8. Wyścig

107 8 0
                                    

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*

JACOB POV

-Sama nie wiem o co chodzi Jacob, ale ostatnio mam wrażenie, że Edward mnie ignoruje...poza szkołą już prawie w ogóle się nie widujemy. Może czasem wpadnie do mnie na chwilę, ale zaraz i tak wychodzi mówiąc że ma coś do załatwienia. Od jakiegoś tygodnia nawet z nim nie rozmawiałam... właśnie... widziałeś go w ogóle gdzieś ostatnio? Może coś się stało- zaczęła świrować Bella, rzucając się na łóżko w swoim pokoju, kiedy ja siedziałem na fotelu obok.

-Nie panikuj, nic mu nie jest. Może rzeczywiście jest ostatnio po prostu zajęty. Widziałem go zresztą parę dni temu, gdzieś w lesie jak poszedłem pobiegać- wyjaśniłem...nie skłamałem, ale to też nie była do końca prawda. Od kiedy spotkaliśmy się wtedy na to piwo, zaczęliśmy się całkiem nieźle dogadywać, a nawet wyszliśmy jeszcze gdzieś parę razy. Dopiero teraz zorientowałem się, że może to niezbyt dobrze o nas świadczy, ale chyba ani razu nie pomyśleliśmy o tym, by zaprosić też Belle. A w końcu jest moją przyjaciółką, a jego dziewczyną. I sam nie wiem czemu, ale mimo wyrzutów sumienia nie zaprosiłem jej także dzisiaj. Nawet nie wspomniałem że widzimy się z Edwardem wieczorem, tylko wyszedłem po paru godzinach, mówiąc że mam jeszcze jakieś plany. Ale to przecież tylko dlatego, że idziemy dzisiaj pobiegać, a Bella raczej za tym nie przeprada. Pewnie czułaby się z nami niezręcznie. Chodzi o to, że kiedy ostatnio wyszliśmy coś zjeść (i Edward odziwo naprawdę coś zamówił) kłóciliśmy się o to, który z nas jest szybszy- czy on jako wampir, czy ja w postaci wilka. Żaden z nas nie chciał odpuścić, więc ostatecznie skończyło się na rzuconym wyzwaniu wyścigu po lesie.

Umówiliśmy się, że spotkamy się jeszcze po mojej stronie lasu, gdzie zaczniemy bieg, a skończymy go przy granicy, w tym samym miejscu gdzie widzieliśmy się ostatnio. Ja już na niego czekałem, siedząc na pieńku, a kiedy zauważyłem że idzie w moją stronę zacząłem go przedrzeźniać rozbawiony:

-A ty mnie śledzisz? Stoisz już na mojej części lasu

-Ha ha! Ale ty jesteś śmieszny- powiedział sarkastycznie, stając tuż nade mną i patrząc na mnie z góry z lekkim uśmieszkiem- To jak? Biegniesz czy już się poddajesz?- zapytał z wyższością, na co wstałem i odepchnąłem go od siebie

-Chciałbyś... ale nie dam ci tak łatwo wygrać- wyjaśniłem zdejmując koszulkę, by móc zaraz przemienić się w wilka. Edward przeleciał po mnie wzrokiem, po czym parsknął cichym śmiechem i odliczył do trzech, a co obaj wystartowaliśmy, biegnąc jak najszybciej by tylko udowodnić swoją przewagę nad tym drugim.

W pewnym momencie, przez otaczające nas drzewa musieliśmy się trochę rozdzielić, przez co nie wiedzieliśmy dokładnie gdzie znajduje się przeciwnik. W końcu zobaczyłem miejsce docelowe, więc odbiłem się od ziemii i po skoku wylądowałem na miejsce już w postaci człowieka, dumny z siebie. Do czasu, aż po spojrzeniu w bok zobaczyłem, że Edward już tam leży uśmiechnięty, patrząc na mnie z wyższością.

-No wreszcie, już myślałem że tu usnę- zaczął się nabijać chłopak wyciągając dłoń by uderzyć mnie nią w tył głowy, po czym położył się zakładając ręce za głowę.

-Nawet mnie nie denerwuj, ledwo mnie wyprzedziłeś- zacząłem się z nim sprzeczać, odpłacając mu się podobnym ciosem, tyle że w ramię, na co on tym razem tracił moją nogę swoją- Następnym razem to ja wygram- powiedziałem pewny siebie, odpychając jego nogę na bok i kładąc się obok niego, w podobnej pozycji co on.

WPOJENIE/ Edward x JacobWhere stories live. Discover now