8: Wieczorne pogawędki

Start from the beginning
                                    

Moje myśli zostały przerwane przez jakże słaby żart starego odnośnie jeża i grzybów
- Nie, nigdy więcej tego nie rób. - skomentował Sonic
- Ahh nie ma to jak te "ojcowskie żarty" - wysapałam
- Oj tam, mi się podobał. - przyznał starszy Wachowski, kosmita, dalej pogrążony w smutku zaczął się rozglądać dookoła, mówiąc
- Na prawdę będę tęsknić za tym miejscem. Rozumiem, że muszę opuścić ziemię dla bezpieczeństwa, ale co jeśli Szpona się myliła? Może dałbym radę tutaj mieszkać...
- Cóż, nigdy się nie dowiesz póki czegoś nie spróbujesz... Żeby tylko dało się jakoś zneutralizować jajogłowego, może wtedy by się udało ciebie zakamuflować i byś mógł dalej tutaj żyć i być szczęśliwym - pomyślałam na głos, na co Sonic spojrzał się na mnie tego jego przepięknymi, emeraldowymi ślepiami wypełnionymi nadzieją. Oczywiście nasz urokliwy moment musiał zostać przerwany przez ojca
- Dobra, wypadałoby się trochę przespać
Wzrok jeża został zwrócony ku szeryfowi
- To śpij, nami się nie martw, zamierzam zrobić nockę ciesząc się ostatnimi chwilami na ziemi póki jes-
Nie usłyszałam ich dalszej rozmowy gdyż zostałam ponownie pochłonięta przez sen...

[Time Skip - 4:09 AM]

Y/N...

Słyszałam cichy głos wołający moje imię

Y/N..

Słyszałam krzyki i płacze, jakby kogoś torturowali

Y/N.

Huk, a nawet kilka, próbowałam otworzyć oczy, próbowałam się ruszyć ale to na nic...

Y/N!

Moje ciało wciąż odmawiało posłuszeństwa, jedyny ruch, jaki byłam w stanie zrobić to delikatnie poruszyć palcami...

Y/N UCIEKAJ!!!

Krzyk stał się wyraźny, moje oczy nareszcie się otworzyły a wraz z nimi czucie w ciele

Ciemność.

Powoli wstając czułam przeszywający mnie ból, spoglądając w dół widziałam ogromną ranę w brzuchu
C-co jest? Co się tutaj do jasnej cholery dzieje?!
Rozejrzałam się, obok mnie był kawałek kryształu, spoglądając w niego widziałam... No właśnie kogo?
C-chwila to nie jest moje odbicie! Co to za durny żart! Wykrzyczałam
Y/N... P-pomóż mi...
Odwróciłam się w kierunku głosu, nagle wszystko się rozjaśniło, byłam znowu w swojej wiosce... A postać... Poznałam ją, to była moja biologiczna matka... Pokryta krwią, jej cera biała jak kartka papieru, prawie jak... trup.
- Z-zaraz, ty nie jesteś Y/N, coś ty z nią zrobił!
- M-mamo, to-to ja, przysięgam, n-nie wiem czemu tak wyglądam, a-ale to ja, c-co się stało o-o co tu chodzi
- KŁAMIESZ! - Wydarła się, jej oczy zapłonęły a włosy zamieniły się w żywy ogień
- MORDERCA! - Ponownie wykrzyczała, nagle dookoła mnie pojawił się ogień, powoli zbliżał się do mojej sylwetki, po chwili cała byłam pochłonięta w ogniu, palili mnie żywcem
- MAMO, PROSZĘ, PRZESTAŃ! - Krzyknęłam w bólu, łzy cisnęły się do oczu, po czym ponownie nastąpiła ciemność.

[...]

Obudziłam się cała zlana potem, każdy oddech był na wagę złota.
Rozglądając się poznałam pokój hotelowy gdzie zatrzymałam się ja, tata oraz Sonic.
Uff, całe szczęście że nikogo z nich nie obudziłam, ostatnie czego mi trzeba to tłumaczenie się z koszmaru o prawdziwej rodzinie... westchnęłam w myślach
Decydując, że bez szybkiego przewietrzenia się nie zasnę, chciałam po cichu dostać się na dach motelu, w końcu i tak byliśmy na najwyższym piętrze a barierki z balkonu idealnie posłużą za drabinę... Problem w tym że utknęłam w objęciach małego, niebieskiego kosmity.
Widząc w jakiej pozycji się znajdujemy od razu się zaczerwieniłam, jego ramiona były owinięte jedno wokół mojej tali a drugiej wokół szyi, jego pyszczek spoczywał we wgłębieniu na mojej szyi, jedna z nóg blokowała obie moje.

Fire & Lightning | (MOVIE)Sonic x ReaderWhere stories live. Discover now