- Jakieś wieści od Kazuhy? - zapytałem po chwili ciszy. Niebieskowłosy westchnął i pokiwał przecząco głową.

- Pytasz mnie o to niemal codziennie. - oparł się stanowczo o blat. - Xiao, wiem, że się martwisz o Childe'a, ale spójrz prawdzie w oczy. Zniknął. Od zawsze podążał swoimi ścieżkami. Ile razy mu mówiłeś, że to, co robi, jest głupie? Ile razy ratowałeś mu dupę, bo wpierdolił się w jakieś gówno? Było tego o wiele za dużo. Zacznij w końcu myśleć o sobie. Zakochaj się w jakimś idiocie, zwiążcie się ze sobą, zniknij, a potem niech ten idiota Ciebie szuka po całym świecie. - zatrzymałem szklankę w połowie i spojrzałem na niego, unosząc brew. - Nie pytaj.. Ten Zhongli próbuje swoich sił.

- Jakbym nie miał zakazu opuszczania miasta, to sam bym się po niego wybrał. - zacisnąłem dłoń na szklance. - Znalazłbym go i dobił.

- Może już nie pij, co? - złapał za szklankę w moich dłoniach. - Sio, sio! Naczynia też mnie kosztują, a ty zaraz zmiażdżysz szkło!

- ...

- Xiao. - spojrzał na mnie, jak matka na syna, która zamierza wygłosić mantrę o tym, jakie to zabezpieczanie się jest ważne. Nie podobał mi się ten wzrok. - Jeśli Kazuha da nam znać, że znalazł na swojej drodze cokolwiek, co jest powiązane z rudowłosym, to będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie. Na to masz moje słowo. Ale i tak uważam, że musisz w końcu zacząć żyć. Spójrz na siebie! Masz 25 lat, a ja ani razu nie widziałem Cię na mieście z kimś innym niż my!

- Kaeya zakończ ten temat. - spojrzałem na niego stanowczo. - Wiesz, czym się zajmuje. Mogę pracować pod przykrywką i fałszywym imieniem, ale jestem tak samo łatwy do namierzenia, jak każdy inny. Jeśli zdecydowałbym się na związek... Pomyśl. Raz coś mi nie wyjdzie i to nie ja pójdę na pierwszy ogień, tylko ta osoba. 

- Nie wyolbrzymiasz trochę? - prychnął. - Jesteś najlepszym egzekutorem w tej branży. Co miałoby pójść nie tak?

- Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. ,,Hej, jestem murarzem, a ty czym się zajmujesz", ,,A nic specjalnego, zabijam ludzi na zlecenie", ,,Ale ekstra, chcesz ze mną chodzić?" - odgrywając scenkę, zmanipulowałem swoim głosem, przez co Kaeya ledwo powstrzymywał się od śmiechu.

- Dobra. - wydukał, ocierając łzę z kącika oka. - Może to nie był najlepszy przykład, ale nie można się tak od razu zniechęcać! A może ktoś podzieli wraz z Tobą Twoją pasję?

- Zaczynasz pieprzyć głupoty. - mruknąłem, wstając z miejsca. - Masz coś dla mnie, czy mogę się ewakuować? 

- Jesteś sztywny jak parasol. - prychnął. - Dam Ci niedługo namiary. Może to być grubsza sprawa, więc przygotuj się.

Kiwnąłem tylko głową, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z baru. Na dworze nadal było ciemno, ale zrobiło się zimniej. Co jakiś czas powiewał delikatny wiaterek. Odetchnąłem głęboko, rozkoszując się tą przepiękną nocą. Już niedługo sprzątaczka wejdzie do apartamentu, zacznie głośno krzyczeć, gdy zobaczy ciało w kałuży krwi i całą sprawę nagłośni Policja. Funkcjonariusze dobrze będą wiedzieli kto za tym stoi, ale i tak nic z tym nie zrobią. Sprawa będzie w toku do momentu, aż wszyscy zapomną o istnieniu Louis'a albo gdy zabiję kolejną osobę.

Była to późna godzina, a wokół mnie nie było żadnej żywej duszy. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Słyszałem za sobą ciche kroki. W momencie, gdy się odwracałem - cichły. Sytuacja powtarzała się kilka razy. Byłem śledzony. Ale osoba, która za mną szła nie była raczej nastawiona na zaatakowanie mnie. Gdyby tak było, już dawno by to zrobiła. Ludzie nie są zazwyczaj aż tak bardzo cierpliwi. Reagują szybko i pochodnie. Szczególnie tacy amatorzy. Uśmiechnąłem się pod nosem i stanąłem na środku drogi. Mężczyzna. Ma ciężkie kroki, pewnie jest gdzieś mojego wzrostu. Czułem na sobie ten wzrok. Wzrok, który bacznie obserwował każdy mój ruch. 

Hell's Comin' With Me  | XIAO & AETHER |Where stories live. Discover now