Nijaki Umysł

17 2 1
                                    

Ta droga zawsze była dziurawa, a trawa o niezdrowym kolorze.
Niebo poszarzałe, zakłębione burzowymi chmurami.
Nigdy nie spotykało się tu świeżego powietrza czy zdrowego powiewu.
Nigdy nie było nocy, ni dzień nie był dniem.
Wszystko wydawało się wypełnione i jednocześnie wszelako puste.
Sen tu nie gościł, a pobudzeni ludzie też nie byli.
Nie zamykało się oczu, które nie były nigdy otwarte.
Myśli tylko przelatywały, żadne nie chciało ostać w tym miejscu.
Cel był niepewny, kierunek nigdy wskazany.
Nie znało się tu życia, lecz śmierci się nie zaznało.
Głosy poznikały, mimo to, ciszy nie było.
A gdy już wszystko ostatecznie zlewało się w bezkształtny kłębek,
Wciąż nie widziało się różnicy.

Poezja w oczach SocjopatyWhere stories live. Discover now