Rozdział pierwszy

18 1 1
                                    

Roslyn's Pov:

Jakie było moje zdziwienie, gdy tego wrześniowego poranka obudziła mnie moja siostra, która przygniatała mnie swoim ciężarem. Leniwie zrzuciłam ją z siebie przecierając zaspane oczy.

- Życie Ci nie miłe? - Zapytałam zachrypniętym głosem, dziewczynę.

- Zdajesz sobie sprawę, że ludzie już od dwóch tygodni są przyzwyczajeni i chodzą do szkoła, prawda? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, układając się wygodnie na mojej poduszce.

Nijak tego nie skomentowałam, a jedynie wstałam z łóżka kierując się do dużej szafy, z której wyjęłam czystą bieliznę. Pędem ruszyłam w stronę łazienki, na wypadek gdyby mojej siostrze wpadło na myśl, aby mi ją teraz zająć.

Odkręciłam kurek, a letnia woda owiała moje nagie ciało. Umyłam się waniliowym żelem po czym wyszłam spod prysznica robiąc dalszą część porannej toalety. Po powrocie do mojej ostoi spokoju, zwanej moim pokojem, Sky już na szczęście nie było. Ubrałam na siebie szarą bluzę z wielkim napisem NIKE dodając do tego jasnoniebieskie jeansy, które idealnie opinały moje uda i tyłek. Zrobiłam szybki makijaż i wyprostowałam moje jasnobrązowe włosy.

Zeszłam na dół do kuchni, gdzie od razu zobaczyłam moją mamę.

- Jesteś już. Na stole masz śniadanie i pieniądze, a ja zaraz wychodzę. - Powiedziała, posyłając mi szeroki uśmiech. Moja mama była bardzo piękną kobietą i nie myślałam tak tylko dlatego, że jesteśmy do siebie bardzo podobne, ale gdybym była mężczyzną, na pewno bym na nią poleciała. Mimo iż była już długo po czterdziestce to trzymała się bardzo dobrze. Jej długie, brązowe włosy opadały luźno na jej plecy. Oczy miała w kolorze niebiesko - szarym co pasowało do opalonej skóry. Była szczupła i wysoka co dawało jej figurę modelki.

- Tak szybko? - Zdziwiłam się. Kobieta pracowała jako projektantka mody i miała swoją firmę, więc przeważnie przychodziła do pracy tak jak jej pasowało.

- Tak, dzisiaj mam dość dużo pracy, więc wychodzę wcześniej. - Stwierdziła. - Ale powiedz lepiej jak się czujesz.

- Mamo, mówiłam Ci już, że wszystko jest dobrze. - Przewróciłam oczami, zasiadając się przy stole.

- Rose pamiętaj, że jeżeli nie czujesz się na siłach to nie musisz tam dzisiaj iść. Szkoła nie zając, nie ucieknie. - Zapewniła mnie, głaskając po plecach. W tym samym czasie do pomieszczenia weszła, Sky.

- Mi jakoś nie pozwalasz zostać. - Fuknęła naburmuszona dziewczyna. - Fajnie wiedzieć, że faworyzujesz, Rose. - Udała obrażoną choć i tak wszystkie wiedziałyśmy, że tak nie jest .

Prawdą było to, że nasza rodzicielka nigdy nie faworyzowała żadnej z nas. Mimo, że byłam starsza o rok od, Skyler to każdą z nas traktowała na równi. Miałyśmy tylko ją, a ona nas.

- Daj spokój, mamo. Wszystko gra i to bardzo dobrze. - Zapewniłam kobietę.

- No dobrze, w takim razie bardzo się cieszę. Widzimy się później dziewczyny, ja lecę. - Cmoknęła po czym zniknęła nam z pola widzenia. Następnie obie usłyszałyśmy dźwięk zatrzaskiwanych drzwi.

Dwudziesty września dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku, był dniem, w którym po raz pierwszy miałam udać się do szkoły w czwartej klasie liceum. Już od bardzo dawna miałam problemy z nerkami, ale równe dwadzieścia trzy dni temu dostałam ostrego zapalenia nerek. Skończyło się tym, że co chwile lądowałam w szpitalu.

- Długo jeszcze, czy będę czekać, aż się udławisz tymi płatkami? - Z letargu wyrwał mnie głos, Sky.

- Zanim to zrobię, wydłubię Ci oczy tą łyżką. - Wskazałam na nią metalowym sztućcem.

Heaven Is BurningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz