25. Tylko trzy kule

5.5K 403 16
                                    

4 tys. wyświetleń. Dziękuję!

___________

Ryan zatrzymał go kilka kroków ode mnie, ale ja mimo to doskoczyłam do niego i wpadłam w jego ramiona.

-Oszalałaś?-mruknął tylko, bo już Michael boleśnie odciągnął mnie od Luke'a.

-Na czułości będziecie mieć jeszcze czas-warknął wbijając palce w moje ramię.

-Zostaw mnie!-syknęłam, ale przez to jego dłoń jeszcze ciaśniej się zacisnęła.

-Zaprowadźcie ich do pokoju 213. Trzeba tu kilka rzeczy jeszcze przygotować-zarządził Jack spokojnie jakby nas tu w ogóle nie było.

Luke resztkami sił próbował się szarpać i wyrywać gdy prowadzono nas przez kamienne korytarze. Ja nie stawiałam oporu. To było bezsensowne. I tak Clifford by wygrał.

Wepchnięto nas do tego samego pokoju bez okien, w którym mnie przetrzymywali. Oczywiście nadal było tu tylko jedno łóżko. Drzwi się zatrzasnęły i usłyszeliśmy dwa kliknięcia.

-Czy ciebie już do końca pojebało?!-ryknął chłopak opierając się o materac.

-Może! Nie wiem!

-Przez ciebie obydwoje staniemy się ofiarami mojego psychicznego brata!-krzyczał.

-A co miałam robić?! Siedzieć z założonymi rękami i czekać aż wszyscy odwalą całą robotę beze mnie?!

-To chyba logiczne!

-Więc sądzisz, że jestem słaba? W takim razie ty jesteś zwykłym...-głos uwiązł mi w gardle i wybuchłam płaczem.

-Danielle...-Luke momentalnie się uspokoił. Usiadł obok mnie.

Osunęłam się na podłogę zakrywając twarz dłońmi.

-S-są tu kamery?-zapytałam cicho.

-Nie. Przynajmniej ich nie zauważyłem...

To mi wystarczyło, abym wpiła się w jego usta. Poczułam smak metalu, krwi i jego słonych łez. A może to były moje łzy? Nieważne. Wsunęłam ręce w zmierzwione blond włosy.

Luke położył dłonie na mojej tallii i dotknął uwypuklenia na brzuchu.

-Co to jest?-Oderwał się ode mnie.

Podciągnęłam bluzę podając mu do ręki pistolet.

-I nic nie powiedziałaś?

-Zapomniałam o nim.

Otworzył magazynek.

-Trzy kule-mruknął pod nosem.-Mogłem się tego spodziewać. Strzelałaś już z niego?

Pokręciłam przecząco głową.

-To lepiej go wezmę-powiedział z dziwnym grymasem na twarzy.

-Jasne.

Chłopak wsunął przedmiot za swój pasek i na mnie spojrzał.

-Umazałem cię krwią-oznajmił.

Przejechałam grzbietem ręki po swoich ustach i wytarłam czerwoną ciecz o spodnie.

-To coś poważnego?-spytałam wskazując na jego nos.

-Chyba nie. To tylko draśnięcie.

-Jesteś pewien?

-Tak, Danielle.-Przewrócił oczami.

-No to w porządku-odparłam bez przekonania. Skrzyżowałam nogi na dywanie.-Jak to się stało?

-Ale co?-udawał, że nie rozumie.

-Zniknąłeś i nikt nie wiedział co się z tobą dzieje-zaczynałam się niecierpliwić.

-Cóż, zgarnęli mnie z twojego domu. Nie mam pojęcia jakim cudem się nie obudziłaś.

Przez chwilę panowała cisza. Nie wiedziałam czy należała ona do niezręcznych, ale postanowiłam ją przerwać.

-Nigdy nie próbowaliście się pogodzić?

Luke zwlekał z odpowiedzią intensywnie wpatrując się we mnie błękitnymi oczami.

-Przez jakiś czas rzeczywiście chciałem coś zmienić, ale Jack wybrał inną drogę-prawie wyszeptał.

-Ale...

-To nie takie proste. Do tego trzeba było chęci dwóch stron.

Przytaknęłam, ale tak naprawdę niewiele rozumiałam. Jak można pragnąć żyć w kłótni ze swoją najbliższą rodziną?

-Musimy się dostać do łazienki-zmieniłam temat.

-Łazienki? To niby jakim cudem ma to nam pomóc?

-Nie mam pojęcia. Calum tak tylko powiedział.

-Aha-mruknął wpatrując się w jakiś punkt przed sobą.

Zmęczenie dało o sobie znać kilka minut później. Położyliśmy się na łóżku i wtedy okazało się, że nie ma żadnej pościeli. W dodatku w pomieszczeniu było dość zimno. Luke objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ciało. Dzieliliśmy się wzajemnie ciepłem, aż w końcu zasnęłam.

Obudziły nas tupoty kilku stóp na korytarzu. O dziwo chyba nikt nie próbował otworzyć drzwi. Spojrzałam na chłopaka. Marszczył brwi. Podniósł się z miejsca i skierował się do wyjścia. Pociągnął za klamkę. Zamknięte. Dołączyłam do niego i razem przez chwilę wpatrywaliśmy się w drewno.

Nagle usłyszeliśmy przytłumiony głos Ashtona:

-Idę po nich!

Tupot stóp stał się coraz głosniejszczy, aż w końcu zamek trzasnął, a drzwi się otworzyły. Chłopak w prawej dłoni trzymał pistolet.

-Na co czekacie?-wydyszał na powitanie.

Blondyn złapał mnie mocno za rękę. Pobiegliśmy korytarzem, ale w którymś momencie Irwin się zatrzymał.

-Tam jest łazienka. Ja muszę pomóc Mali-powiedział tylko i ruszył w lewą stronę. My skierowaliśmy się w prawo.

Luke wyjął swój pistolet i pospiesznie go odbezpieczył. Pociągnął mnie za sobą i nagle strzelił w podłogę.

-Cholera-burknął.

Wreszcie naszym oczom ukazały się blaszane drzwi, które dokładnie pamiętałam. Wymierzył w zamek, a ten rozleciał się na kawałki. Już chciał wejść do środka kiedy zauważyliśmy kątem oka jasną czyprynę. Wystarczył moment, aby Luke uniósł rękę i wycelował, ale nie tylko on wykonał taki ruch.

Nick upadł na kolana. Czerwona plama na jego klatce piersiowej stopniowo zaczęła się powiększać. Wydałam z siebie zduszony krzyk.

Dopiero po upływie dłuższego czasu poczułam ostry ból w barku.

___________

Się porobiło.

Dałam radę!

Czytasz=komentujesz

Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat