16 - Motyw Rozpaczy Część Druga; Niezapomniane Białe Ściany

22 1 8
                                    

               Pierwsze, co zobaczyłam po obudzeniu się, to białe ściany. Białe ściany, które rozpoznałabym wszędzie i których tak bardzo nienawidziłam. Rozejrzałam się dookoła; nikogo nie było w pobliżu. Westchnęłam; nie miałam pojęcia, jak się tu znalazłam. Leżałam w moim małym łóżku w moim małym pokoiku.

- Riyeko, kochanie! Jestem! – usłyszałam kobiecy głos. Do pokoju weszła starsza kobieta, szeroko uśmiechająca się do mnie.

- Babciu... Gdzie ja jestem? Co się dzieje? – spytałam. Mojej babci ufałam jak nikomu innemu; to u niej chowałam się zawsze kiedy w domu było nieprzyjemnie.

- Kochanie, jesteś w domu. – powiedziała babcia. – Myślałam, że pamiętasz.

- Co... Ja... Zapomniałam o czymś? – spytałam.

- Tak... Od razu kiedy wróciłaś z Hope's Peak Academy, zaczęłaś mówić dziwne rzeczy o jakimś hotelu. Twoi rodzice mówią, że coś ci się stało w głowę. Zamknęli cię w pokoju... Cudem znalazłam klucz.

- Co... Ja... Wyszłam z hotelu? Ja nic nie pamiętam...

- Tak, wyszłaś... Nie mam pojęcia, o jakim hotelu mówisz, ale wyszłaś.

- Kto wyszedł ze mną? – spytałam natychmiast. – Kto jeszcze... Kto jeszcze żyje?

- Kochanie, troszkę przesadzasz... Może weźmiesz tabletkę na ból głowy?

- Ale mnie głowa nie boli!

- Twoi rodzice przepisali ci tabletki na ból głowy, żebyś się ustatkowała. – powiedziała babcia, wskazując na tabletki na szafce przy moim łóżku. Natychmiast jednak rozpoznałam, że nie były to moje zwyczajne tabletki na ból głowy.

- To... To przez to zapomniałam! To przez te psychotropy...

- Kochanie, cichutko. Weź swoje tabletki i wszystko będzie dobrze.

- Ale babciu... Ja... Ja chcę pamiętać... Ja nie zapomnę... Babciu... - czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

Nagle, usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Weź tabletki, kochanie. Ja otworzę.

- A rodziców nie ma w domu? – spytałam z nadzieją w głosie. To, że babcia zachowuje się trochę dziwnie, mnie nie powstrzyma. Cała moja rodzina zawsze zachowywała się dziwnie.

- Wrócą za parę minut. – powiedziała babcia, po czym wyszła z pokoju. Natychmiast wzięłam tabletki i schowałam dwie pod materac łóżka.

Jednak następne co usłyszałam, to zaskoczony krzyk babci i głośne kroki.

- Riyeko! Riyeko, gdzie jesteś? Gdzie cię trzymają?! – słyszałam wołanie. Ten głos... Jest taki... Znajomy.

- Ja... - jęknęłam cicho. Czemu chcę odpowiedzieć? Co jeśli to jakiś morderca, albo ktoś groźny? Czemu chcę odpowiedzieć? Czemu chcę to zrobić?

Zanim się zorientowałam, z moich ust wydał się głośny krzyk, którego nie przemyślałam.

- Tutaj! Jestem tutaj!

- Tutaj, czyli gdzie?! – westchnął głos, po czym do mojego pokoju wparował brązowowłosy chłopiec. Był ode mnie troszkę wyższy, miał zielone oczy i smukłą sylwetkę.

Ja za to nigdy nie grzeszyłam idealnie smukłą sylwetką, za co byłam wyzywana przez własnych rodziców. Ciągle mi mówili, że powinnam schudnąć i odmawiali mi jedzenia obiadu, aż musiałam zacząć jeść u sąsiadki. Po jakimś czasie im przeszło, ale dalej nie byłam perfekcyjnie chuda.

Danganronpa; The Voice of DespairOnde histórias criam vida. Descubra agora