Rozdział 5

212 33 10
                                    

Jak obiecałam, dodaję nowy rozdział! Zapraszam!

*

            Sasuke siedział na łóżku Sakury, w jednej ręce trzymając talerz, na którym były dwa pierogi, jeden krokiet i jeden pulpet w sosie, zaś w drugiej widelec. Sakura kończyła nakładanie identycznej porcji dla Hinaty, a Ino chyba była bardzo głodna, bo już swoją pałaszowała aż jej się uszy trzęsły.

Dziewczyny zabrały go na górę, do ich pokoju i tak jak obiecały, poczęstowały jedzeniem. Ciężko mu było odmówić, w końcu darmowe żarcie to zawsze darmowe żarcie.

- Sasuke, jedz – zachęciła go różowowłosa, jednocześnie podając talerz siedzącej obok Sasuke Hinacie.

- Dziękuję – odpowiedziała ciemnowłosa. Sakura nałożyła także sobie i usiadła naprzeciw niego, obok Ino.

Pokój dziewczyn był identyczny jak ten, w którym on mieszkał, tyle że był stanowczo czystszy. Sasuke już zaczynał zazdrościć dziewczynom, że mają siebie nawzajem za współlokatorki, a on miał... Nawet nie chciał wspominać. Ukroił sobie kawałek pulpeta, włożył go do ust, przeżuł i połknął.

Sakura gapiła się na niego tak, że niemal mu ten obiad nie stanął w gardle.

- Um... e... smaczne – powiedział, bo dziewczyna chyba czekała na opinię.

- Cieszę się! – odpowiedziała Haruno, uśmiechając się do niego szeroko. Jej policzki lekko poróżowiały, na co Ino przewróciła oczami. Sasuke miał ochotę westchnąć, ale się powstrzymał. Większość kobiet reagowała na niego właśnie w ten sposób, a przecież nie dawał im żadnych sygnałów, wręcz przeciwnie, robił wszystko, aby płeć piękna trzymała się od niego daleka. Zazwyczaj był niemiły, sarkastyczny czy wredny. Zazwyczaj, bo teraz starał się jak mógł, aby takim nie być, bo potrzebował tej pracy i nie chciał podpadać ludziom, którzy tu pracowali, nawet sobom na takim samym stanowisku jak on. Zdawał sobie sprawę, że jeżeli ktoś jeszcze poza jego paskudnym współlokatorem pójdzie do tej całej Shizune czy innej osoby z administracji, to w końcu pomyślą, że to z nim coś jest nie tak.

- Tak właściwie, Sasuke, to w którym pokoju mieszkasz? – zapytała nagle Ino.

- Numer siedem – odpowiedział, na co wszystkie trzy dziewczyny spojrzały na niego jakoś dziwie.

- Mieszkasz w szczęśliwej siódemce? – zdziwiła się Sakura, gapiąc się na niego jakby mu wyrosła druga głowa.

- Ta... - mruknął niemrawo. – A to takie dziwne?

Ino zaśmiała się.

- Dziwne, że Naruto zgodził się na współlokatora – rzekła między jednym kęsem krokieta a drugim.

- Chyba nikt go nie pytał o zdanie, bo od rana biega i usiłuje mnie wykwaterować – odpowiedział, na co dziewczyny zaśmiały się.

- Naruto nie lubi z nikim dzielić pokoju – powiedziała cicho Hinata. Wyglądała na lekko speszoną, gdy o tym mówiła. – Pewnie się przyzwyczai jak dłużej pomieszkacie.

Na jej słowa Ino i Sakura parsknęły w swoje talerze.

- Jasne – zakpiła Ino. – Już to widzę, jak się przyzwyczaja. Prędzej piekło zamarznie niż Naruto odda komuś szczęśliwą siódemkę.

- Szczęśliwa siódemka... - powtórzył Sasuke. – Dlaczego tak się nazywa ten pokój?

Dziewczyny wymieniły między sobą spojrzenia.

- Bo to bardzo szczęśliwy numerek – odpowiedziała zagadkowo Ino.

*

Naruto czekał na swoją grupę przed wejściem do małej sali bankietowej. Pierwszy zjawił się Shikamaru, ale chyba z lenistwa, bo zaraz po przyjściu usiadł na podłodze w korytarzu i zapatrzył się w sufit. Przyjaciel miał ogólnie wyjebane na pracę, ale Naruto wcale to nie przeszkadzało. Shikamaru już taki był, że niczym się za bardzo nie przejmował i właśnie tę cechę blondyn w nim najbardziej lubił. Nara nie przejmował się ludźmi dookoła, rozumiał, że Naruto też czasem ma na coś wyjebane, że nie lubi być poważny, zwłaszcza w pracy, gdzie wszyscy byli tacy nadęci.

Czujesz miętę? | NaruSasuOnde as histórias ganham vida. Descobre agora