1.17 Lepiej skłamać

92 3 3
                                    

Siedząc w jadalni usłyszeliśmy komunikat ,, Zadymiasz przyszedł", udaliśmy się do garażu gdzie zastaliśmy tatę Severide'a, zaczęliśmy się z nim witać.

- Izi, jak ty wyrosłaś - powiedział Benny przytulając mnie, odwzajemniłam uścisk. 

- Pana również dobrze widzieć - odpowiedziałam, dołączył do nas Mills, a Casey mnie objął. 

- Rekrucie, zadymiasz nie będzie tu nosił walizek - powiedział Casey do Millsa, Peter zabrał torbę mężczyzny. 

- Peter Mills - powiedział podając mu rękę. 

- Benny Severide - powiedział tata strażaka, Mills zdziwiony spojrzał na Severide'a.

- Ooo - odparł rekrut i uśmiechnął się - Rozumiem, witamy - dodał. 

- Dziękuję - odparł Benny, pojawił się koło nas Boden - Wallace, miło cię widzieć - dodał. 

- Przyjechałeś na kolację w akademii? - zapytał szef.

- Między innymi, przyjdziesz? - zapytał starszy Severide.

- Daję przemówienie - odpowiedział Boden. 

- Zawsze miałeś dobrą gadkę - powiedział Ben.

- Długo zabawisz w mieście? - zapytał szef, można było wyczuć pomiędzy nimi dziwne napięcie. 

- Jakiś tydzień - odparł - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - dodał. 

- Ani trochę - odpowiedział Boden i już miał wychodzić lecz nagle dostaliśmy wezwanie: ,, LICZNE OBRAŻENIA" Pojechaliśmy pod podany adres gdzie znajdował się klub, podbiegł do nas jakiś mężczyzna z zamkniętymi oczami i złapał się Matta.

- Co się stało? - zapytał Casey.

- Facet wkurzył się na DJ i wywalił puszki z dymem - odpowiedział mężczyzna, nie dobrze. 

-,, Batalion 25, ogłoście skażenie chemiczne" - powiedział szef do stacji - Maski włóż - dodał spoglądając na nas, a my wykonaliśmy jego rozkaz. Podeszliśmy do głównych drzwi gdzie było pełno zablokowanych ludzi, próbowali się jak najszybciej wydostać. 

- Za bardzo się pchają - powiedział Otis.

- Wyciągniemy ich tyłem - powiedział Kelly i ruszyliśmy za nim. 

- Pomocy! - usłyszeliśmy wołanie, spojrzeliśmy w górę gdzie zauważyliśmy kobietę wychodzącą oknem, dziewczyna już prawie zwisała z trzeciego piętra. 

- Stój! - krzyknął do niej Severide. 

- Cruz, Mills pomóżcie mu - zaczęłam i wskazałam kapitana ekipy ratunkowej - Reszta za mną - dodałam i już po chwili nasza ekipa znajdowała się w budynku gdzie było pełno ludzi, którzy leżeli na ziemi, muzyka nadal grała - Wyprowadźcie ich tylnym wejściem, zajmiemy się drzwiami - dodałam i wraz z Casey'em i Otisem podeszłam do zablokowanych głównych drzwi, zaczęliśmy wyciągać ludzi. 

- Otis, wyprowadzaj tych na schody - powiedział Casey.

- Casey, Hale! - krzyknął Herman i podszedł do nas z puszką, spojrzeliśmy na nią. Okazało się, że nie był tu żadny dym rozpylony tylko gaz pieprzowy, ściągnęliśmy maski.

-,, Tu Hale" - zaczęłam dzwoniąc do szefa przez komunikator -,, Odwołaj alarm, to gaz pieprzowy" - dodałam. Jakiś czas później ogarnęliśmy całą bandę i wróciliśmy do remizy gdzie Otis wraz z Dawson i Hermanem otwierali tajemnicze pudełko z ich nowego baru. Gdy Otis otworzył pudełko, w oczu rzucił nam się od razu jakiś medal.

Śmierć nie jest mi straszna / Chicago FireWhere stories live. Discover now