-Nie mogłeś zadzwonić?

-Dzwoniłem, ale nie odbierałaś to przyjechałam - och no tak, zapomniałam, że telefon zostawiłam w sypialni. Jeszcze pewnie był wyciszony. No cóż, trudno. I co, on tu specjalnie przyjechał żeby mnie zabrać, a jednak obiecałam Arii oglądanie Lucyfera. Mogłam wziąć ten cholerny telefon i odebrać, przynajmniej by nie tracił czasu. Spojrzałam na przyjaciółkę, która z głupim uśmieszek patrzyła to na mnie, to na Liama.

-Jedź - kiwnęła głową - ja się zajmę twoim mieszkaniem i lodówką przy okazji - wcisnęła sobie żelka do buzi i odwróciła z powrotem głowę. Przewróciłam oczami i spojrzałam na bruneta.

-Daj mi chwilę - oj no nie wiem czy to będzie taka chwila żeby się ogarnąć. Skinął głową, a ja popędziłam szybko na górę. Zmyłam szybko maseczkę i zrobiłam szybki makijaż oczu, dałam rozświetlacz i jeszcze tylko błyszczyk. Włosy związałam w ulizaną kitkę na dole głowy. Kiedy dotarłam szybko do garderoby sięgnęłam po pierwszą sukienkę jaka rzuciła mi się w oczy. Była to sukienka czarna, dosyć krótka na długi rękaw z cały wyciętymi plecami. Do tego założyłam czarne, wysokie szpilki. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i zeszłam na dół tym razem biorąc telefon. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam Arię i Liama siedzących na kanapie, którzy oglądali razem Lucyfera. Aż tak długo mnie nie było? Gdy stukot moich szpilek odbił się w ścianach mieszkania oboje w tym samym czasie obrócili głowy w moją stronę. Zmierzyli mnie spojrzeniem i kiedy Liam dalej wpatrywał się we mnie, Aria odwróciła się w jego stronę.

-Jeśli położysz na niej swoje łapy bez jej zgody, nie żyjesz - wskazała na niego palcem - ma być w domu przed dwudziestą drugą, ani minuty później - ja pierdole, może i nie miałam już matki, ale Aria świetnie ją zastępowała.

-Aria, daj spokój- przewróciłam oczami i podeszłam bliżej tej dwójki. W końcu przyjaciółka parsknęła śmiechem i pokręciła głową.

-Dobra, dobra, ale nie róbcie jeszcze dzieci - no ja pierdolę. Poruszyła brwiami znacząco i poszła do kuchni. Przymknęłam oczy i pokręciłam głową. Skąd ja wytrzasnęłam taką przyjaciółkę.

-Możemy już iść? - powiedziałam do chłopaka, na którego twarzy malował się cwaniacki uśmieszek. Skinął głową i oboje ruszyliśmy w kierunku drzwi. Dłoń bruneta znalazła się na moich plecach kiedy przepuszczał mnie w drzwiach. Tam gdzie jego dłoń spoczywała moja skóra paliła, ale o dziwo w dobrym znaczeniu.

Byłam osobą, która niezbyt lubiła kontakt fizyczny. Chyba, że chodziło o kontakt seksualny. Kiedy ktoś mnie dotykał moje mięśnie automatycznie się spinały, ale jeśli chodzi o Liama nie czułam nic podobnego. Było to dla mnie całkiem komfortowe i teraz, i wtedy kiedy tańczyliśmy. Z nim było inaczej. Nie mam pojęcia czemu, ale nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu.

-Twoja przyjaciółeczka dosyć mocno mi groziła co się ze mną stanie kiedy coś ci się stanie - parsknął kiedy drzwi windy się zamknęły.

-Nie mów mi, że wierzysz w jej chociażby jedno słowo - spojrzałam na niego z wyraźnym politowaniem w oczach. Wiadome było przecież, że blondynka leciała w chuja i tylko nabijała się z Liama, że jej w to wierzy.

-Ciężko byłoby nie wierzyć kiedy wiem, że przyjaźni się z tobą - mruknął. Nie skomentowałam słów bruneta, tylko wbiłam łokieć w jego bok. Jęknął cicho, a jego mięśnie się napięły - złośnica -powiedział pod nosem. Przewróciłam oczami, a resztę drogi do samochodu Liama spędziliśmy w ciszy. Brunet poprowadził mnie do czarnego camaro dalej trzymając tą cholerną rękę na moich plecach. Otworzył mi drzwi, a kiedy zajęłam miejsce pasażera, zamknął je. Po kilku sekundach sam zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik ruszając spod wieżowca.

My Fallen AngelWhere stories live. Discover now