13

2.1K 124 9
                                    

Potter
Miałem nie pamiętać. Miało być lepiej. To straszne jak człowieka może zranić drugi człowiek. Podbiegam do pobliskiego muru i opieram się o niego nie mogąc ustać samodzielnie na nogach. To przeszywa mnie całego. Od serca ciągnie się aż do rąk, nóg, głowy uniemożliwiając mi normalne funkcjonowanie. Niczym narkotyk. Tak silna potrzeba by dokończyć to, co niezakończone. By powiedzieć sobie prawdę. Spojrzeć w oczy i nie obijając w bawełnę przyznać się, że jest mi najbliższą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. Że nie potrafię wrócić do tego, co było wcześniej. Do wzajemnej nienawiści i obojętności. Czy on naprawdę nie chce mieć już ze mną nic wspólnego? Może... Może on również żałuje tego, co zrobił? Może też boi się przyznać, że jednak mu zależy... Któryś z nas powinien w końcu odważyć się i powiedzieć. To przecież nic takiego, prawda? Przecież prawda nie może być tak straszna. Zasługuję chociaż na tyle, czyż nie? Po tym wszystkim zasługuję chociaż na prawdę.

Stoję przed wejściem do Hogwartu. Ręka drży mi lekko, jednak wiem, że muszę to zrobić.

Pierwszy raz... Od dłuższego czasu... Czuję, że jestem zdeterminowany. Nie poddam się teraz tak łatwo. Nie pozwolę, aby jego ostre słowa po raz kolejny pocięły moje serce.
Więź, jaka nas połączyła... To zbyt cenne by sobie odpuścić. Wiem, że on w głębi serca też tak uważa. Otworzył się przede mną tak samo jak ja przed nim. Ofiarował mi część siebie przyjmując mentalną pomocną dłoń, dając pozwolenie na przyjaźń.

Snape
Pukanie do drzwi... Dawno nie słyszałem tej delikatnej dłoni uderzającej nieśmiało o stare drewno. Potter... Powiedz, czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
Odkładam niezdarnie pustą szklankę czując jak tracę równowagę próbując wstać. Niech to szlag...
- Wejść. – warczę.
I oto on. Pojawia się niczym anioł. Niewinny, jednak pewny siebie. W jego oczach dostrzegam determinację, której tak bardzo ostatnio brakowało.
No to wpadłem – myślę sobie.
Jak ten uśmieszek wtargnął na moje usta? Powinienem się wkurzyć... Cokolwiek! Lecz radość usilnie wciska mi się do serca. To jest chłopak, którego znałem. Czyżby to przez ten alkohol? O czym ja bredzę do cholery..?!
- Profesorze... Snape. – mówi na przywitanie. Trochę niepewnie, lecz mój spokój dodaje mu odwagi.
- Przyszedłem wyjaśnić... Kilka spraw. – dodaje, chcąc bym go poparł. Bym dał mu pozwolenie... Jednak ja milczę. Nie czuję się na siłach by otworzyć usta. Wiem bowiem, że w tym stanie lepiej tego nie robić. Lecz jeśli on nie przestanie...
- Żałuję. – szepce, patrząc mi prosto w oczy. – Żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej. Że nie powiedziałem ci... że cię potrzebuję. Myśl, co chcesz... – mówi kręcąc głową, widząc, że chcę coś powiedzieć. - ... przyszedłem by powiedzieć ci prawdę. Więc bądź tak miły i chociaż raz daj mi się wypowiedzieć. Jeden jedyny raz.
To było pytanie. Mam mu pozwolić? Z czystej ciekawości zgadzam się, unoszę brew nakazując mu by kontynuował.
- Nie wiem, dlaczego tak się stało, dlaczego znów mnie nienawidzisz. Czy zrobiłem coś nie tak? Jeśli tak, powiedz. Powiedz mi teraz. Myślałem, że między nami było dobrze... Czy... Czy ty się mnie brzydzisz? – to pytanie wbija mi się w serce niczym nóż. Czy on naprawdę tak myśli? – Czy robiłeś to tylko z rozkazu Dumbledore’a? Nie zależy ci na mnie, prawda? Uważasz, że jestem żałosny, słaby... No, co?! Snape! – krzyczy, gdy widzi mój nieobecny wzrok. Spoglądam na niego. Moje stopy unoszą się, kroczę ku niemu nie wiedząc, czemu, nie wiedząc, po co... Jednak, gdy staję przed nim, wiem. Wiem, po co. Widząc jego twarz, twarz jednego z najpotężniejszych czarodziejów na świecie, twarz młodego mężczyzny, wiem. Nie tracąc kontaktu z jego oczyma nachylam się delikatnie, niespiesznie, aż nasze nosy stykają się łagodnie. Niemal idealnie...
- Harry... – szepcę. I cisza. Nikt już nic nie mówi.
Jego usta, takie miękkie... Próbuję je swoim językiem. Z początku niepewnie, lecz gdy smak wsiąka we mnie całkowicie, pragnę więcej... Łapczywie, wręcz wygłodniale biorę jego dolną wargę między swoje ssąc gwałtownie. Jego jęk dochodzi do moich uszu, budząc we mnie pragnienie. Wślizguję się w jego rozchylone usta i czuję jak odwzajemnia pocałunek...
Całujemy się przez chwilę gorąco... przygryzając co jakiś czas wzajemnie swoje wargi. Żar rozpływa się po moim ciele skupiając się szczególnie w jednym miejscu... Drżącą dłonią podtrzymuję jego głowę, gdy drugą obejmuję go w pasie, przyciągając do siebie. Jego ręce wiszą bezwładnie wzdłuż ciała, dając pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Próbuję odgonić głosy, które krzyczą do mnie, nakazują przestać i zacząć myśleć racjonalnie, jednak promile w mojej krwi mieszają się z podnieceniem i zagłuszają zdrowy rozsądek. Zapadam w ciemność...

Potter
Dopiero po chwili dociera do mnie, co się dzieje. Snape mnie całuje! On mnie pocałował! Rany boskie! Merlinie, co się stało temu człowiekowi! W pierwszym momencie chcę go odepchnąć, jednak wilgotne, gorące wargi przytknięte do moich są zbyt kuszące... Zamykam oczy i daję się ponieść. Lecz ta cudowna rozkosz nie trwa długo, po chwili czuję jak usta Mistrza Eliksirów odrywają się, a on sam... Ląduje bezwładnie na podłodze.
Jasna cholera...
- Profesorze? – mówię niepewnie kucając przy nieprzytomnym nauczycielu. – Słyszy mnie pan?!
Alkohol... No tak. Mogłem go wyczuć podczas pocałunku...
Moje policzki czerwienią się na sama myśl o tym co się stało. Czuję się jak zauroczona nastolatka, której ukochany właśnie podarował kwiaty. Mam ochotę śmiać się głośno jednocześnie zalewając się łzami.
Harry, myśl racjonalnie! Twój profesor leży teraz na podłodze w swoich komnatach kompletnie schlany! To jest chyba jakiś powód do paniki, czyż nie?
Po kilku głębokich oddechach postanawiam zabrać go do łóżka. Och, jak to brzmi...
Gdy jest nieprzytomny wydaje się prawie... Niewinny. Taki kruchy i bezbronny. Nie jest specjalnie umięśniony, zauważam. Przystojny też nie... Chociaż jest w nim coś takiego, co intryguje. Wyraźne rysy twarzy, gładka, śnieżnobiała skóra i długie, zgrabne palce, którymi mógłby... Och ile on by nimi mógł. Przymykam powieki wyobrażając sobie jego dłonie wędrujące po moim ciele. Jednak szybko dochodzę do siebie, gdy czuję jak moje przyrodzenie zaczyna reagować zbyt entuzjastycznie. Siadam przy nim na łóżku i obserwuję przez chwilę jak śpi. Czy pocałował mnie nieświadomie? Czy chciał to zrobić, czy po prostu działał pod wpływem alkoholu? Sam już nie wiem... Ale wiem jedno. Chcę poczuć te ciepłe wargi jeszcze raz.

Dolina Mgieł-SNARRY (BCP) Where stories live. Discover now