{12} Pożegnanie

13 7 0
                                    

Neil pov
- Dziękuję wam strasznie obozowicze że mogłem spędzić z wami wakacje. Mam nadzieję że bawiliście się dobrze.
Dziś był przedostatni dzień wakacji. Jutro z rana miał przyjechać po nas wszystkich autobus, który odwiezie nas do domów. Wszyscy od rana chodzili przybici, bo prawda była taka że nawet jeśli nienawidziliśmy tego obozu chcieliśmy w nim zostać jak najdłużej się dało. Dlatego każdy obiecał że wróci następnego lata.
- Będę tęsknić, te miejsce nauczyło mnie tyle sztuczek! - powiedzial Harrison.
- Ej a pamiętacie jak Harrison zrobił tą jedną sztuczkę?

- Zaprezentuję wam teraz najlepszą sztuczkę jaką widzieliście! Abra kadabra! - Harrison zrobił ten swój ruch rękami który oznaczał że zaraz mialo sie coś dziać.
- I co tera-
Z pleców Maxa wyrosły skrzydła. Chłopak krzyknął z bólu.
- Harrison weź to kurwa skończ!
- Co mam zrobić?
- Usunąć te jebane skrzydła!
Max zaczął wymiotować gęsta krwią.
- Harrison przerwij to do jasnej cholery!
Krzyknął Neil ze zmartwieniem. Chłopak zatrzymał całe show usuwając skrzydła jednak na plecach Maxa widoczne były głębokie rany.

- Miałem traumę przez następny tydzień. - burknal Max.
- To była tylko sztuczka.
- Sztuczka która sprawiła że mialem zjebany humor.
- Ty zawsze masz zjebany humor.
- Właśnie! Pamiętacie ten moment kiedy David założył się z Leśnymi Skautami o nasz obóz?

- Kurwa David ty zjebany skurwysynie! Ktoś ci kiedyś powiedział że twój mózg przestał działać?! - Max szarpał z całą siłą bluzkę Davida kiedy reszta próbowała go odciągnąć.
- Spokojnie, bedzie wszystko dobrze. - uspokajał go wychowawca.
- Dobrze?!

- O mało co go nie zamordowałeś Max! - zaśmiała się Nikki.
- Oj no dobra przyznam sie, jestem troche problematyczny, ale nie aż tak jak Tabii.
- Nadal pamiętam jak zepsuła moją kolejną sztuke. - wzdechl Preston.

- Dobra Neil idź tam, czas na scenę rozmowy kapturka z wilkiem!
Brunet wszedł na scenę i położył się do łóżka. Kiedy kurtyna się odsłoniła w stroju czerwonego kapturka nie była jednak Nerris tylko Tabii.
- Oh babciu przyniosłam ci leki! - weszła do domku blondynka. - Uuu przystojny wilk, to nawet i lepiej.
Tabii skoczyła na łóżko próbując dobrać się do biednego Neila ktory nie miał pojęcia co się odwalalo.

- To nie było zabawne! O mało co nie ściągnęła mi kostiumu. - napuszyl się Neil.
- Uciekłeś do środku lasu! - powiedział Space Kid.
- A propo lasów pamiętacie ten moment kiedy Nikki znalazła nam "ulepszoną maskotkę"? - odezwał się Nurf.

- Hej ludzie ludzie zgadnijcie co znalazłam! - wbiegła do stołówki podekscytowana Nikki.
- Mrowisko? - spytał Dolph. W sumie można było się spodziewać po niej czegoś takiego.
- Znalazłam nam ulepszoną maskotkę!
- Nik Nak proszę nie mów tylko że to jakieś dzikie zwierzę...
- To wiiilk!

- Pół obozu skończyła poturbowana. - zaśmiała sie Ered.
- Ale przynajmniej mieliśmy słodkiego wilczka jako maskotkę.
- Nie karćcie sie tak, zrobiliście też mnóstwo dobrych rzeczy. - Pochwalił nas David. - Jak kupienie wspaniałego prezentu dla Gwen!

- Myślicie że jej się spodoba? - spytał Preston trzymając naszyjnik z pereł.
- Ależ oczywiście, dodaje +5 do ochrony! - uszczęśliwiła się Nerris.
- Musi się jej podobać, wydaliśmy na to całe nasze kieszonkowe który rodzice dali nam na obóz.
- Więc tak, wszyscy niech się schowają. David pojechal właśnie z Gwen do miasta a kiedy wrócą wyskoczymy i krzykniemy "Niespodzianka!".

- Do dzisiaj noszę ten naszyjnik. - pokazała na swoją szyję Gwen. Miala go na sobie, co było całkiem urocze.
- Ten obóz to naprawdę była zabawa! - krzyknęła z uśmiechem Nikki.

Max pov
Wstałem rano z łóżka ubierając to samo co zwykle czyli zwykłą bluzę i spodnie. Wyszedłem na dwór ze spakowanym plecakiem, gdzie David razem z innymi czekał na przyjechanie autobusu. Po jakichś 10 minutach podjechał Kwatermistrz każący nam wchodzić do pojazdu. Każdemu wchodzącemu David dawał długiego przytulasa. W końcu była moja kolej. Wychowawca położył swoją rękę na moim ramieniu.
- Trzymaj się Max, wspaniale było z tobą spędzić to lato.
- Dziękuję za wszystko David. - przytuliłem go czule i wszedlem do autobusu.
Kiedy mielismy już odjeżdżać usłyszeliśmy "Miłej szkoły dzieciaki! Widzimy się za rok i pamiętajcie: Campe Diem!" oczywiście od Davida, a Gwen pomachała nam na pożegnanie.
- Będę naprawdę tęsknić za tymi szczylami.

AAAAAA PRZEPRASZAM ZA CHUJOWY ROZDZIAŁ JEST OKROPNY ALE NIE WIEDZIAŁEM CO ZROBIĆ OMGGG DZIĘKUJĘ ZA CZYTANIE TEGO GÓWNA!!!

"Stick with me" ~ MaxNeilWhere stories live. Discover now