015.

20 3 0
                                    

Emeline otworzyła oczy dopiero po dziesiątej rano. Za oknem dostrzegła lekki śnieżek i podniosła się do pozycji siedzącej.

Dzisiaj są jej urodziny.

Od zawsze kochała ten dzień, uwielbiała fakt, że jej urodziny są zimą, cztery dni przed świętami.

Po prostu dwudziesty pierwszy grudnia od zawsze był dla niej wyjątkowy.

Nie okryła obfitego biustu pościelom, a jej wzrok powędrował do leżącego obok, na środku łóżka, Axela, który słodko, niezbyt głośno chrapał.

Do jego ramienia przytulała się blondynka, która nawet nie była przykryta, leżała nago, przylegając do ciała chłopaka. Wspomnienia poprzedniej nocy uderzyły w Emeline jakby ktoś strzelił w nią z karabinu maszynowego. Wzdrygnęła się, czując suchość w ustach. 

Czy ona naprawdę uczestniczyła w trójkącie?

I dlaczego do jasnej cholery jej się podobało?

Te oraz inne pytania sprawiły, że młodą Dark rozbolały skronie. Wstała i jej wzrok powędrował po sypialni Marianne. Jej mieszkanie było jasne, różowe i skromne. Wnętrze pasowało do jej stylu ubioru oraz delikatności.

Marianne była najbardziej czułą i przyjemną osobą, jaką Emeline kiedykolwiek spotkała, mimo iż przy ich pierwszym spotkaniu odniosła zupełnie inne wrażenie.

Pewność siebie biła od Marvetty kiedy proponowała ten dziwny, ale idealny układ, lecz okazała się bardzo nieśmiała z nutką dominacji w swoich ruchach.

Emeline zamknęła drzwi sypialni, wcześniej nakładając na swoje ciało wczorajsze ubrania. Pokierowała się do kuchni, wcześniej myląc kilka razy drzwi. Mieszkanie Marianne było wielkie. Młoda Dark otworzyła lodówkę i wyjęła mleko, wlewając sobie pół szklanki.

Wyzerowała napój, a jej wzrok spoczął na rozpakowanym liście leżącym na blacie.

Z przykrością informujemy, że Pani Marianne Nicki Marvetty zostaje wyrzucona z Wyższej Szkoły Medycyny i Dietetyki z powodu próby flirtu z dziekanem Ianem Erhalerem oraz kupowania ocen u wykładowców.

Z poważaniem i największym szacunkiem, 

Magister Akio Malik.

Emeline uniosła brew dotykając opuszkami palców miejsca z podpisem magistra i uśmiechnęła się sama do siebie.

Nagle powód dlaczego blondynka zaproponowała im taki układ, wydał się oczywiste.

Teraz Marianne Marvetty nie miała nic do stracenia.


***

Powietrze w sali szpitalnej wydawało się cięższe niż zwykle. Prużący śnieg komponował się idealnie z lekkim wiatrem, którego powiew wdał się do sali, poprzez otwarte okno. Ciche szepty dobiegające z innych sal oraz korytarza były usypiające oraz irytujące jednocześnie.

Katherine oblizała wargi i poderwała się do góry. Z jej gardła wydarł się krzyk.

— ANASTASIA!

Oddech rudowłosej przyśpieszył, przed oczami zauważyła jedynie mroczki, a w uszach jej szumiało. Do jej sali wpadł lekarz, wyglądał na nie więcej niż czterdzieści lat. Jego świeży zarost był pierwszą rzeczą, którą Katherine dostrzegła.

Już po kilku minutach była przewieziona na inną salę i odbyła szereg badań, a kiedy okazało się, że młoda Herby naprawdę się obudziła, lekarz wesoło powiedział:

— Wyspałaś się po wszystkie czasy, już za kilka dni powinnaś dostać wypis.  Poproszę Michalinę, aby Ci przygotowała.

— Przepraszam, ale gdzie ja jestem? Kim Pan jest? Gdzie Anastasia? 

— Katherine — lekarz przełknął ślinę. — Który mamy rok?

— Osiemnasty sierpnia dwa tysiące szesnasty.

— Michalina — zdawało się, że policzki doktora poczerwieniały. — Mamy problem.

— Jaki Pani Gishtoon?

—  Pacjentka ma urazowe uszkodzenie mózgu. Straciła pamięć, przynajmniej częściowo.


***

Gabinet Vincenta był dość brudny. Wszędzie były porozwieszane jakieś karteczki w najbardziej losowych miejscach, razem ze zdjęciami różnych ludzi. Najbardziej w oczy Olivii rzuciło się ciemne biurko z drogim komputerem i masą teczek.

Vincent usiadł za nim, przecierając blat ręką. Olivia pośpiesznie przysiadła na brązowej kanapie.

— Mówiłaś, że masz jakąś nową podejrzaną. 

Olivia kiwnęła głową.

— Cheryl.

— Cheryl Milkin? — Vincent wsunął okulary na nos. Poprawił dłuższą grzywkę i otworzył dowody odnośnie sprawy z kontem na Instagramie. Było tak zabezpieczone, że nikt nie mógł nic z niego rozszyfrować. 

Olivia ponownie jedynie machnęła twierdząco głową.

— Więc sądzisz, że Cheryl jest w to zamieszana?

— Nie wiem — Olivia schowała twarz w dłonie. Zastanawiała się gdzie w tej chwili jest Fjor. Vincent mówił, że pojechał z matkami do babci, ale ona jakoś nie mogła w to uwierzyć, bo brunet nienawidził chodzić do jego dziadków ze strony Hariett. — Ale jest dla miła, wszędzie ze mną chodzi, z wszystkim mi pomaga. Słyszałam o niej tyle złego, że aż trudno mi w to uwierzyć.

— Nie znam osobiście Cheryl, to mama zawsze im pomaga, ale również nie nasłuchałem się o niej za dobrych opinii. 

— Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale jestem pewna, że Cheryl Milkin jest Stalkerką.




note; dzisiaj dwa rozdziały z okazji moich imienin! 🙌😍


just her [1]Where stories live. Discover now