8. the fall

96 18 7
                                    

Cisza spowiła Zamek Księżyca po tym jak większość elfów udała się na spoczynek z głową przyćmioną trunkami, głośną muzyką i przejedzeniem. Ociężałe kroki niosły się lekkim echem po korytarzach. Nie wszyscy spali o tej porze.
Pierwsze promienie chłodnego, porannego słońca przebijały się zza zasłony drzew i wpadały strużkami przez okna, oświetlając co nieco wnętrze pałacu. Twarz Ereta miała jeszcze ciemniejszy odcień szarości niż zazwyczaj, a białe oczy wydawały się być bardziej przymglonymi niż zwykle. Korona przekrzywiła mu się na głowie, gdy niepewnie stąpał w dół schodów. Strażnicy wypuścili go przez główne wrota na zewnątrz, nieco zaniepokojeni jednak jego stanem. Król nie czuł się dobrze. Dlatego właśnie udał się do zamkowych ogrodów, aby stanąwszy nad brzegiem niewielkiego jeziora - odpocząć. Słońce przyświecało naprawdę pięknie, a odgłosy śpiewu ptaków i szum drzew zachęcały do oddania się rozmyślaniom. Woda falowała lekko. Zamoczył w niej dłoń. Przyjemnie chłodziła.
Ogarnął go dziwny spokój i zachwyt wszystkim co go dotąd spotkało w życiu. Jeszcze nigdy nie czuł się tak po wypiciu nadmiaru wina.
Pomyślał z dumą o swoich dzieciach, o dziedzictwie, jakie któregoś dnia im przekaże, o królestwie i o istotach sumiennych i pracowitych, jakie tu mieszkają.
Gdy serce zaczęło mu bić wolniej, przyglądał się wchodowi słońca i obłokom o kolorowej poświecie.
Kiedy nabierał coraz mniej oddechów, pomyślał o tym, że powietrze ma tak wiele niezauważanych smaków i zapachów.
Zdjął z głowy koronę, której tęczowe kryształki zalśniły w słońcu. Przyjrzał jej się, a następnie wrzucił dziwnie opuchniętą ręką do stawu, bo poczuł, iż właśnie to powinien w tej chwili zrobić. Rozległ się cichy, satysfakcjonujący plusk i przedmiot nadal połyskując zatopił się w głębinie.
Wszystko widział już jak przez mgłę. Wysypka i opuchlizna obejmowały większość jego ciała. Wtedy pomyślał o swojej zmarłej żonie i odruchowo dotknął wisiorka w kształcie księżyca, który zawsze nosił na pamiątkę. Ostatki sił go opuszczały, ale czuł się spełniony i chociaż nie wiedział co się dzieje i tracił przytomność, pozostał spokojny i nieprzenikniony. Uśmiechnął się do świata głupkowato, gdy przed oczami zatańczyła mu ciemność.
Skądś rozległ się męski krzyk.
Na gałęzi siedział czarny kruk. 

--------------------------------------------------------------------------------



Hej!!!!!!!!

przepraszam, rozdział krótki, ale jest tylko czymś w rodzaju wstępu do dalszej części historii, a śmierć króla chciałam jakkolwiek oddzielić, więc po prostu macie coś takiego. Od razu zasiadam do pisania kolejnego i powinien być niedługo :)) <33

Jakieś założenia czy domysły odnośnie dalszej fabuły? hahagdg

Jesteście wszyscy wspaniali i bardzo ważni oraz potrzebni. Nie zapominajcie o swojej wartości i o tym, ze jesteście kochani. Jestem z was bardzo dumna <3 trzymajcie się zdrowo i cieplutko, trzymam za was kciuki. 

love u all!
















~The Kingdom of the Moon~ dnfWhere stories live. Discover now