ROZDZIAŁ 5

7 0 0
                                    

rok później

Minął rok odkąd ostatni raz widziałam Natuzzi'ego. Jedyne co mnie teraz z nim łączyło to Ermanno, Adamo i pierścionek z białego złota na palcu.

Wiele razy chciałam z nim porozmawiać czy się spotkać, ale jeżeli wyszłabym z taką propozycją przed rodzicami okazałabym swoją słabość.  Nie chciałam aby ktokolwiek wiedział jak czuję się przy nim. Było to coś co chciałam ukryć jak najdłużej, nawet przy siostrze czy Giannie.

Przeglądałam internet, poszukując jakichś informacji na temat biznesmena z Las Vegas. Niestety od dziesięciu miesięcy nie było o nim żadnych wzmianek. 

Wstałam z fotela w naszej biblioteczce i odłożyłam książkę na pobliski stoliczek. Chwyciłam kubek i udałam się do kuchni, aby zrobić sobie kolejną herbatę, która mogła pomóc mi skupić się na jej smaku i ponownie zapuścić się w tuszu na stronach.

Otworzyłam pojemnik z kwiatami hibiskusa i wrzuciłam kilka do różowej filiżanki. Zalewając wodą kwiaty i podziwiając jak uwalniają najpierw swój niebieski kolor, a później zmieniają kolor wody na bordowy, zauważyłam jak Isabella zmierza w moją stronę.

Przyjrzałam się dokładniej jej twarzy i spostrzegłam brak ciepłego uśmiechu. Od razu wyciągnęłam drugi kubek, zrobiłam kolejną herbatę i poszłam w jej stronę.

- Co się stało? - zapytałam, podając jej ciepła szklankę.

- To samo mogłabym zapytać ciebie, bambina – ściągnęłam brwi, nie rozumiejąc.

- Dlaczego mnie? Przecież wszystko jest dobrze – mówiłam zdezorientowana.

- To jeszcze nie wiesz? - zapytała.

- Czego nie wiem? Proszę cię nie mów szyframi, bo naprawdę się boje – Pani Russo westchnęła.

- Idź do rodziców – poradziła. Zapominając o ledwo zrobionej herbacie, pobiegłam do gabinetu taty. Zapukałam mocno w drzwi aby mieć pewność, że usłyszą za pierwszym razem.

- Proszę! - usłyszałam stłumiony głos. Weszłam z hukiem do pomieszczenia.

- O co chodzi? Czemu Pani Russo jest taka smutna? Zwalniacie ją? - mama westchnęła głośno.

- Natuzzi ma przyjechać z okazji twoich urodzin – wyjaśnił tata bez ogródek. Poczułam przypływ adrenaliny. Serce zaczęło mi mocniej bić, a oddech był przyśpieszony. Nie poczułam tych słynnych motylów w brzuchu, o których wszyscy tyle mówią. Zdenerwowanie. Czułam stres. Strach przed nim. Strach przed jego reakcją gdy mnie zobaczy. Czy dalej będzie widział we mnie jedynie dziecko, którego tak bardzo chciałam się pozbyć w przeciągu tego roku?

- Och... - wykrztusiłam z siebie, nie wiedząc co powiedzieć. - Dobrze...Chyba.

- Dasz rade, kochanie – powiedziała mama z wyczuwalną troską w jej głosie. - My – poprawiła się – damy radę – dokończyła i przytuliła mnie mocno. Po chwili uwolniłam się z jej sideł i powiedziałam cicho:

- W takim razie musimy przygotować mi sukienkę na wielkie spotkanie. Możesz mi pomóc jeśli chcesz – pokiwała głową uśmiechając się blado. Wyszłam z gabinetu i udałam się do biblioteczki, powstrzymując łzy pchające się do moich oczu.

Nie byłam pewna dlaczego tak zareagowałam. Przecież od prawie roku, chcę mieć z nim jakiś kontakt, a kiedy jestem pewna, że ponownie się z nim spotkam twarzą w twarz, łzy napływają mi do oczu.

Zamknęłam drzwi do biblioteczki, weszłam na wyższe piętro i usiadłam na fotelu, po czym wybuchłam płaczem. W mojej głowie krążyła niezliczona ilość myśli, ale pomimo wszelkich prób, nie mogłam się skupić na ani jednej z nich. Czułam gorące łzy, spływające po moich policzkach, a następnie ich słony smak w ustach.

Je hebt het einde van de gepubliceerde delen bereikt.

⏰ Laatst bijgewerkt: May 06, 2022 ⏰

Voeg dit verhaal toe aan je bibliotheek om op de hoogte gebracht te worden van nieuwe delen!

Karminowe paznokcieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu