8. Avril

5 1 0
                                    

       Usiedliśmy w czwórkę, zajmując jeden ze stołów przy oknie. Każde z nas zabrało się powoli do pałaszowania swojego lunchu.
       Penny wlepiła we mnie nagle wzrok. Oho, kurz wzburzony początkiem roku szkolnego opadł. Czułam, co nadchodzi. Aż ją nosiło, chyba zbyt długo czekała z poruszeniem tego tematu.
       - Umieram z ciekawości - powiedziała, szerzej otwierając oczy. - Powiedziałaś rodzicom o naszym odkryciu?
       - Nie, jeszcze nie - odparłam zwyczajnie. - Nie sądzę, żeby był sens ich niepokoić, skoro najprawdopodobniej to był tylko jakiś bezdomny.
       Tak naprawdę nikomu o tym nie mówiłam i nie zamierzałam tego robić. Nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się o tym, co odkryliśmy, ani o tym, że byłam tam i nic nowego nie znalazłam.
       - Wy też nikomu nic nie mówiliście, prawda? - zapytałam i popatrzyłam na każdego z osobna.
       Wszyscy pokręcili przecząco głowami.
       I oby tak zostało.
       - A właściwie dlaczego nie chcesz, żeby ktoś się dowiedział? - zapytał Matty.
       Westchnęłam cicho, żeby zyskać czas. Musiałam przedstawić w miarę racjonalne wyjaśnienie, żeby to, co po cichu planowała moja podświadomość nie runęło w gruzach.
       - Po prostu nie wydaje mi się, żeby był tam ktoś groźny - zaczęłan ostrożnie, tonem, którym rozmawia się o pogodzie. - Jeżeli powiem o tym rodzicom, oni od razu spanikują i zadzwonią na policję.
       - A nie sądzisz, że powinni? - Penny spojrzała na mnie spod wysoko uniesionych brwi.
       Kosmyk kasztanowych włosów wysunął jej się spod spinki, ale sprawnym ruchem wetknęła je za ucho, wciąż nie zmieniając swojej miny.
       - Czy ja wiem... - Wzruszyłam nieznacznie ramionami. - Sami przecież doszliśmy do wniosku, że nikt tam już nie wróci.
       - Avril! - fuknęła nagle moja przyjaciółka. - Ty chyba nie zamierzasz tam jeździć, żeby to sprawdzać?
       Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wszelkie dobre na ten moment słowa odpłynęły z mojej głowy.
       Penny zgromiła mnie wzrokiem i zacisnęła usta. Dobrze mnie znała.
       Milczałam zbyt długo.
       - To nie jest dobry pomysł - stwierdził spokojnie Noah. - Pamiętam, co mówiliśmy, ale jest pewna różnica pomiędzy kilkuosobową grupą, a samotną dziewczyną w środku lasu.
       - Ja nadal nie wierzę w żadnego waszego bezdomnego - syknęła Penny zanim zdążyłam choćby nabrać powietrza w płuca. - To naprawdę może być ktoś niebezpieczny.
       - Na przykład morderca - odezwał się Matty z nutą ironii w głosie, której nasza przyjaciółka najwidoczniej nie wyczuła.
       - Albo gwałciciel - dodała z przejęciem. - Albo jedno i drugie. Seryjny morderca gwałciciel. Omójboże, Avril, nie jedź tam!
       Ścisnęła mocno mój nadgarstek, aż zbielały jej knykcie, a ja czułam, że skutecznie blokuje mojej krwi drogę do dłoni. Spojrzałam na jej poważną minę i szeroko otwarte oczy.
       - Ciszej - upomniałam ją. - W porządku, nie pojadę powiedziałam zrezygnowana, co rzecz jasna było wielkim kłamstwem.
       - To dobrze. - Penny puściła moją rękę i odetchnęła z ulgą.
       - Powiedz o tym rodzicom - poradził mi Noah. - Niech wymienią zamki albo przynajmniej zamontują dodatkowy.
       Pokiwałam tylko głową, odwracając wzrok. Zabrałam się za jedzenie kanapki z nutellą. To był jeden z naprawdę niewielu momentów w moim życiu, kiedy wmuszałam w siebie jedzenie. Nie miałam ochoty jeść, ale nie chciałam, żeby kontynuowali ten temat.
       Czułam ścisk w żołądku, a kanapka nagle wydała mi się zdecydowanie zbyt słodka. Zaczynało mnie mdlić, ale dzielnie dotarłam do ostatniego kęsa.
        Na szczęście Penny sprowadziła rozmowę na znacznie bardziej przyziemne tory, czyli innych uczniów naszej szkoły. Ten temat często pochłaniał sporą część jej uwagi, a mnie wyłączał z rozmów.
       Nie miałam pojęcia, co tak bardzo mnie przyciąga do domku nad rzeką, ale nie dawało mi to spokoju.
       Czy ryzykuję? Najpewniej tak.
       Czy odpuszczę? Zdecydowanie nie.
       Muszę się dowiedzieć, kto postanowił tam zamieszkać.

Invisible string. The Fear.Where stories live. Discover now