002.

63 6 7
                                    

Pierwszą rzeczą, którą widziała, kiedy otworzyła oczy dwudziestego ósmego października, o szóstej piętnaście była martwa Anastasia Herby, leżąca w trumnie, w pięknej czarnej sukience (jej ulubionej) z różańcem zaplątanym między palcami.  

Olivia poprzez roztargnienie, poranną kłótnię z rodzicami oraz czytanie kolejny raz swoich grzechów, przyjechała dopiero na trzecią lekcję.

Kurz mieszał się obficie z powietrzem, przez co przezroczysta powłoka stała się lekko biała. W sali pachniało papierosami, gumami do żucia i farbą. Cisza jaka panowała w sali była wręcz przeraźliwa. Jedyny dźwięk wydobywała biała, chuda, okrągła kreda. Pisk, który końcówka kredy wyodrębniała przy stawianiu dłuższej literki, sprawiał, że po ciele Olivii przebiegał dreszcz. Kiedy usłyszała stukot szpilek nauczycielki, uniosła wzrok na tablicę, zaczynając przypisywanie notatki. Pani Helen jako jedyna, pisała notatki na tablicy, co zdecydowanie wyróżniało ją od innych. Zawsze zależało jej, aby zeszyt uczniów był estetyczny i "pełen". 

Nauczycielka usiadła za biurkiem, obracając kredę w dłoni.

— Kiedy skończycie pisać notatkę, możecie wyjść. Dzisiaj bez zadania domowego. Pamiętajcie o jutrzejszym sprawdzianie z słówek z działu piętnastego i kartkówce z pytań odnośnie mnogiej liczby danych słówek ze strony osiemdziesiątej dziewiątej.

To jak bardzo Olivia nienawidziła niemieckiego, czasem ją wręcz przerażało. Mimo iż była stosunkowo dobrą uczennicą, niemiecki to jej pięta achillesowa. Całą pierwszą i drugą klasę przejechała ledwo na dwójach, a teraz również nie ma za dobrych ocen z tego przedmiotu.

Co prawda pani Helen stwierdziła, że jak rudowłosa ponadrabia punkty za dodatkowe "dokonania" polepszy to jej średnią, jednak w Moon Hills School, nie ma nic co by ją naprawdę interesowało. Powiedziała o tym nauczycielowi od angielskiego, Panu Cullenowi - który swoją drogą nazywany jest "wampirem z Zmierzchu", właśnie przez swoje nazwisko – i stwierdził, że przygotuję coś idealnie dla Herby, i ma do niego przyjść po lekcjach.

Olivia postawiła ostatnią kropkę na końcu długiego zdania i wsunęła długopis do małego czerwonego piórnika. Spakowała swoje rzeczy, oglądając się za siebie, czy przypadkiem nie została jako jedyna w klasie, jednak z dumą, stwierdziła, że w sali zostało jeszcze dziesięć osób. Wyszła, przedtem mówiąc krótkie pożegnanie w stronę Pani Helen.

Podeszła do swojej szafki, otwierając ją jedną ręką. Spakowała książki, których nie potrzebowała i zarzuciła z powrotem plecak na ramiona. Zamknęła szafkę i wtedy poczuła, jak ktoś chwyta ją za talię, unosząc ku górze i obracając wokół własnej osi. Kiedy jej oprawca w końcu postawił ją na ziemię, uśmiechnęła się do niego.

Fjor Prince - mogła się tego spodziewać.

— Chyba nigdy nie przestaniesz wywyższać się swoim metr osiemdziesiąt i mięśniami, dzięki którym wyglądasz jak Hulk.

— Dzięki — skrzywił się, ale chwilę później uśmiech ponownie wpłynął na jego wargi. — Nawet nie wiesz, ile pięknych pań chciało by się wtulić w te mięśnie.

— Wszystkie, oprócz tej, która byś chciał, aby się w ciebie wtuliła.

Fjor był dzisiaj w o wiele lepszym humorze niż wczoraj.  

Prince był przystojny i Olivia idąc z nim przez korytarz czuła się w pewnym sensie obgadywana, mimo iż wiedziała, że wszystkie szepty pomiędzy uczniami były na jego temat - nie jej. 

Fjor miał ciemne włosy. W kolorze kawy, którą tak uwielbiał. 

Olivia przez moment nawet się w nim podkochiwała, ale był to tylko zaledwie jakiś czas, ponieważ zauważyła, że on w ani jednym procencie nie jest nią zainteresowany.

just her [1]Where stories live. Discover now