rozdzial 7

666 17 0
                                    

Postanawiam, że powiem Adamowi o naszych dzieciach. Chce być odważna. Kiedyś moje dzieci zapytają o ojca, a ja nie będę umiała im odpowiedzieć. Więc czas najwyższy coś z tym zrobić, póki nie jest za późno.

Do klubu idę tym razem przed czasem, chciałabym porozmawiać z nim. Witam się z barmanem który czyści kieliszki i układa alkohol na półkach. I udaje się w głąb do gabinetu szefa. Otwieram drzwi, nie czekając na zaproszenie i widzę Adama na wpół nagiego, to znaczy bez koszulki. Klatka piersiowa pokryta jest małymi, drobnymi włoskami, umięśniona tak, że napewno ćwiczy jak wół. Robi mi się tak jakoś ciepło, oblewa mnie pot. A on stoi z krzywym wyrazem twarzy i gapi się na mnie.
- mówiłem chyba, że masz pukać. Czegoś nie zrozumiałaś...
- no tak, racja
- hmm... chcesz czegoś czy będziesz się tak patrzeć jakbyś nigdy nie widziała nagiej klaty...
- a tak chciałam, co ja chciałam...
Kurcze nie pamiętam, zaschło mi w ustach...
- no słucham, nie mam całej nocy i ty też nie... albo więc powiesz, a jak nie to szoruj do pracy. Męskie toalety same się nie umyją.
- bardzo śmieszne... tak chciałam pogadać o czymś ważnym. Ale w sumie to może zaczekać.  To nic takiego.
- ale skoro to ważne?
- Tak, ale nie aż tak ważne. Serio później pogadamy.

Szybko wychodze, nie dam rady się skupić na tym co chce przekazać i na jego gołej klacie. To nie na moje nerwy.
Przebieram się w fartuch i odchodzę myć te pieprzone kible. Klub już zaczął wpuszczać ludzi, dziś wcześniej bo dziewczyny dawały specjalny pokaz.
Wchodze do męskiej toalety, pierwsze co czuje to niewyobrażalny smród.. tylko nie to. Moje dzieci też oczywiście załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne, ale one są moje i nie obrzydza mnie to.
To jest jednak jakiś dramat, ale kto jak nie ja, dam sobie i z tym radę. To nic takiego powtarzam sobie, zasłaniając nos. Zakładam rękawiczki i wchodzę odważnie do trzeciej kabiny, to co widzą moje biedne oczy, l zostanie ze mną na lata. Kiedyś się będę z tego śmiać lecz teraz o mały włos, a bym się porzygała. Cały sedes był w czyjejś kupię, musiałam wymyć wszystko po kolei, dwa razy żeby ten zapach odszedł w niebyt.
A potem ktoś jeszcze puścił pawia na sali, a jako, że jestem jedyną sprzątaczką o tej porze musiałam znowu walczyć ze sobą... pewnie wyglądałam tak jak ten gość co przed chwilą zwymiotował.

Na moje szczęście noc minęła szybko mogłam pójść do domu z postanowieniem, że powiem mu jutro, jutro napewno to zrobię.
W domu czekała na mnie Amanda z herbatką i tak nie mogę spać, zaraz obudzą się brzdące.
- cześć jak tam noc minęła, powiedziałaś mu?
- chciałam AM, naprawdę, już miałam to na końcu języka, ale gdy zobaczyłam go bez tej jebanej koszulki to zaschło mi w buzi i język mi się splątał...
- oj Alice, ja rozumiem,że masz na niego chcice. To nic złego, ale do cholery, musisz mu powiedzieć. A jak znów gdzieś zniknie, wyjedzie czy coś.
- wiem wiem... powiem mu jutro. Jutro to na sto procent
- dobrze, zaraz szkraby się obudzą.. idę do roboty.
- papa. Miłej pracy.

Następnym razem zanim wejdę to zapukam, dam mu wtedy czas żeby się ubrał.

TO BYŁ BŁĄD...Where stories live. Discover now