rozdział 11

605 19 0
                                    

Po całym dniu spędzonym na seksie byłam niewyobrażalnie zmęczona. Adam to prawdziwy ogier, potrafi doprowadzić kobietę do orgazmu samym językiem, to lata praktyki uczyniły z niego boga seksu.

Amanda w końcu postanowiła wrócić do domu mówiąc, że chyba się zakochała, tak jak w trzech poprzednich ona nigdy się nie zmieni.
No cóż ja nie wiem co czuje, wolałabym żeby to nie rozwijało się tak szybko, nie nadarzam za tym. Kiedy tak się zbliżyliśmy do siebie żeby wylądować w łóżku.

Od czasu gdy dowiedział się o dzieciach nie pracowałam, kazał mi wziąć urlop żebym mogła zajmować się Biancą.
Wiec dziś po raz pierwszy od kilku tygodni idę do klubu. Tęskniłam za robotą, nie muszę wtedy myśleć, skupiam się na sprzątaniu i płynę w takt muzyki.
- AM wychodzę do roboty
- OK. Odkrzykuje tylko rozmawiając przez telefon.

Przechodzę przez drzwi i pierwsze co widzę to nowe dziewczyny uczące się tańczyć na rurze. Pool dance to wcale nie jest łatwa sprawa sama się o tym przekonałam i cieszę się, że nie muszę męczyć się już już tym sprzęcie.
Przebieram się w swój fartuch I udaje się do biur. Czy jestem zazdrosna, że Adam patrzy na te wszystkie dziewczyny pół nagie, nie, nadal nie ustaliliśmy czy jestemy razem czy to był tylko sex.
Wchodzę do gabinetu Adama i widzę jak jakaś nowa pinda chce usiąść mu na kolanach, a ten nieudolnie próbuje ją odepchnąć tak żeby nie zrobić jej krzywdy mówiąc coś niezrozumiale, a ja mam ochotę wydrapać jej oczy.
Nie myślę... podchodzę prędko i łapie ją za blond czuprynę ciągnąć ją do wyjścia. Krzyczy z bólu i łapie mnie za dłoń szarpiąc sie jak dzika klacz, ale ja się tym nie przejmuje. Wypycham ją za drzwi wyrywając przy okazji doczepy które zostają mi w palcach.
Jeszcze trochę będzie się mizdrzyć do nie swoich facetów, a zostanie łysa.
Adam patrzy na mnie zszokowany uśmiechając się krzywo.
- jesteś zazdrosna?
- nie, ja po prostu cię ratowałam z opresji
- ta jasne.
- a w ogóle dlaczego dopuściłeś do tej sytuacji jesteś szefem
- a no widzisz Ali, wzięła mnie z zaskoczenia, nie zdarzyłem się obronić, ale cieszę się, że mam takiego ochroniarza jak ty już żadna laska do mnie nie podejdzie bo będzie się bała, że wyrwiesz jej włosy.
- bardzo zabawne....mówię szczerze wkurwiona.
- przyszłam posprzątać
- posprzątać? Ach Jack ci nie powiedział, że nie będziesz już sprzątać.
- jak to zwalniasz mnie?
- Tak i nie....będziesz pomagać barmanowi wszystkiego cię nauczy i będziesz robić drinki.
Nie będziesz sprzątać napewno. Chciałem dać ci nauczkę, kiedy zobaczyłem cię w tym kusym stroju miałem ochotę rozwalić komuś łeb.
- ach... no ok. To pójdę do Jacka.
Uśmiecham się do siebie jak głupia, to znaczy, że zależy mu na mnie.

Poszłam więc za bar żeby nauczyć się nowego fachu, śmiałam się bo musiałam próbować kazdego drinka żeby sprawdzić czy smakują tak jak powinny. I cieszyłam się, że nie będę musiała już sprzątać czyjegoś moczu.
Mam szczerą nadzieję, że teraz ta suka która przyciskała się swoimi cyckami przejmie rolę sprzątaczki. Muszę jej oddać jeszcze te kłaki...

Po tym jak upiłam się Adam odwiózł mnie do domu gdzie czekała na mnie niemiła niespodzianka, a mianowicie cała kuchnia pływała...
Poszłam do pokoju Amandy żeby ją obudził i belkocząc zapytałam co się stało I czemu w kuchni jest morze i gdzie są rybki...
Na co ta się zaśmiała myśląc, że żartuje i powiedziała żebym się koło niej położyła, ale wtedy ujrzała Edwardsa który powiedział, że chyba nam rura pękła na co w pełni rozbudzona AM poszła obejrzeć zniszczenia, słyszałam w pokoju jak klęła na wszystkich bogów świata.
A ja pijana poszłam grzecznie spać i wstałam z potężnym kacem wielkości wieloryba. Musiałam łyknąć tabletki przeciwbólowe żeby zacząć funkcjonować.
Adam siedział na kanapie w salonie z Amandą i dzieciakami. Kiedy mnie zobaczyły przybiegły z krzykiem ,,mama, a tata powiedział że się przeplowadamy,, że co? pomyślałam.
Musiałam koniecznie wciąż tabletkę zanim ból rozsadzi mi głowę, a potem będę myśleć co dalej.

- hej jak tam nasza pijaczka?
- gorzej już się nie da czuć...
- nie musiałaś próbować każdego trunku który zrobiłaś. Masz je robić, a nie popijać.
- wiem, ale chciałam sprawdzić czy są smaczne. Już nigdy nic nie wypije To napewno.
- Alice rura pękła w kuchni
- co?
- byłaś tak narąbana, myślałaś, że w kuchni jest morze i pływają tam rybki.
- Ta, tak się właśnie czuję... to co teraz?
- teraz Ali to trzeba to naprawić. Ale to ze dwa tygodnie będzie naprawiane. Na trze dwa tygodnie musimy się wyprowadzić. Bo co tu będziemy robić bez kuchni. I bez wody.
- no tak. AM i gdzie my się przeprowadzimy?
Spytałam, a Adam nie odzywał się nawet słowem.
-ja się przeniosę do rodziców, ale ty z trójką dzieci nie zmieścisz się tam bo oni mają tylko dwa pokoje.
- wiem ech. Pojdziemy do motelu.
W końcu Adam nie wytrzymał...
- pakuj się Ali zabieram was do siebie. I bez gadania, nie przyjmuje odmowy. Nie będziesz mieszkała z moimi dziećmi w jakimś obskurnym motelu gdzie nie wiadomo na kogo trafisz.

I tak oto zamieszkaliśmy razem... może to przeznaczenie, los jest perfidny.
Adam zabrał całą naszą czwórkę do swojego domu na obrzeżach Chicago. Dom jest ogromny, dwupiętrowy, cały czarny w środku i na zewnątrz. Jak nora niedźwiedzia. Ogród pełen kwiatów, zielona trawa przy której stał basen wielkości kortu do tenisa. Fontanna w kształcie słonia. W środku jest z piętnaście pokoi, cztery łazienki. Wszystko w tonacji czerni i szarości. Kuchnia wielka jak moje całe mieszkanko i też cała czarna.
- podoba Ci się?
- trochę czarno, ponuro nie uważasz?
- no może trochę. Kiedy projektowałem ten dom nie wiedziałem, że mam troje dzieci. Ale są w tym domu akurat pięć pokoi które nie są zaprojektowane. Tam może zrobimy pokoje dziewczynkom. Będziesz mogła wybrać co i jak.
Albo niech one wybiorą.
- one mają dwa lata będą chciały wszystko.
- to dostaną wszystko
To moje dzieci i nie będę na nich oszczędzał ani dolara.

I tak Adam Edwards postawił na swoim. Dzieciom bardzo się podobało. Szczególnie basen i ogród po którym biegały za piłką. A Sarah spytała nawet czy będzie hau hau.
Myślę, że jak tak dalej będzie to moje dzieci będą chciały krokodyla, a Adam zrobi mu sadzawkę.

TO BYŁ BŁĄD...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz