#7 Pierwszy Wspólny Kawał

Start from the beginning
                                    

- No witam Jane co u ciebie?- zapytałem jak siadaliśmy na przeciwko niej.

- Ehh..gdyby nie praca domowa to super ale niestety, nauczyciele nie dają wytchnienia nawet w pierwszy dzień szkoły. - odpowiedziała zmęczona.

- Dobra James nie owijaj w bawełnę!
Chcemy z tobą pogadać w pięć par oczu.- tak jakby nic powiedział Remus.

- Okej.. nie ma sprawy- powiedziała zdziwiona. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy w najmniej zatłoczony korytarz w szkole.

- Dlaczego z nami nie gadasz? - zapytał w prost Łapa.

- Chcę trochę pobyć z koleżankami.- odpowiedziała na luzie.

- Okej to u nas w dormitorium o 23.25 omawiamy nowy kawał.- kontynuował Łapa. Mnie od wakacji nurtowało wciąż jedno pytanie:

- Skąd znasz Evans?- nie wytrzymałm, ciekawość wzięła górę.

- Pamiętasz jak z tatą jeździłam na wakacje do ciotki Rose?- to nie odpowiedź!!! Do czego dąży??

- Tak- odpowiedziałem spokojnie ale w środku się we mnie gotowało.

- Ma domek letni, który jest kilka domów od domu Rose. Lily przyjeżdża tam co roku na wakacje no i tak się zaprzyjaźniłyśmy- odpowiedziała.

-Ahh- zdziwiłem się. Jak to możliwe??

- Koniec? To dobrze bo jestem głodna jak lew.- śmiała się.

- Mówi się jak wilk.- pouczył ją Remus.

- Ahh mój błąd- powiedziała zakłopotana?? Coś nie gra.. Jeszcze dowiem się co.

POV JANE

Dzień minął mi przyjemnie. Rozmawiałam z dziewczynami i Huncwotami. Poznałam kilka nowych osób przy okazji nowych wrogów. Jeśli mowa o nowych wrogach. Dorcas Medows zapatrzona w siebie idiotka, która niewiadomo czemu ma do mnie problem. Nie moja wina że nie zna się na żartach.
Lekcje były super jedynie Historia Magii była strasznie nudna. W Durmstrangu żyłam Historią Magii. Była strasznie ciekawa. Pokazywali nam starożytne artefakty które wykorzystywano do egzekucji czarownic, wilkołaków czy innych stworzrń. Biedne wilkołaki...
Zadanie domowe zrobiłam już dawno, Lily dosłownie zaciągnęła mnie do biblioteki. Dla osoby która uczy się od ósmego roku życia to prościzna, więc po wykonaniu swojego pomogłam też Lily. Przy okazji żeby zostać Frakcjonistą trzeba mieć same dobre oceny.

Jest wieczór gadam z dziewczynami i myślę. O czymś chyba zapomniałam. Nie dawało mi to spokoju ale poszłam spać i śniłam o jednorożcach i tęczy.

Żarcik.

Śnili mi się Huncwoci którzy są na mnie źli.

Ale dlaczego?

Obudziłam się i rozejrzałam się po dormitorium.

Kawał!!!

Zapomniałam o kawale z chłopakami!! Oni mnie chyba zamordują!

POV JAMES

Jak zawsze się spóźnia. Ile można czekać.

- Rogaczu może zaczniemy bez niej?- zapytał znudzony Syriusz.

-Nie!! To pierwszy kawał w tym roku i chcę go zrobić z nią!- odpowiedziałem stanowczo. Już 23.41(ahh...ta dokładność) jak za minutę jej nie będzie to wykluczamy ją z naszego wspaniałego kawału.

- Sorry za spóźnienie ale przysnęło mi się- powiedziała cała zdyszana- coś mnie ominęło?- dodała.

- Nie nic. Więc zaczynamy. Mamy w planie zafarbować zęby uczniom wszystkich domów oprócz nam.- tłumaczyłem.

- Chwila chwila ale jak my nie będziemy mieć pofarbowanych zębów to nas przyłapią. Proponuję farbę zmywalną dla nas i kilkudniową dla reszty- dodał mój skarb.

- Mówiłem że się przyda. Mamy tylko mały problem nasza farba do zębów utrzymuje się jeden dzień.- lekko się zasmuciłem, wiedząc że plan może nie wypalić.

- Sok z cytryny utrzyma dłużej kolor.- ona jest genialna.

- Okej. Peter do Puchonów z żółtą farbą, Remus i James z niebieską farbą do Krukonów, Ja i Jane z zieloną farbą do Ślizgonów, a Gryfonów załatwimy razem.- rozkazał Syriusz. Troche mnie zaniepokoiło że Łapa ma iść z Jane. Nie, nie martwię się o Jane, tylko o Syriusza i jego życie.

POV JANE

- Black nadepnij mnie jeszcze raz a oberwiesz w zęby- wyszeptałam wściekle kiedy Czarna Księżniczka nadepnął mnie po raz kolejny skradając się do nory Węża.

-Ale to ty chodzisz jakoś dziwnie. Nie obwiniaj mnie za twoje błędy. - mówił wielce przekonany swoją racją.

Po chwili znajdowaliśmy się przed drzwiami prowadzącymi do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.

- Nie mamy hasła- powiedziałam zrezygnowana.

- Prawie zawsze jest to samo.- spojrzał na drzwi zniesmaczony- Toujours Pur- powiedział a drzwi od razu się otworzyły.

- Skąd wiedziałeś? - zapytałam zaskoczona.

- Moja rodzina to banda czystokrwistych idiotów. Toujours Pur to po francusku Zawsze Czysty. Motto mojej rodziny.- mówił wchodząc do pomieszczenia. Zaskoczył mnie.

Widać było że nie pała sympatią do swojej rodziny.

- A więc ty.. - zaczęłam.

- Nie nie wydziedziczyli mnie jeszcze, mało brakuje. Jak narazie robie za czarną owcę rodziny. - zciszył głos i powiedział tajemniczo-Tego zbuntowanego dzieciaka.- gdy mówił te słowa odwrócił się w moją stronę i uśmiechną się.

Zaśmiałam się cicho na gest chłopaka.

- Ale z ciebie dureń Black- dalej się śmiałam.

Gdy weszliśmy już do pomieszczenia zaczarowaliśmy jedną tubkę z naszym pigmentem zaklęciem wiążącym. Przez co każda tubka pasty do zębów w Dormitoriach Ślizgonów miała w sobie naszą magiczną maź.

Po skończonej akcji ukało nam się jeszcze uciekać przed kotką woźnego.

Cóż za niesamowity pierwszy dzień.
I pierwszy kawał w nowej szkole.

_________

Jeżeli podoba się wam moja twórczość dawajcie o tym jakoś znać.
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania. Dodawania do ulibionych czy coś. Chcę wiedzieć że pisanie ma sens i że komuś się to podoba.

Mam nadzieję że się podobało, a jak nie to Avadą pogilgoczę.








You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 26, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ja wcale nie jestem WALNIĘTAWhere stories live. Discover now