Ethan zaciągnął rękawy białej koszuli i wymierzył Trembleyowi policzek. Blondyn jęknął pod nosem, lecz dalej nie otworzył oczu. Czarnowłosy znowu mu wymierzył policzek tak mocno, że tym razem Tyler się ocknął.
Nareszcie, kurwa.
-No, dzień dobry - Ethan podsunął mi krzesło, na którym usiadłam przed chłopakiem. Założyłam nogę na nogę i obserwowałam chłopaka do którego powoli docierało to gdzie jest. Ethan po moim zapewnieniu, że mogę zostać z nim sama wrócił do reszty. Chłopak patrzył na mnie zamglonym wzrokiem ze zmarszczonymi brwiami.
-O, Charlotte! Cześć - chciał mi machnąć ręką, ale kiedy zorientował się, że jest skrępowana popatrzył na mnie pytającym wzrokiem - no weź - jęknął - za co to? - westchnęłam lekko i posłałam mu pełne politowania spojrzenie.
-A gdzie to się było przez ostatnie pięć dni? - chyba chłopaczek zapomniał, że jest pod naszą stałą kontrolą.
-A no tu i tam - wzruszył ramieniem. Jeszcze chwila i mu coś zrobię, nienawidziłam takich odpowiedzi.
-Radzę ci odpowiadać konkretnie, Tyler, bo zacznę zastanawiać się z iloma palcami cię wypuszczę- powiedziałam spokojnym tonem. Chłopak zacisnął usta w wąską linię i odetchnął.
-A czy za odpowiadanie szczerze dostanę działkę marihuany? - zapytał z nadzieją.
-Tyler, kurwa mać, nie...
-Dobra, dobra! Nie było pytania! - zaczął się bronić przerywając mi. Rodzice go, kurwa, nie nauczyli, że się nie przerywa? Tyle mi wystarczyło do wkurwienia mnie, a nawet jeszcze konkretnie nie porozmawialiśmy. Bez słowa sięgnęłam do stolika, który stał po mojej lewej stronie pod ścianą. Zgarnęłam pierwszy lepszy nóż i wbiłam mu w udo. Pomieszczenie wypełnił krzyk tego idioty, a krew prysnęła mi na dłoń. Darł się w najlepsze, a powinien się cieszyć, bo mogłam sięgnąć po coś o wiele gorszego niż zwykły nóż.
-Ugh, zamknij się w końcu - przewróciłam oczami. Na szczęście po chwili przestał się wydzierać. Tylko oddychał szybko i płytko - jeszcze raz mi przerwiesz, a nóż zastąpi kulka. Dalej czekam na odpowiedź, a dla twojej wiadomości jestem bardzo niecierpliwa, więc radzę się streszczać. Słucham cię, Tylerku - podkreśliłam jego imię uśmiechając się sztucznie.
Chłopak odetchnął głęboko, spojrzał na nóż w swojej nodze, a potem na mnie. Założyłam ręce pod piersi i wyczekiwałam odpowiedzi.
-Byłem poza miastem - blondyn westchnął. Uniosłam jedną brew będąc niezadowolona z odpowiedzi. Kiedy dalej nic nie powiedziałam wyczekując odpowiedzi, blondyn przymknął oczy -dostałem jakiś dziwny list. Było coś tam napisane o jakiejś ofercie - wzruszył ramionami.
-Jaka oferta? - odezwałam się kiedy, blondyn milczał. Jak już zaczyna to niech kończy, bo raczej nie chce żebym to ja skończyła z nim.
-Żeby się dowiedzieć musiałem jechać do Ann Arbor. Pojechałem pod adres, który był podany w liście i na miejscu zastałem jakiegoś Włocha chyba, nie wiem. Na pewno nie był Amerykaninem. Potem przyszło jakiś dwóch typów i na dzień dobry zabrali mi telefon i wycięli ten twój GPS - westchnął.
-Masz ten list? - pokręcił przecząco głową i wziął głęboki wdech żeby mówić dalej.
-Zaprowadzili mnie do tego Włocha i zaczął mi składać ofertę. Dotyczyła tego, że dostanę dziesięć milionów za to, że powiem im wszystko co wiem na temat twój oraz mafii, którą zarządzasz. A list kazali mi wziąć ze sobą, żeby go spalić - co jest kurwa? Mam nadzieję, że nic nie powiedział, bo jeśli się mylę to jeszcze dzisiaj będzie wąchał kwiatki od dołu.
CZYTASZ
My Fallen Angel
RomanceDwudziestoczteroletnia Charlotte pod wpływem szantażu musi wziąć udział w wyścigu, z którymi nie miała styczności przez trzy lata. Co więcej, cały czas na jej drodze pojawia się tajemniczy brunet. Nie wiedzą jednak, że łączy ich więcej niż się spod...
7. Zaproszenie
Zacznij od początku