Rozdział 4

221 36 13
                                    

Cześć! Będę trochę nieobecna, dlatego dodaje kolejny rozdział!

*

            Naruto uśmiechnął się szeroko, widząc, że wśród osób zebranych w małej sali bankietowej jest jego współlokator. To wiele rzeczy ułatwiało, nie musiał go szukać po hotelu, a nie wiedział, jak facet się nazywa. W nocy nie było okazji się sobie przedstawić.

Zerknął na wykaz, który trzymał w dłoni i odnalazł jedyne nazwisko, jakiego nie znał – Uchiha Sasuke. Jaka szkoda, że koleś długo tutaj nie zabawi...

- No dobra, czas się wziąć do jakiejś roboty! – zarządził Naruto, kiedy już się przywitał ze wszystkimi znajomymi. – Sezon wakacyjny się zaczął, pracy jest cała kupa!

- Jakie to upierdliwe – westchnął Shikamaru, na co Naruto zachichotał. Do pracy w hotelu Shikę zmusiła jego matka, chcąc nauczyć syna ciężkiej pracy i odpowiedzialności, bo Nara, gdyby mógł, przespałby całe lato. Albo by leżał na tarasie przed ich domem, gapiąc się w chmury.

- Nie marudźcie! – zawołał Uzumaki, siadając na jednym ze stolików. Cała grupa zebrała się wokół niego; ten nowy, Sasuke, stanął z tyłu, przypatrując mu się uważnie. Naruto póki co nie miał zamiaru zawracać sobie nim głowy, musiał zająć się obowiązkami, bo inaczej Shizune mu nagada. Spojrzał na wykaz rzeczy, jakie mieli dziś zrobić, a potem na zebraną przed nim grupę. Nie zastanawiając się za bardzo nad tym, co gada, strzelił im krótka gadkę powitalną, przy okazji oficjalnie się przedstawiając. Nie znała go tylko jedna osoba, ten cały Uchiha, więc mocno się nie przejmował tym, co mówi, przyjaciele wiedzieli kim jest i na czym polega ta praca, bo spotykali się tu w tych samych okolicznościach nie pierwszy raz. Czy ten cały Sasuke będzie nadążał, to już go nie obchodziło.

- Musimy zająć się tą salą i ją dokładnie posprzątać przed otwarciem dla gości – powiedział na koniec, zerkając na kartkę. – Na to mamy czas do południa, potem jest trochę do roboty w restauracji i przy basenie, może ktoś pójdzie na siłkę, żeby pomóc Guyowi i Lee, zobaczymy. Ty, nowy! – zawołał na koniec, a chłopak o imieniu Sasuke spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Ty idziesz ze mną!

- A w jakim to celu? Podobno mamy tu sprzątać – odrzekł ciemnowłosy, splatając ręce na piersi. Naruto parsknął.

- Oni mają sprzątać, a ty za mną. Zaproszenia chyba nie potrzebujesz?

Naruto zeskoczył ze stolika, wyminął patrzącą na niego pytająco grupę i ruszył w stronę wyjścia z sali, nie patrząc, czy Sasuke idzie za nim czy nie. Zresztą, koleś nie odważyłby się mu sprzeciwić, w końcu to Naruto odpowiadał tu za rozdzielanie obowiązków.

- Dokąd idziemy? – zapytał chłopak, kiedy ruszyli korytarzem.

- Dotrzemy to się dowiesz – odparł Naruto.

- Nie powinienem pomagać reszcie? – zainteresował się współlokator. – Chyba to też moje zadanie?

- Od wyznaczania zadań to akurat jestem ja – odparł Naruto, idąc szybko. Dotarł do łącznika i śmiało ruszył wzdłuż rzędów kwiatów, słysząc za sobą szybkie kroki Sasuke. Facet zamilkł, o nic więcej nie pytał, widać uznał, że szkoda marnować tlen. Przeszli razem do starego hotelu, a Naruto skierował się do sekretariatu. Gdy dotarł pod jego drzwi, zapukał w nie mocno i nie czekając na odpowiedź, wpadł do środka.

- Shizune, mam sprawę! – zawołał. Siedząca przy biurku, ciemnowłosa kobieta, spojrzała na niego bez zrozumienia. Akurat coś jadła, chyba jakiegoś rogalika, ale na ich widok odłożyła go na talerzyk, strzepując okruszki z białej bluzki. Odchrząknęła.

Czujesz miętę? | NaruSasuWhere stories live. Discover now