7. Zaproszenie

2.7K 78 23
                                    

Niby od zawsze byłam "silna". Tak przynajmniej powtarzali mi rodzice. Kiedy ich nagle zabrakło zwątpiłam w to.

W środku mnie po ich śmierci rozgrywała się walka o przetrwanie, a na zewnątrz musiałam udawać silną, bo w końcu miałam objąć tytuł Capo. Kiedy po niemal roku od ich śmierci zdążyłam ogarnąć swoją psychikę wszystko się zawaliło jak domek z kart. Tylko dzięki Arii, Mattowi, Anthonemu i Olivierowi nie popadłam w alkoholizm. Strasznie się obwiniałam o to co stało się piętnastego lipca dwa tysiące dziewiętnastego roku. Do końca życia sobie tego nie wybaczę, bo mogłam znaleźć inne rozwiązanie tej sytuacji, ale przeszłości nie zmienię.

Od tamtego wydarzenia przez osiem miesięcy byłam wrakiem człowieka. Nie byłam w stanie nic zrobić. Suma pieniędzy na moim koncie się drastycznie zmieniła przez alkohol kupowany przeze mnie. Nawet o mało co nasza familia nie zbankrutowała. Jednak przyszedł pewien moment, w którym powiedziałam sobie dość i wstałam na nogi z pomocą bliskich.  Z czasem nasz cały biznes narkotykowy wrócił na odpowiedni tor, co nie było łatwe, bo nieźle zaniedbałam cały biznes.

Kiedy skończyłam już z porządkowaniem spraw biznesowych, zaczęłam pracować nad sobą. Fakt, mogłam zrobić to najpierw, ale zbyt bałam się to ruszać. Wyjechałam wtedy na dwa miesiące do Włoch żeby się odciąć. Odcięłam się od mafii oraz od wszystkiego co przypominało ten popieprzony okres w moim życiu. Przesiadywałam w jednym z naszych domów na Sycylii, w którym mieszkała nasza babcia. Gdybym była sama to bym zwariowała i zapiła się na śmierć.

Przez okrągłe dwa miesiące żyłam w spokoju, bez konfliktów, mafii czy naćpanych dilerów. Można by powiedzieć, że żyłam jak normalny człowiek z normlanym życiem. Tyle, że ja nie byłam normalna ani moje życie do takich nie należało. Kiedy wróciłam z jeszcze większą siłą wszystko zaczęło się od nowa. Umocniłam naszą władzę do kontrolowania nie tylko rynku narkotykowego, ale także do wszystkich hoteli, klubów, spa, kasyn nie tylko w Detroit, a w całym stanie. A moje myślenie po takim odcięciu się zmieniło.

W każdym razie stwierdziłam, że życie staje się lepsze kiedy zdecydujemy, że wszystko jest nam obojętne. Kiedy miałam na wszystko wypierdolone byłam o wiele spokojniejsza. Jedynie obchodzili mnie moim bliscy i władza, na której punkcie byłam straszną egoistką.

Wykorzystywałam moją władze bardzo często, a szczególnie w tamtym momencie. W momencie,  w którym stałam nad nieprzytomnym Tylerem przywiązanym do krzesła. Byliśmy w piwnicy w domu, w którym byłam razem z Liamem cztery dni temu.

Jeszcze wczorajszego wieczoru kazałam Sergio znaleźć tego skurwysyna po tym jak zobaczyłam ile ten debil przepierdolił pieniędzy. Inni dilerzy poprzestali na swoich przekrętach kiedy Oli lub Anthony złożyli im wizytę, ale z tym idiotą nie było tak łatwo. 

W pomieszczeniu, w którym akurat byliśmy było dosyć spore w porównaniu z innymi częściami piwnicy. Za mną znajdowało się ściana, ze szkłem weneckim, za którym stał Matteo, Sergio oraz Ethan, który pełnił funkcje mojej trzeciej lewej ręki, tak samo jak Sergio i Matteo. Mimo, że Oli, Aria i obaj bracia też w tym cyrku uczestniczyli, to uważałam, że nie mogę ich wiecznie ciągać za sobą, bo mają swoje sprawy. Ta trójka była tylko na moją wyłączność.

Kiedy Sergio zadzwonił i powiedział, że go znaleźli, nie wiedziałam, że znaleźli go nieprzytomnego. Jak już przyjechałam Tyler był związany i niestety dalej nieprzytomny. Odwróciłam się w stronę chłopców i kiwnęłam głową, żeby przyszli go ocucić. Ja nie będę kładła na nim swoich rąk. Jeszcze czymś mnie skurwysyn zarazi. Założyłam ręce pod piersi i czekałam aż któryś z nich przyjdzie. Nie zdziwiło mnie to kiedy próg pomieszczenia przekroczył Ethan, on zawsze lubił tortury.

My Fallen AngelWhere stories live. Discover now