Prolog - List

131 10 10
                                        


   Byłam wykończona. Dziewięć godzin w pracy to zdecydowanie za długo – myślałam wchodząc otępiale po schodach. Jeszcze parę kroków i będę w domu. 

 Stałam już przed drzwiami do mieszkania i szukałam w torebce kluczy. Niezdarnie wygrzebałam je z kieszonki, by po chwili miały spaść na wycieraczkę. Tak, świetnie. Czy wspominałam już, że straszna ze mnie pierdoła?

Zanim zdążyłam je podnieść, w ręce miał je już ktoś inny. Spojrzałam w górę. Ujrzałam pokrzepiający uśmiech mojej sąsiadki, Pani Eli.

- Niezdara z ciebie, Marcelinko – zaśmiała się starsza kobieta. - Zmęczona po pracy, co?

Kiwnęłam na potwierdzenie. Pani Ela była jedyną osobą, która się o mnie martwiła. Od kilku lat była dla mnie jak babcia, do której zawsze mogłam przyjść się wygadać, na kawę z ciastkami. Bardzo to lubiłam.

- Proszę – powiedziała podając mi klucze, które odebrałam od niej z ,,dziękuję" na ustach. - A, bym zapomniała, mam dla ciebie coś jeszcze.

Pani Ela wyciągnęła z kieszeni modrego swetra małą kopertę.

- To twoje, listonosz wrzucił to przypadkiem do mojej skrzynki. - rzekła wręczając mi list. - Uprzedzam, nie otwierałam. Nie jestem wścibska. Ale muszę przyznać, prezentuje się ciekawie. Powiedz mi, dziecko, kto wysyła do ciebie list prosto z Korei? Przecież to tak daleko....

- Skąd? - odparłam zdziwiona.

 Od razu spojrzałam na kopertę. Faktycznie, to przyszło z Korei. Ale kto miałby mi coś przysyłać? Przecież nie mam tam teraz żadnych znajomych, a cała rodzina stamtąd, już dawno wącha kwiatki od spodu. Spojrzałam na nadawcę. NIE, TO NIEMOŻLIWE!

Autorem listu był nie kto inny, a mój dawny ,,przyjaciel" z Korei, Jungkook. Momentalnie zrobiłam się blada jak opłatek, by po chwili miała zalać mnie złość. Czego ta szuja ode mnie chce?! Nie wystarczy mu, że skrzywdził mnie już przed tyloma laty? W przypływie emocji, miałam ochotę podrzeć kopertę na dwie części. Nie chciałam nawet oglądać jej zawartości.

- Marcelina, wszystko w porządku? - obudził mnie z transu głos Pani Eli.

Spojrzałam na nią, a ona ze wzruszoną miną wpatrywała się w moje ręce. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że tak mocno zaciskam palce na liście, że moje knykcie zdążyły już pobieleć.

- Tak, to znaczy... - odrzekłam zakłopotana. - chyba tak. Nie spodziewałam się, że otrzymam taki list. Cóż.. zaraz go przeczytam.

- Dobrze, w takim razie już ci nie przeszkadzam – odparła staruszka. - Odpocznij, dziecko.

- Jasne, tak zrobię – skinęłam głową. - Do widzenia.

- Do widzenia.

Skierowałam się do mojego mieszkania. Tak naprawdę nie chciałam tego czytać... ale może warto? Jak to będzie coś, co mi się nie spodoba, to po prostu przestanę i to wyrzucę – pomyślałam i tak też zrobiłam.

Otworzyłam kopertę, a moim oczom ukazała się zgięta na pół kartka, bilet i album. Jak się okazało był to bilet na koncert BTS w Korei, z zarezerwowanym miejscem VIP. Kojarzę ten zespół, nawet znam parę ich nut, ale nigdy nie interesowałam się tym tak bardzo, by znać członków. To już było dziwne. Po co przysłał mi bilet? Myśli, że polecę do Korei? Prychnęłam cicho pod nosem i postanowiłam zająć się listem. Szczerze, nie takich słów się spodziewałam:

( Wyobraźcie sobie, że list jest po koreańsku)

Cześć, Marcelina!

Jeśli to czytasz, to znaczy, że nie wyrzuciłaś jeszcze tego do kosza ( nawet nie wiesz jak się cieszę!).

Jednakże, przejdę może do bardziej istotnej sprawy – dlaczego do ciebie piszę.

Wiem, nie powinienem. Wstyd mi. Naprawdę. Niczym nie jestem ci w stanie wynagrodzić tego, co zrobiłem, gdy oboje byliśmy młodzi. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że bardzo tego żałuję, każdego dnia. Jest mi tak niewyobrażalnie głupio za to świństwo! Nie powinienem Cię o nic prosić, jednak teraz chodzi o coś ważnego ( to jest ten moment, w którym pewnie wyrzucisz to ścierwo, bo jestem totalnym idiotą, ale jeśli dalej to czytasz, to bardzo dziękuję Ci za cierpliwość)... Marcelina, proszę, przyleć do Korei. Jasne, zdaje sobie sprawę, że masz pewnie w Polsce dużo spraw na głowie i nie możesz tego tak wszystkiego rzucić, ale to niezwykle pilne. Może pamiętasz (zakładam, że tak), że miałem bardzo dobry kontakt z twoimi wujkami. Otóż.. przed śmiercią twój wujek Seung-heon poprosił mnie, żebym to ja przekazał Ci wieści o spadku, który dla Ciebie zostawił. On bardzo mi ufał i chciałem dochować danego mu słowa. Miałem to zrobić zaraz po jego śmierci, jednak ty wyjechałaś z Korei już tydzień wcześniej. Szczerze nawet nie wiedziałem jak miałbym to zrobić... w końcu jednoznacznie zerwałaś ze mną cały kontakt. Później o tym zapomniałem, nie chciałem Cię denerwować pisząc do Ciebie list. To dlatego dostajesz go dopiero dzisiaj.

Mam nadzieję, że przemyślisz tą sprawę. By dopełnić formalności, musisz tu przyjechać.

Przy okazji pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać, porozmawiać... mam Ci wiele do wyjaśnienia. Oczywiście, nie musisz. Nie oczekuję, że w ogóle będziesz chciała ze mną gadać. Jakakolwiek byłaby twoja decyzja, całkowicie ją zaakceptuję i nie będę ci się naprzykrzał.

Dziękuję, że doczytałaś do końca. Dziękuję, że masz dosyć cierpliwości by tego zgnieść :)

Przepraszam

Jungkook

PS. Do listu dołączam bilet na koncert i album. Gdybyś zdecydowała się ze mną spotkać, to właśnie tam. To moje miejsce pracy. Pokazałbym Ci, co teraz robię. Mam nadzieję, że przybędziesz. Proszę o odpowiedź zwrotną. Z niecierpliwością – czekam.

Miałam mętlik w głowie. Zdziwiłam się, że o dziwo wszystko zrozumiałam, choć tak dawno nie używałam już koreańskiego. Mój wujek zostawił mi spadek i o tym wszystkim miał poinformować mnie Jungkook? Po jedenastu latach? Targały mną naprawdę sprzeczne uczucia. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić.

 Myślałam o tym do późnych godzin nocnych. W końcu położyłam się spać, ale nie potrafiłam zasnąć. Stwierdziłam, że muszę coś zrobić.

Zwlekłam się z łóżka i zasiadłam przy biurku. Wzięłam kartkę i długopis.

Powinnam dowiedzieć się, co zostawił mi wujek – pomyślałam. - W końcu w Polsce trzyma mnie tylko marna praca kelnerki... Z drugiej strony, jeśli zdecyduję się polecieć do Korei, czeka mnie też nieuniknione spotkanie z Jungkookiem... ale może czas najwyższy wyleczyć stare rany? Może się zmienił? - pojawiła się we mnie nikła, durna nadzieja. Dobra, raz kozie śmierć.

Dzień Dobry, Jungkook

Podjęłam decyzję. Przyjadę do Korei.....

   

----------------------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję za przeczytanie :) Mam nadzieję, że się spodobało. Niedługo 1 rozdział :))

 Niedługo 1 rozdział :))

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Zagubieni we mgle | J.JK (+BTS) x readerWhere stories live. Discover now