Alarm

25 6 4
                                    

"Spotkałem staruszka, który siedział i sprzedawał jabłka. Na początku go nie poznałem, ale kiedy spojrzałem w jego oczy, już wiedziałem. To on, kiedy byłem młody, uczył mnie na statku, żebym nigdy się nie poddawał. Nie wiem, czy rozpoznał moją osobę, ale kupiłem od niego kilka rumianych owoców. W ten sposób mogłem mu pomóc"

Wpis w księdze pokładowej.

Alkid

Port w Modar na wyspie Azao.

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień transportu złota. Tego przedpołudnia wiatr  przeganiał leniwie chmury na niemal czystym niebie, a morze, sięgające aż po horyzont z każdej strony dookoła wyspy, pozostawało niezmącone nawet najdrobniejszą falą.

Kapitan Alkid wstał wczesnym rankiem we własnej, małej chacie. Obmył twarz i założył mundur. Król chciał mu przydzielić kwaterę na zamku, ale on wolał być blisko portu i podwładnych. Wyszedł, zaciągnął się powietrzem, mocno je wypuszczając. Uwielbiał tak rześkie przedpołudnia jak dzisiejsze. Podrapał się po lewym policzku i ujrzał lecącą w oddali jaskółkę. W porcie pełną parą trwały przygotowania do wypłynięcia. Marynarze uwijali się jak mrówki, starając się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Alkid pomyślał z satysfakcją, że dobrze wyszkolił załogi statków. Postanowił się pospieszyć, bo wiedział, że jeżeli teraz się spóźnią, będą długo czekać w Agoj na załadunek.

Port kopalni złota w Agoj

Kilku silnych mężczyzn ładowało na wozy ostatnie skrzynie z cennym kruszcem. Upał dokuczał im niemiłosiernie, więc co kilka chwil popijali gorzkie piwo. Jeden z robotników zaczął się awanturować o zbyt małą ilość trunku z polewającym napitek, jednak usłyszawszy głos dowódcy za plecami, zamilkł. Wiedział jak sprzeczka się może dla niego skończyć i nie była to przyjemna perspektywa.

Generał Septus od samego rana miał jakieś dziwne przeczucie, przez co chodził podenerwowany. Postawił wszystkich żołnierzy w stan gotowości. Nie mógł pozwolić na żadne niedopatrzenie, czy jawny błąd. Przechadzał się nerwowo między wozami tuż przy wejściu do kopalni, trzymając cały czas za głownię w kształcie lwa przy mieczu. Chciał jak najszybciej ruszać do portu, jednak załadunek wciąż nie został ukończony.

– Ile to jeszcze potrwa? – mruknął pod nosem poddenerwowany.

Kilka chwil później, jego czekanie nareszcie zostało nagrodzone.

– Generale Septusie, jesteśmy gotowi – poinformował go jeden ze strażników.

– Dobrze, ruszajmy. Szkoda czasu – odparł lekko ochrypłym głosem Septus.

– Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? – zapytał podchodzący do niego Mehajro.

– Mam jakieś dziwne przeczucie. To największy transport złota, jaki dotychczas mieliśmy – Septus zaczął nerwowo wyłamywać palce.

– Przecież nic nam nie zagraża. Do przystani niedaleko, a tam eskorta jest wzmocniona jak nigdy –  Mehajro starał się uspokoić Septusa.

– Obyś miał rację – westchnął generał.

Port kopalni złota w Agoj

Kapitan Alkid czekał na Septusa oparty o burtę jednego z okrętów. Zastanawiał się, dlaczego mają płynąć aż cztery okręty, skoro wystarczyłyby zaledwie dwa. Takie rozwiązanie zdawało się być pozbawione sensu.

Alkid poczuł zniecierpliwienie. Czy tak długo ładuje się złoto? A może coś stało się na drodze morskiej między portami?

Kiedyś kapitana Alkida znano jako pirata bez żadnych zahamowań. Rabował, mordował i robił wszystko, na co miał ochotę. Opłynął kawał świata, odwiedził mnóstwo portów i wysp, na których za jego głowę wyznaczono wysoką nagrodę. 

Jedno KrólestwoHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin