134

974 77 2
                                    

Dzień zrobienia testu nadszedł szybciej, niż Kamila się spodziewała. Przez te dni była bardzo zajęta. Miała dużo pracy, ponieważ Pan Wojciech, z racji powrotu chłopców do przedszkola i szkoły, poleciał z małżonką na urlop. Większość czasu kobieta spędziła w siedzibie firmy, co było dosyć problematyczne dla niej. Basi nie robiło to wielkiej różnicy, ponieważ w zeszłym roku szkolnym nie mieszkały razem i dawała sobie radę. W piątek po południu wróciła do domu. Po drodze zrobiła zakupy, aby Basia mogła w spokoju wrócić po ciężkim tygodniu do domu. Jak zwykle nieoceniona była pomoc rodziców Basi, ponieważ chłopcy byli już odebrani ze szkoły i przedszkola. Kamila zobowiązała się, aby odebrać ich wieczorem od dziadków.
-  Robiłaś test? - Zapytała wchodząc do kuchni. Basia przygotowywała kolację.

- Robiłam rano.

- I? - Ponagliła ją, nie mogąc doczekać się odpowiedzi.

- Nie jestem w ciąży... - Odpowiedziała nie odrywając się od gotowania.

Kamila nie wiedziała jak ma się zachować. Westchnęła jedynie, podeszła do swojej narzeczonej i przytuliła się do jej pleców.
- Następnym razem się uda...

- Mhm...wiem. - Odsunęła się od Kamili i stanęła przodem do niej.
- Jedziesz w następnym tygodniu też?

- Niestety. Prezesa nie ma dwa tygodnie. Dzwoni prawie codziennie. Kazałam Elżbiecie zabrać mu telefon.-Zaśmiała się. - Co najgorsze, przed wyjazdem wspomniał coś, że chciałby polecieć ze mną do Londynu. Chciałby zobaczyć, jak dziewczyny dają sobie radę.

- O Jezu...na prawdę? - Oparła głowę o klatkę piersiową Kamili.

- Musisz mi powiedzieć, kiedy masz dni płodne i owulację, żebym była na miejscu.

Basia wtuliła się w ciało swojej kobiety. - Zainstaluję ci aplikację i zintegruje z moim kontem. Będziesz miała wszystkie informacje na bierząco.

- Mmm... Super. Będę wiedzieć, kiedy mogę działać. - Zaśmiała się i pocałowała Basię w szyję. - Miło jest być w domu. - Mocno wtuliła się w swoją narzeczoną.

- Kiedy jedziesz po chłopaków?

- Za...- Spojrzała na zegarek i westchnęła. - Zaraz. Mówiłam, że będę przed osiemnastą.

- Skończę akurat kolację. Chłopcy pewnie będą zmęczeni, więęęc...  - Spojrzała na Kamilę  - Co powiesz na wieczór ze swoją najwspanialszą na świecie i najukochańszą narzeczoną, do tego winko, tandetny serial, i coś dobrego do jedzenia?

Kamila uśmiechnęła się szeroko.
- Zapowiada się wspaniały wieczór w doborowym towarzystwie. - Pocałowała namiętnie Basię. - Będę za niedługo.

Po wyjściu Kamili, Basia zabrała się za przyrządzanie dobrej kolacji. Kupiła wcześniej suszone salami, kilka rodzajów szynek serrano i prosciutto, sery pleśniowe i oliwki. Jej narzeczona uwielbiała takie przekąski, a po ciężkim tygodniu spędzonym poza domem należało jej się coś dobrego. Gdy kończyła pakować brudne naczynia do zmywarki, usłyszała dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się nikogo. Ogarnęło ją nie małe zaskoczenie, gdy przed drzwiami ujrzała Dagmarę.

- Dzień dobry Basiu. - Kobieta z szerokim uśmiechem ściągnęła okulary przeciwsłoneczne. - Jest Kamila?

- Dzień dobry...nie ma. Będzie za niedługo. - Zdezorientowanie minęło szybciej, jak się pojawiło. Basia poczuła ogromną pewność siebie. Postanowiła wykorzystać moment nieobecności swojej ukochanej i zamienić kilka słów z kobietą.
Otworzyła szerzej drzwi i gestem ręki zaprosiła ją do środka. - Jeśli masz ochotę poczekać na nią, to zapraszam.

- Oczywiście. Dziękuję. - Weszła do środka. - Niestety nie mam żadnego prezentu. Wybacz, nie pomyślałam...jestem tutaj pierwszy raz. - Kobieta z nieukrywanym podziwem rozglądała się po pomieszczeniach. - Macie tutaj bardzo...ciepło, miło. Tak...po domowemu? Nie bardzo umiem dobrać słowa. - Spojrzała na Basię.
- Przepraszam, jeśli mówię coś nie tak. Ja po prostu...nie bywam w domach. Ale...tutaj jest bardzo przyjemnie. - Spojrzała na gospodynię i uśmiechnęła się delikatnie.

- Kawy? - Wskazała ręką miejsce przy stole. - Czy może coś mocniejszego?

- Wina. Kamila zawsze miała gust do dobrego wina.
- Czerwone, półwytrawne. - Dodała, gdy Basia przeglądała zawartość barku.

Blondynka nalała wina do lampki i postawiła przed Dagmarą. Usiadła na przeciwko i sobie również nalała.
- Jak się czujesz? - Zapytała próbując podtrzymać rozmowę.

- Już dobrze. Oczywiście chciałabym cię przeprosić, że Kamila była zmuszona spędzić u mnie tyle godzin. Nie będę kłamać...bardzo mi pomogła. Ja choruję bardzo rzadko, ale jak zachoruję, to umieram. - Zaśmiała się.
- Mam nadzieję, że nie pokrzyżowałam wam żadnych planów?

- Nie. Skądże...

Stara Miłość Nie RdzewiejeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora