11. Romeo i Julia

2.8K 95 31
                                    

Czy uważam, że mężczyźni są dziwni? Owszem. A to dlatego, że jednego dnia im łaskawie pomagasz, a drugiego gdzieś znikają i nie odbierają telefonów. Pieprzony Liam. Pomogłam mu, co nie zdarza się często, a on tak po prostu znika. Nawet żadnej pieprzonej wiadomości. To nie tak, że mi na nim w jakiś sposób zależy, ale no mógłby chociaż dać znać, że mu ta noga nie odpadła. Mogłam od razu ją mu odciąć to wtedy nie byłoby problemu.  

Liam sprawiał, że czułam się... dziwnie? Nie mam pojęcia co czuję, bo nigdy takiego czegoś nie czułam. Brunet sprawiał, że czułam coś w środku czego nie mogłam pojąć. Było tak inaczej.

Ogólnie kiedy dorastałam wpajano mi, że uczucia są złe, a emocje trzeba w sobie skrywać. Wydawaliśmy się szczęśliwą rodzinką, a prawda była taka, że na pierwszym miejscu u mojego ojca była władza. Owszem, kochał Rose do szaleństwa, ale nie kochał nas tak samo mocno jak ją. Najpierw była mama potem władza, a dopiero potem my. My byliśmy tylko pionkami do przejęcia władzy. Jako taką miłość okazywała nam mama. Tak więc niezbyt "znałam się" na uczuciach. Rodzice byli w sobie tak bardzo zakochani, a nigdy nie nauczyli nas jak tak kogoś kochać. 

Liczyło się tylko przygotowanie nas do bólu fizycznego i psychicznego. Ojciec trenował już nas od szóstego roku życia, bo jak twierdził - musimy być niezniszczalni. Treningi większości sztuk walki, w tym nawet po alkoholu. Śmieszne, upijał nas już w wieku dwunastu lat, a nam się dalej alkohol nie znudził. 

Odetchnęłam odkładając w końcu wszystkie teczki na bok. Legalna robota jest nudna. Myślałam, że się zanudzę na śmierć regulując wszystkie sprawy dotyczące klubów, hoteli i restauracji. Było już po godzinie dwudziestej kiedy skończyłam pracować. Od wczorajszego wieczoru, kiedy to wysadziliśmy w powietrze tony kokainy, Amory się nie odezwał. Obawiałam się, że szykuje coś czego nie będziemy w stanie przewidzieć. 

Oj, bo ty jeszcze nic nie wiesz. 

Mogliśmy teraz tylko czekać. Kiedy chciałam już wstawać w pomieszczeniu rozległo się pukanie. Po chwili do pomieszczenia weszła Alice, czyli nasza "asystentka", która głównie zajmowała się legalnymi sprawami. 

-Pani Montanari - zaczęła - przyszła paczka do pani - położyła niewielkich rozmiarów paczkę na moim biurku. 

Podziękowałam po czym rudowłosa wyszła z mojego biura. Sięgnęłam po nóż i otworzyłam paczkę. Nie było na niej nawet nadawcy. Po otworzeniu paczki w oczy rzuciła mi się książka, a dokładniej egzemplarz Romea i Juli. Wyciągnęłam książkę i oprócz niej nie było nic w środku. W książce nie było nic nadzwyczajnego dopóki jej nie otworzyłam i nie zobaczyłam, że ktoś dopisał jakiś cytat. 

"Spłyńcie do źródła, które was wydało." V

To nie miało w ogóle sensu. Oprócz tego, że to się łączy z przelewami. Jednak co jeśli łączy się również z Antonio? Sprawa z przelewami i Włochem zaczęła się małym odstępie czasu. Musiałam zdecydowanie się o to go zapytać. Może i się myliłam, ale nie zaszkodzi sprawdzić. 

Wzięłam szybko torebkę i wrzuciłam do niej książkę. Zjechałam windą na dół i wsiadłam do Ferrari. Docisnęłam dosyć mocno pedał gazu, nie zwracałam uwagi na trąbiące na mnie samochody kiedy wyprzedzałam auto za autem. W mojej głowie wszystko pracowało zbyt szybko żebym mogła się zastanawiać nad jakimś wypadkiem. Normlanie jedzie się tam piętnaście minut, ja dojechałam w mniej niż dziesięć. 

Zaparkowałam pod willą i wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami zdecydowanie zbyt mocno, bo aż sama się skrzywiłam słysząc ten dźwięk. W budynku był Ethan, więc gdybym coś zrobiła będzie go ratował. Ten skurwysyn nie pisnął ani słówka, jeszcze. Na razie jego rodzinkę zostawiłam w spokoju, ale jeśli będzie tak dalej będę musiała znów się nimi zainteresować. 

My Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz