Starcie cz.1

12 4 0
                                    

„W barbarzyńskich krainach widziałem walkę dwóch świń. Stanowiło dla mnie głupotę, patrzeć jak zwierzęta walczą o pokarm. Ci co organizowali takie rzeczy, mogli się z nimi zamienić"

Wpis w księdze pokładowej.

Alkid

*
Na północ od Agoj. Morze.

Septus źle spał tej nocy. Wiedział, że pływanie na statku mu nie służy. Agoj już dawno zniknęło z horyzontu i statek już niedługo miał minąć granicę morską królestwa. Tak daleko od wyspy Septus nigdy dotąd się nie zapuszczał. Nigdy, aż do teraz, nie miał takiej potrzeby.

- Alkidzie, kiedy wznowimy poszukiwania? - zapytał Septus.

- Zaraz, spokojnie. Jeszcze chwila - odpowiedział zamyślony dowódca floty morskiej.

- Pływałeś po tych wodach?

- Tak. Na ogół jest tu spokojnie - odrzekł krótko. - Jeśli coś widziałeś, Septusie, musimy to znaleźć. Nie poddamy się tak łatwo.

- Może wiatry gdzieś go zepchnęły?

- Nie znasz na żeglowaniu. My płyniemy z wiatrem. - Uśmiechnął się kapitan.

- A tu wszędzie tylko woda i woda. Są po drodze jakieś wysepki? - dopytywał.

- Nieliczne, może tam coś będzie, sprawdzimy - tłumaczył cierpliwie Alkid.

Bardzo cenił przyjaciela, ale jego naiwność go bawiła. Generał Septus był świetnym żołnierzem, ale na marynarce i okrętach się nie znał. W przeciwieństwie do Alkida, który na statku czuł się niczym ryba w wodzie, co właściwie było dość trafnym porównaniem.

- Jeśli poszedł na dno, nie znajdziemy go - mówił dalej Septus.

- Sztormu nie było, żeby mógł zatonąć, nosem bym go wyczuł. Koniec tych pytań. Trochę wiary! Jeśli tak dalej będziesz marudził, spakuję cię do szalupy i odeślę na ląd.

- Idę pod pokład, może znajdę jakieś zajęcie na tej łajbie - powiedział urażonym tonem Septus.

Na morzu ciągle nic, tylko woda dookoła. Septus pomyślał, że chciałby wrócić do zamku z wiadomościami. Był ciekaw, czy bal się udał i jak wyglądały zaręczyny Tyrona. Sam nie wiedział, co ma robić - zawrócić czy płynąć dalej?

Alkid wydawał mu się nad wyraz spokojny. Septus przypomniał sobie, jak w dzieciństwie musiał uciekać z rodzicami z domu z powodu wojny. Płynęli wtedy ponad dwa tygodnie. To właśnie podczas tej tułaczki postanowił, że zaciągnie się do wojska. Już jako młokos poznał księcia Doriana, a on dostrzegł w nim coś intrygującego. Rodzice zadbali o wykształcenie syna, co nie uszło uwadze przyszłego króla.

Septus pomyślał, że ma dosyć samotnego życia. Chciałby się ożenić, jednak wiedział, że jego wrodzona nieśmiałość stanowi największą przeszkodę w znalezieniu żony, ale postanowił znaleźć na to jakiś sposób. Mógł o tym na razie marzyć wobec zagrożenia jakiego szukali pośród spienionych, morskich fal. Zastanawiał się też, co robi teraz jego przyjaciel.

Mehajra także poznał na obcej ziemi. Jemu nie w głowie była żołnierka, interesował się ekonomią. I w ten sposób służył królowi. Drugiego tak prawego człowieka jak Mehajro trudno byłoby znaleźć. To dzięki jego talentom w dziedzinie zarządzania królestwo ciągle się bogaciło. Ciężko byłoby znaleźć tak skrupulatnego człowieka, który potrafił wykorzystać cały możliwy potencjał kopalni. Z rozmyślań wyrwało Septusa wołanie z bocianiego gniazda:

- Okręt na horyzoncie!

Alkid szybkim krokiem ruszył na dziób, zaraz za nim zjawił się Septus.

- Spójrz, tego szukaliśmy - Alkid podał lunetę przyjacielowi.

- Tak! Płyniemy do tego statku!

- Ster prawo na burtę. Postawić wszystkie żagle - wydał komendę Alkid.

- Tak jest, kapitanie! - krzyknęli marynarze.

Septus wiedział już, że to królewski okręt. W miarę zbliżania się do tajemniczej jednostki, widok nie nastrajał dobrze: połamane maszty, porozrywane żagle, krew na burtach. Niektórzy z załogi królewskiego okrętu stali w osłupieniu i patrzyli, bo czegoś takiego nigdy nie widzieli.

- Rzucić haki! - krzyknął Alkid. - Ruszać się! Zajmujemy obcy okręt!

Wyspa gospodarcza.

- Panie, czy mogę wejść? - Drzwi do izby otworzyły się i stanął w nich młody mężczyzna. - Przyniosłem raport produkcji.

- Pokaż mi go szybko! - odezwał się Mehajro i sięgnął po pergamin. - Wyjdź i poczekaj, aż się z nim zapoznam.

Zaczął czytać. Z dokumentu wynikało, że chlewnie są przepełnione, nie ma w nich miejsca. Mąki jest za mało, a dwa młyny nie pracują. Zauważył jeszcze wiele innych uchybień, które musiał możliwie jak najszybciej zniwelować. Uświadomił sobie, że czeka go dużo pracy, by doprowadzić wszystko do ładu.
Mehajro razem ze strażnikiem poszli najpierw zobaczyć jak wygląda sytuacja w młynie. Po zapoznaniu się, w jakim są stanie, ruszyli do chlewni. W zagrodach, warunki w jakich hodowano zwierzęta nie napawały optymizmem. Mehajro wrócił do siebie zmęczony i zrezygnowany.

Wyspa Azao. Zamek.

Król, obudziwszy się rano, zaczął rozmyślać. Był pewien, że wszyscy wiedzą, co mają robić, więc teraz należało czekać na wiadomości. Mehajro pewnie zajął się porządkiem na wyspie i będzie można wkrótce otworzyć kopalnię. Król chciał wierzyć, że wszystko wróci do normy w niedalekiej przyszłości. W głębi duszy wiedział jednak, że nie pójdzie tak łatwo.

Nagle pomyślał, że chciałby tak zwyczajne, po ludzku, odpocząć. Goście wrócą do domów, więc nie będzie się martwił o ich bezpieczeństwo. Regor cały czas czuwał, a zamek był dobrze pilnowany.

Dorianowi wpadła do głowy myśl, że może między dwoma wzgórzami na wyspie Azao należałoby wybudować wielkie wrota? Tylko musiałby znaleźć budowniczego z doświadczeniem w takich projektach. Wtedy wyspa byłaby twierdzą nie do zdobycia. To jednak była kwestia przyszłości. Teraz należało zająć się bieżącymi sprawami. Król kazał przysłać do siebie Regora.

Jedno KrólestwoWhere stories live. Discover now