006.

42 5 2
                                    

Olivia stanęła w progu pudrowo różowego pokoju, uśmiechając się w stronę rozpakowującej się wesoło, szesnastolatki. Wczoraj wróciła z obozu biologicznego razem z Phillipem, co było powodem dlaczego nie było ich na kolacji z okazji rocznicy. Zważającą jak się zakończyła owa uroczystość Olivia naprawdę się z tego cieszyła.

— Może już pójdziesz spać młoda damo? — starsza Herby uniosła brew, masując obudowę od telefonu w kieszeni jeansów. — Jest późno, a jutro od siódmej masz lekcje.

— Olivia— zaczęła mniejsza rudowłosa, ubrana w czerwoną koszulę i krótkie spodenki. Pięknie zrobione dwa dobierane, łaskotały jej plecy. Wyłożyła ostatnie rzeczy z walizki i wsunęła ją pod swoje śnieżnobiałe łóżko. — Masz kogoś?

Olivia zaśmiała się na to pytanie. Głównym powodem jej nagłego wybuchu humoru, był fakt, że zawsze kiedy tylko nadarzyła się okazja, Katherine o to pytała, a jej odpowiedź była ciągle taka sama. 

— Nie.

Nagle na nosie i policzkach Kath, wypełnionymi piegami, pojawił się rumieniec. Olivia zagryzła wargę na tą reakcję organizmu nastolatki.

— A co? — zapytała, siadając na jej łóżku, obok niej. Chwyciła jej mniejsze dłonie w swoje, jakbym chciała uchronić je przed zimnem.

— Bo ja chyba kogoś polubiłam.

— O matko, Katherine — źrenice Olivii powiększyły się o kilka milimetrów z zdziwienia. Nawet nie spróbowała tego ukryć.

— Zapomnij — Kath pokręciła przecząco głową, wstając z miejsca. Zaczęła krążyć w kółko po pokoju. — To tylko hormony, na pewno coś mi się ubzdurało.

— Jak ma na imię? — Olivia zapytała z uśmiechem na ustach. Rudowłosa zatrzymała się w miejscu i spojrzała na starszą siostrę. Westchnęła, zanim z jej ust wypłynęło imię:

— Maddison.

Kolejna rzecz, która zdziwiła Olivię tego wieczoru.

— Ładnie — przesłała jej uśmiech, który odwzajemniła najwidoczniej z ulgą, odnośnie jej reakcji. Olivia nie wyobraża sobie inaczej zareagować.

— Nadal nie przyzwyczaiłam się do tej myśli — skrzywiła się lekko. — Ale ostatnio zdałam sobie z tego sprawę.

Starsza z sióstr wstała z wygodnego materaca oraz podeszła do Katherine. Przytuliła się do niej, całując ją w czoło kilka razy.

— Jestem z Ciebie dumna Katherine — Olivia odeszła na moment, aby na nią spojrzeć. — Jestem dumna z tego, że odnalazłaś siebie.

— Ciekawe jak mam to powiedzieć babci Cristen i dziadkowi Jimowi, którzy na każdym spotkaniu rodzinnym pyta się mnie czy mam chłopaka.

— Ignoruj ich — Olivia lekko pogłaskała jej ramię. Dłonią zjechała do ręki i splotła jej palce z swoimi. — Mnie katowali z chłopakiem od kiedy pamiętam. Babcia Cristen nawet chciała spiknąć mnie z "przystojnym i inteligentnym" panem listonoszem, który przynosi jej emeryturę. Od kiedy powiedziałam, że równie dobrze mogłabym związać się z dziewczyną i, że jestem biseksualna, już mi dali spokój.

Katherine zaśmiała się na jej słowa. Po chwili Kath puściła rękę siostry i podeszła do szafki nocnej oraz wyciągnęła z jednej z szuflad kawałek materiału.

— Uszyłam to, kiedy nie mogłam spać na obozie.

Podała Olivii złożoną tkaninę, którą, po tym jak starsza Herby dostała na swoje ręce, otworzyła. Uśmiechnęła się rozpoznając czym jest rzecz. Była to flaga reprezentująca jej orientację.

just her [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz