ROZDZIAŁ 2

8 0 0
                                    

miesiąc później

W dniu przyjazdu capo Las Vegas do Seattle, wstałam o wiele wcześniej niż zwykle. Właściwie, to od poprzedniego dnia byłam na skraju załamania nerwowego. Co chwila piłam herbatę, robiłam pielęgnacje twarzy oraz czytałam książki. Szczęśliwie wiele dni temu, dostałam numer do mojej kuzynki Gianny, ponieważ przez większość czasu to właśnie ona wyciągała mnie z chaosu, który tworzył się w mojej głowie.

- Wiesz co, Gi? Czasami mam wrażenie, że mogłam ci nic nie mówić na jego temat.

- Och, daj spokój... Mówię ci, jeszcze się zakocha – pomimo że nie widziałam twarzy kuzynki, byłam pewna, że się uśmiechnęła.

- Jestem jeszcze dzieckiem, a moja talia, lub jej brak... jeszcze bardziej to potwierdza – przewróciłam się na bok łóżka, poprawiając maseczkę.

- Słońce, jestem pewna, że za trzy lata będziesz wyglądała jak milion dolarów – usłyszałam ostatnie zdanie zanim spojrzałam na zegar.

- Gianna! Zostało mi pół godziny – krzyknęłam i rozłączyłam się bez pożegnania.

Najszybciej jak się dało, poszłam do łazienki, aby zdjąć maseczkę i trzeci raz z kolei umyć zęby. Kiedy nałożyłam krem, wróciłam się do sypialni i wybrałam beżową sukienkę, która ładnie podkreślała moje małe wcięcie w talii oraz optycznie powiększała biodra i piersi.

Po przebraniu się, podeszłam do lustra i wysłałam zdjęcie Giannie. Nie czekałam na odpowiedź, bo wiedziałam, że w najbliższych kilku minutach jej nie dostanę. Dlatego usiadłam przy toaletce i zrobiłam sobie lekki makijaż. W trakcie kończenia brwi, zobaczyłam, że dostałam wiadomość od przyjaciółki.

- Trzymam kciuki – zacytowałam. - Ja też prychnęłam, robiąc ostatnie pociągnięcie szczoteczką do brwi.

Rzucając okiem na zegar, okazało się, że jeżeli Vittorio Natuzzi przyjedzie na czas, będzie w moim domu za niespełna 10 minut.

Popatrzyłam ostatni raz w lustro, zmyłam resztki tuszu do rzęs z powiek i ruszyłam w kierunku drzwi. Idąc na parter, wydawało mi się, że stukot moich niskich szpilek, było słychać w całym domu. Z każdym krokiem, uderzenia o panele stawały się głośniejsze, a bicie mojego serca, mocniejsze i bardziej chaotyczne.

Kiedy dotarłam na niższe piętro, całe szczęście Natuzzi'ego jeszcze nie było. Szybko prześlizgnęłam się do kuchni, gdzie spotkałam mamę, która przygotowywała swoje popisowe przekąski. Pomogłam jej przenieść wszystko do salonu, po czym wróciłam się do kuchni i wypatrywałam samochodów zmierzających na nasz podjazd.

Po około 10 minutach zobaczyłam trzy czarne mercedesy. Kiedy zauważyłam jak nasza mosiężna brama się otwiera, natychmiast oderwałam się od okna.

Całe szczęści Chiara już była za moimi plecami i również wpatrywała się w podjazd. Zawołałam jedynie Sofię i pognałyśmy do rodziców. Stali przy gabinecie ojca, rozmawiając z naszymi żołnierzami.

- Już są? - zapytała mama. Jedyne co byłam w stanie zrobić to pokiwać głową. Mamma otwarła szerzej oczy, a tata zacisnął szczękę.

Wolnym krokiem podeszliśmy do drzwi, w których kilka sekund później pojawili się goście. Tata otworzył je szeroko, a moim oczom ukazały się trzy wysokie i dobrze zbudowane sylwetki.

Dwie osoby stojące za Natuzzim miały na sobie garnitury z czarnymi koszulami. On również był ubrany w garnitur, ale jedyną różnicą była śnieżno biała koszula.

Kiedy moje oczy powędrowały na ich twarze, pierwsze co zobaczyłam to stalowe wzroki ochroniarzy Natuzzi'ego. Na samym końcu zlustrowałam ostatnią osobę.

Karminowe paznokcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz