke'owi i wzięłam z niej iPhone'a. Odblokowałam ekran i zobaczyłam powiadomienie nowa wiadomość. Otworzyłam SMS-a.

Nieznany numer: On nie będzie zawsze mógł przybiec ci z pomocą.

Zamarłam. Wypuściłam telefon z ręki, a on spadł na miękki dywan. Zaczęłam się gwałtownie cofać przez co wpadłam na leżącego chłopaka. Prawie wylądowałam na podłodze, ale on w porę mnie złapał. Dygotałam na całym ciele.

-Danielle, co się stało?-zapytał cicho.

Potrząsnęłam głową. A więc sen był prawdziwy! To samo powiedział stwór z mojego snu! Ten sen był prawdziwy, do cholery!

Nie mogłam jednak wydusić z siebie słowa.

-On...-wychrypiałam próbując złapać oddech.

-Co?

Luke podniósł z podłogi urządzenie i odczytał wiadomość.

-N-nie to... to nic, on... tylko chce cię zastraszyć...-wydusił, ale oboje wiedzieliśmy, że to nieprawda.-Nie przejmuj się.

-Nie, Luke-szepnęłam.-To samo było w moim koszmarze. To samo zdanie.

Pobladł na twarzy.

-Cholera-mruknął i podniósł się z miejsca.-Musimy jechać-dodał.

-Ale gdzie?

-Później ci powiem. Chodź-zaczynał się niecierpliwić.

Nie chciałam z nim dyskutować, więc szybko wstałam się z łóżka i w samej pidżamie wybiegłam za nim z pokoju.

Luke mocno zaciskał dłonie na kierownicy gdy jechał przez słoneczne miasto. Czas strasznie się dłużył. Po kilkudziesięciu minutach zatrzymał się na poboczu, wystukał coś na telefonie i ruszył dalej.

Kolejne godziny mijały, a ja czułam coraz większą niepewność. W końcu nie wytrzymałam i przerwałam nieznośne milczenie.

-Mogę wiedzieć gdzie jedziemy?

-Nie teraz, Dylan-odparował chłopak przez zaciśnięte zęby.

-To kiedy?

-Nie wiem. Później-i to było wszystko z jego strony.

Czas upływał, a ja nie odezwałam się ani słowem. W którymś momencie chyba zasnęłam, bo kiedy się obudziłam, Luke właśnie parkował pod jakimś domem. Przeciągnęłam się i dokładniej przyjrzałam budynkowi. Był sporych rozmiarów. Białe drewno i duży ogród sprawiały wrażenie zadbanych, ale widać było, że od kilku lat nikt tu nie zaglądał. Dookoła postawiono podobne domy, lecz wszędzie ziało pustką. Spojrzałam ma Hemmingsa. Wlepił wzrok w szybę i dziwnie wpatrywał się przed siebie. Szturchnęłam go ramieniem i dopiero wtedy wysiedliśmy z samochodu.

Furtka zaskrzypiała gdy ostrożnie ją popchnęłam. Moje stopy w puchowych kapciach zetknęły się z kamiennym chodnikiem. Luke powoli człapał za mną gdy kierowałam się w stronę drzwi. Nacisnęłam na klamkę, ale były zamknięte. Popatrzyłam wymownie na chłopaka. Wyjął z kieszeni pęk kluczy i otworzył przejście.

Wnętrze było urządzone w ekstrawaganckim stylu. Lustra w przeróżnych kształtach łypały na mnie niebieskim spojrzeniem i rozczochranymi włosami, podłogi raziły oczy kolorowymi wzorami, a meble sprawiały wrażenie jakby zaraz miały rozsypać się na kawałki. Luke stanął na środku holu i niemo wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Podeszłam do niego.

-To twój dom-powiedziałam.

Pokiwał głową.

-Kiedyś rzeczywiście byliśmy normalną rodziną-mruknął.

Blondyn zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju na pierwszym piętrze. Była to duża sypialnia w odcieniach fioletu i bieli. Podszedł do wielkiej szafy i wyjął z niej męską koszulę. Podał mi ubranie.

-To po moim ojcu-oznajmił.-Później możesz czegoś poszukać w ciuchach mamy.

Pogładziłam dłonią jedwabny materiał i mimo jego obecności, założyłam koszulę na siebie zrzucając pomięty T-shirt.

Pokierował mnie do innego pomieszczenia. Ten urządzono w ciemniejszych kolorach. Na jednej z czarnych ścian były poprzyklejane plakaty półnagich kobiet w bikini oraz samochodów. Pod ścianą stało średnich rozmiarów łóżko z brązową pościelą, dalej zobaczyłam drewniane biurko. W innym kącie umieszczono stojak z płytami i filmami.

-To mój pokój-szepnął.

Jego pokój. Tutaj spędził dzieciństwo. Tutaj dorastał. Tutaj zmagał się z problemami.

-Robi wrażenie-stwierdziłam.

Uśmiechnął się pod nosem jakby sobie o czymś przypomniał.

-Muszę ściągnąć te laski-mruknął.

-Niby czemu?-zapytałam odruchowo.

-Teraz mam ciebie-zaśmiał się przez co oberwał w ramię, ale i tak wybuchłam śmiechem.-Jesteś głodna?

Przytaknęłam skierowaliśmy się do kuchni, którą zaprojektowano w jasnych odcieniach i nowoczesnym stylu. Otworzył dużą lodówkę i zmarszczył brwi. Była pusta.

-No tak-mruknął.-Mam nadzieję, że nie jesteś na diecie.

Znowu wróciliśmy do jego sypialni. Tam podszedł do przeciwległej ściany i odsunął panel przy szafce nocnej. Otworzyłam szerzej oczy gdy zza niego wyjął pudełko jakichś cukierków.

-Oby się nie przeterminowały.

Usiedliśmy na łóżku i wzięliśmy się za słodycze. Były naprawdę dobre w smaku, więc chyba z terminem ważności nie było tak źle. Luke puścił płytę The Rolling Stones i podał mi rękę. Posłałam mu pytające spojrzenie, ale ujęłam jego dłoń.

Kołysaliśmy się w rytm kawałka dopóki głód nie zaczął na dobre dawać nam się we znaki. Znowu zeszliśmy na dół tym razem do salonu, ale przechodząc przez kuchnię coś przykuło moją uwagę. Odwróciłam się w prawo, a mój wzrok padł na lodówkę, na której przyklejono żółtą karteczkę. Wcześniej jej tam nie było. W dodatku litery układały się w słowa.

"Wiedziałem, że wrócisz".

-L-luke-wyjąkałam.

Chłopak także spojrzał w tamtym kierunku.

-Uciekaj-wychrypiał i po chwili padł nieprzytomny na podłogę.

__________

NIE OGARNIAM CO TU SIĘ DZIEJE.

A teraz tak na serio. Naprawdę zbliżamy się do końca.

DZIĘKUJĘ, BARDZO DZIĘKUJĘ ZA 6 TYS. WYŚWIETLEŃ!

Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔Where stories live. Discover now