° 1 °

261 20 0
                                    

   — Akcja!

   — No to zacznijmy od początku... Carlton Drake, urodzony w Wielkiej Brytanii. Gdy skończył pan dziewiętnaście lat wynalazł pan terapię genową, która podwaja przewidywaną długość życia pacjentów z rakiem trzustki.

   — Potraja tak właściwie.

   Eddie zrobił zdziwioną minę, słysząc słowa doktora. Diana niezbyt słuchała ich rozmowy, skupiona na odpowiednim nagraniu Brocka i Drake'a, jednak po słowach dziennikarza i Carltona dotarło do niej, że mają do czynienia z naprawdę mądrym człowiekiem.

   — Nic się nie stało.  — Carlton uśmiechnął się pocieszająco do Brocka.

   — Emm... Okej. W młodym wieku, bo mając zaledwie dwadzieścia cztery lata, zakłada pan... — Brunet rozłożył ręce, pokazując miejsce, w którym aktualnie się znajdowali. — fundację życia.

   — No ale nie tak od razu — zaśmiał się, udając skromnego. Przynajmniej tak się wydawało Dianie.

   — No a chwilę potem pańskie rakiety lecą w kosmos. No bo przecież każdy lata sobie w kosmos, ot tak! — kontynuował Brock.

   — Od zawsze uważałem, że podróż w kosmos będzie rozwiązaniem wszystkich problemów na ziemi.

   Eddie skupił spojrzenie na Drake'u widocznie zaciekawiony. Diana natomiast uniosła brwi zaskoczona takim wyznaniem.

   Nie wiedziała, o czym dokładnie chce rozmawiać jej przyjaciel z doktorem, ale przed samym wywiadem powiedział jej, że to będzie coś mocnego, więc niecierpliwie czekała. Bo kiedy Eddie Brock mówi, że ma coś niezłego, to naprawdę musi być dobre.

   — Niech pan pomyśli... Już wszystko odkryliśmy, co jest w ziemi czy w wodzie. Teraz pora spojrzeć do góry. — Carlton uniósł ręce i się uśmiechnął.

   Carlton Drake i jego firmowy uśmiech numer trzy – pomyślała Diana znudzona widokiem zadowolonego doktora. Jak dla niej, był on za idealny. Człowiek bez skazy, a jak wiadomo, nie ma takich ludzi.

   — Jest tam pełno zasobów, bogactw.

   — Ale ma pan bogactwo z pańskiej firmy farmaceutycznej — powiedział Brock, zerkając do swojego notesu. — A to tylko zwiększyło pańskie ambicje, czyż nie?

   Na słowa dziennikarza uśmiech Drake'a zniknął.

   — Pewnie, to też — odpowiedział niechętnie.

   — Dlatego mam pewne pytanie. Jaki jest sposób działania fundacji życia?

   Zatrzymali się i oparli o barierkę, co Diana z ulgą przyjęła. Kamera swoje ważyła, a ciągłe chodzenie, a tym bardziej do tyłu, tylko pogarszało sytuację. Stanęła naprzeciwko nich i obserwowała całą sytuację.

   — Czy pań... czy fundacja... — Eddie próbował skleić sensowne zdanie. Dianie wydawało się, że jest niepewny, czy powinien zadawać pytanie, jakie nasunęło mu się do głowy. — Jaki macie stosunek do testowania leków farmaceutycznych?

   Aha, o to mu chodziło – powiedziała Diana sama do siebie w myślach. Nie wiedziała, że Brock ma na Drake'a takie brudy, jak jakieś niedozwolone lub niehumanitarne badania leków. Po minie Carltona dało się zauważyć, że dziennikarz trafił w sedno.

   — Eddie — odezwała się producentka programu Edwarda — miało być o rakietach.

   — Ale już nie jest. — Obrócił się w jej stronę z poważną miną. — Porozmawiajmy o zarzutach.

° symbioza ° eddie brock ° ¹ ° ² °Where stories live. Discover now