Rozdział 4

77 2 2
                                    

Hej
Na wstępie kilka informacji. Postanowiłam zmienić imię mamy Jay'a na Milly. Jakoś po przemyśleniu Miranda raczej niezbyt mi pasuje do niej.
A teraz zapraszam do czytania

Pov. Jay
Historia Misako była niesamowita. Kiedy wspomniała imię Milly, czułem że gdzieś o nim kiedyś słyszałem tylko nie pamiętam gdzie. Nagle naszyjnik Lucy otworzył się a tą zaczęła otaczać jakaś bariera. Kiedy to się skończyło blondynka zamknęła medalion i podszedła do mistrzów.

- Czy mogę prosić was o nauczenie mnie władania nad tymi mocami? - widziałem że to co mówiła było na serio.

Po chwili mistrz Wu zgodził się. Dziewczyna rzuciła się na niego tuląc go i dziękując. Po tym Nya poleciał na nią i zaczęła piszczeć że szczęścia.

- Mistrzu jeśli mogę to chciałbym zapytać kim była Milly? - spytałem. Wtedy moja dziewczyna uspokoiła się i spojrzała w moim kierunku.

- Milly była młodszą siostrą Mike a również mistrzynią błyskawic.

- A to super... znaczy co?! Czyli ona jest...- wtedy spojrzałem na Lucy - Moim kuzynem/kuzynką - krzyknęliśmy razem patrzyliśmy tak na siebie kiedy rzuciliśmy się sobie w ramiona. Pod wpływem szczęścia zacząłem się z nią kręcić dookoła śmiejąc się. Spojrzałem w stronę ninja i uśmiechnąłem się jak dziecko

- Przedstawiam wam moją kuzynkę która będzie z nami mieszkać. - wtedy wszyscy zaczęliśmy o tym rozmawiać kiedy Lloyd sprowadził nas na ziemię.

- Cieszę się tak samo jak wy ale co zrobimy z twoimi rodzicami? - skierował te słowa do niebieskookiej.

- Jeśli mogę oczywiście chciałabym wrócić do domu i porozmawiać o tym z nimi. - spojrzała na mistrza a ten dał jej zgodę.

- Dobrze. Lloyd, Jay i Nya polecą z tobą do domu pomóc ci przy pakowaniu i rozmowie z rodzicami, Cole i Kay uporządkują jeden z pokoi dla Lucy a Zane przygotuje nam kolację.

Po tych słowach wszyscy rozeszliśmy się do swoich zadań. Gdy wyszliśmy na statek wywołaliśmy smoki i już miałem lecieć gdy przypomniałem coś sobie, moja kuzynka nie ma jeszcze smoka. Na całe szczęście nasz zielony ninja przyszedł jej z pomocą.

- Może polecimy razem? - spytał.

- O-okey. - i skierowała się w jego stronę. Zauważyłem że speszyło ja to.

Zanim wsiadła pogłaskała smoka po łuskach. Wtedy smok Lloyd'a wydawał się jakiś silniejszy. Po tym blondyn pomógł dziewczynie wsiąść na stworzenie i ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. Podróż szybko nam minęła i łatwo znaleźliśmy jej dom. W czasie niej opowiadaliśmy mojej kuzynce nasze historie. Nya za to zachwycała się pomysłem wspólnego mieszkania na statku. Gdy dotarliśmy na miejsce zachwyciłem się jej domem. Wsumie to nie dom to willa, wielka biała willa. Łał tej to się udało trafić do bogatej rodziny. Zapukała do drzwi i po chwili otworzyła nam kobieta. Gdy zobaczył Lucy widać że była wściekła.

- Gdzie ty się pałętasz młoda damo?! Twój ojciec od zmysłów odchodzi gdzie ty jesteś! - wtedy zauważyła nas - Ojejku ninja przepraszam za mój nagły wybuch. Po prostu razem z mężem bardzo martwiliśmy się że coś się stało naszej córce ale widzę że jest cała i zdrowa. Proszę zapraszam do środka. - otworzyła szerzej drzwi i weszliśmy do środka. Wow a to niby ja jestem taki energiczny. Ta kobieta co chwilę zmienia nastrój. Lucy zaprowadziła nas do salonu i rozsiedliśmy się wygodnie. - Proszę o chwilę cierpliwości za chwilę zawołam męża. - i szybko zniknęła na schodach.

Szczerze współczuję jej że musiała żyć z taką kobietą. Nie wiem czy ja bym dał radę, chociaż wiem jedno jeśli tutaj wytrzymała to i u nas wytrzyma. Kiedy usłyszeliśmy dźwięk schodzenia że schodów, mieliśmy nadzieję że to jej przybrany ojciec i tak było. Gdy zobaczył blondynkę szybko rzucił się na nią z zamiarem przytulenia jest. Kiedy oderwał się od niej podszedł do nas i zaczął nam dziękować za odnalezienie córki.

- Wybaczcie nie przedstawiłem się jestem James Shadow. Miło mi was poznać ninja.- przywitał się.

- Nam również bardzo miło pana poznać, panie Shadow. Ale mu ty tak właściwie w niej sprawie. - mężczyzna spoważniał i skina głową. Widziałem że Lucy bardzo się stresuje.

- Tato, czy ja jestem adoptowana? - już chciał coś powiedzieć kiedy mu przerwała. - Nie kłam, znam prawdę.

Mężczyzna spojrzał na córkę i zaczął opowiadać jej całą historię, to jak ja znalazł, to że bardzo ją kochał i nie chciał jej o tym mówić by ta go nie opuściła. Kiedy to skończył dziewczyna przytuliła go czule.

- Tato, nie ważne co i tak cię kocham. I nigdy nie przestanę, obiecuję. I jest sprawa czy mogę przeprowadzić się do ninja? Chcę więcej dowiedzieć się czegoś o moich rodzicach i móc nauczyć się kontrolować swój dar. - schyliła głowę w dół. Jej ojciec milczał przez kilka minut ale ostatecznie się zgodził. Poprosił tylko by często go odwiedzała. Ta zgodziła się i zaciągnęła Ny'ję by ta pomogła jej się spakować. Wtedy ktoś wszedł do domu i czułem lekkie kłopoty.

Pov. Nya
Kiedy pan James zgodził się by Lucy u nas zamieszkała to zaciągnęła mnie do jej pokoju by pomóc się jej spakować. Wsumie nawet szybko nam to poszło i to rzeczywiście bo 20 minut, nowy rekord. Z tą dziewczyną wszystko jest możliwe.

- N-nya mam do ciebie prośbę. Czy mogłabym z tobą lecieć z powrotem? - widziałam że bardzo się tym stresuje i widziałam dlaczego.

- Oczywiście kochana nie ma problemu. Pamiętaj że na mnie możesz zawsze liczyć. - przytuliłam ją mocno, wiedziałam o co może jej chodzić i szanuję to. Wzięłam część jej bagaży i poszłyśmy na dół. To co tam zobaczyłam zaskoczyło mnie. Widziałam Lloyd'a do którego dobiera się jakaś brązowowłosa dziewczyna i na dodatek Jay nie jest w stanie mu pomóc. Nabrałam trochę mocy w dłonie i strzeliłem w tą wariatkę. Ta gdy poczuła wodę od razu odskoczyła i podbiegła do mnie.

- Jakim prawem to zrobiłaś?! Czy ty jesteś nie normalna?! - bardzo to zabolało.

- Kate uspokój się natychmiast! Nie Nya jest wariatką tylko ty przeproś ja natychmiast! - wykrzyczała moja przyjaciółka i wtedy nie wiadomo skąd przed nią i jej siostrą pojawiła się ściana ognia. To aż dziwne przecież nie ma tu mojego brata. A skoro tak to znaczy że zrobiła to Lucy. Kiedy ściana zniknęła dziewczyna osunęła się na kolana, ja i chłopaki podbiegliśmy do niej. Wtedy do salonu weszli jej rodzice, opowiedziałam im co się stało. Zszokowany pan James wygonił córkę na górę, która nie chętnie tam poszła a za nią jej matka. Kiedy Lucy się polepszyło i wszystko było już dobrze, po pożegnaniu się ruszyliśmy do klasztoru.


Publikuję tą część drugi raz po lekkiej poprawce i wraca do regularnego (miejmy nadzieję) pisania.

Strażniczka Żywiołów Ninjago Where stories live. Discover now