Cztery

1.4K 152 19
                                    

08.07.2014 sobota

   Kiedy wróciłem do domu, nie potrafiłem przestać o Tobie myśleć. Rozmawialiśmy. Przedstawiłaś mi się. Dodatkowo powiedziałaś, że się cieszysz na myśl, że będziemy sąsiadami.

   I pożegnałaś się słowami do zobaczenia. Nie do widzenia.

   Czyli masz nadzieję na nasze kolejne spotkanie.

   Zabrałem się do przygotowywania kolacji. Wyjąłem talerz, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Westchnąłem nieco zirytowany, że komuś akurat w tamtej chwili zachciało się przychodzić do mnie. Przeczesałem włosy i poszedłem otworzyć.

   Ogromnie się zdziwiłem i jednocześnie ucieszyłem, widząc Ciebie. Nie bez powodu do mnie przyszłaś. Widziałem resztki, chyba mąki albo cukru pudru, na policzku i czarnej koszulce. Ciemne włosy, tym razem miałaś związane w wysokiego koka. Jedynie pojedyncze kosmyki ukradkiem chowałaś za uchem. Na nosie spoczywały okulary o czarnych, mocnych oprawach, za którymi kryły się czarujące, błękitne oczy. Po raz pierwszy Cię w nich widziałem.

- Hej — powiedziałaś przeciągle, zdejmując okulary. — Nie przeszkadzam?

- Nie — pokręciłem głową. — Coś się stało? — Zapytałem ostrożnie.

- Ach — machnęłaś ręką. — Wzięłam się za robienie ciasta i czytam przepis, czytam, czytam, no wszystko mam. Zabrałam się do pracy, a tu mi się mąka skończyła. Jak na złość. Nie dam rady już podskoczyć do sklepu, dlatego postanowiłam zapukać po sąsiedzku do ciebie. Mam nadzieję, że mnie poratujesz — wyjaśniłaś szybko, a ja uśmiechnąłem się lekko i zaprosiłem Cię do środka. — Bosko pachnie — odezwałaś się, gdy weszliśmy do kuchni. — Co przygotowujesz?

- Makaron z warzywami, kurczakiem. Nic specjalnego — wyjaśniłem, przeszukując szafkę. W końcu znalazłem. — Ile potrzebujesz?

- No nie wiem — odparłaś bezradnie.

- Weź wszystko. Ja i tak nie potrzebuję — podałem Ci mąkę, ale Ty od razu pokręciłaś głową, dodatkowo zagryzając dolną wargę.

- Całej nie wezmę, co Ty.

- Nie przesadzaj. Bierz — uśmiechnąłem się, a Ty w końcu się poddałaś.

- Dziękuję. Jeżeli z ciasta nie wyjdzie zakalec, to przyniosę ci kawałek w ramach podziękowań — powiedziałaś, stojąc już na klatce schodowej.

- Nie musisz, ale... dzięki, miło mi.

- Do zobaczenia Dylan — zaśmiałaś się, przyciskając mąkę do brzucha i zniknęłaś za drzwiami swojego mieszkania.

   Do zobaczenia... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak to na mnie działa.

   Wróciłem zadowolony do kuchni i zjadłem kolację, popijając piwo. Przeskakiwałem po nudnych kanałach w telewizji, jednak moje myśli cały czas krążyły wokół Twojej osoby.

   Może jestem głupi. Może wyobrażam sobie zbyt wiele.

Ale nie wierzę w przypadki.


Może tym razem nic się nie pomiesza... Zapraszam do czytania i gwiazdkowania i komentowania :-) 

little stupid things // short story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz