#7 Pierwszy Wspólny Kawał

16 3 0
                                    

POV JANE

Łóżko to mój przyjaciel. Mogę w nim spać, jeść, czytać, rozmawiać po prostu żyć. Ale jest takie coś jak budzik, a  ja mam  akurat dwa. Jeden zaczął piszczeć o 6.30, drugi jak się nie obudziłam, zaczął mi wrzeszczeć nad uchem.

- Jane!! Jane spóźnimy się na lekcje- krzyczał mój drugi budzik zwany Lily.

- Daj pospać kobieto- mówiłam w poduszkę.

- Jak nie po dobroci to po złości Aquamenti!- ostatnie słowo wykrzyczała. A zaraz po tym byłam cała mokra. Wyszłam wkurzona z łóżka zabrałam mundurek i weszłam do łazienki. Normalnie odegrałabym się ale to Lily i wiem że nie skończyło by się to dobrze.

Gdy wyszłam z łazienki nikogo nie było w pokoju. Spojrzałam na zegar 8.16. No i już pierwszego dnia na pierwszej lekcji mam przekichane. Jakby było tego mało pierwszą lekcję mamy z opiekunem Ślizgonów czyli Eliksiry. Biegłam przez cały korytarz ile sił w nogach. Przez sekundę pomyślałam aby zamienić się w wilka, bo napewno byłabym szybciej, ale miałabym trochę kłopotów bo mimo że były lekcje ucznowie szwędali się po korytarzu. Otworzyłam drzwi do sali i stanęłam na jej środku.

- Och witam serdecznie panienkę.....-próbował przypomnieć sobie moje nazwisko, ale nie wychodziło mu to bo jeszcze nigdy nie byłam na jego lekcji.

- Potter- powiedziałam z głupim uśmieszkiem.

- Kolejny łobuz- powiedział z smutnym wyrazem twarzy.

- No nie wiem, przekona się Pan. Przed nami jeszcze kilka DŁUUUGICH lat nauki- powiedziałam zaczepnie.

- Usiądź- rozkazał i dopiero w tym momęcie skapnełam się że dalej stoję na środku sali. Zobaczyłam wolne miejsce koło Lily, więc postanowiłam tam usiąść. Gdy mój tyłek miał usadowić się na drewnianym krześle usłyszałam głos profesora.

- Oh nie nie nie, Panna Potter do Blacka a pan Potter do Evans.- zamurowało mnie.

- Profesorze...ja...nie...tylko nie koło tego bałwana!- ledwo powiedziałam a cała klasa się zaśmiała.

- Prosze nie dyskutować- powiedział ostrzegawczo.

- Ale zarażę się od niego głupotą, a słyszałam że ta choroba jest nieuleczalna a w dodatku śmiertelna.- sama ledwo zachowywałam powagę a klasa mi to utrudniała ciągle się śmiejąc.

- Ja naprawde nie mam siły już do was Huncwoci.- oparł się o blat stołu i czekał co się stanie.

- Może przyniosę panu kawę napewno dostanie Pan siły spowrotem- zaśmiał się James.

- Potter albo przechodzisz albo idę do Dyrektora.- zaczął robić się cały czerwony.

- Ale który Potter?- zapytaliśmy jednocześnie.

- Jane, Jane Potter tak bo zaraz wyprowadzicie mnie z równowagi.- okej czyli to ta granica do której dochodzę i wole dalej nie iść. Więc co zrobiłam? Wstałam i przeszłam.

- Dobrze i tak siedzicie do końca szkoły.- odetchnął.

Przez całą lekcję nie mogłam się skupić bo Black ciągle mnie rozśmieszał. A to wyczarował ogon jednemu ze Ślizgonów, a to pozamieniał nazwy eliksirów Slughornowi.  Długo by tak wymieniać.

POV JAMES

Na Eliksirach siedziałem z moją miłością Evans. Jaka ona cudowna te rude włosy i zielone oczy, wspaniały uśmiech i ta inteligencja. Po prostu ideał.
Reszta lekcji nie była taka cudowna, bo moja kochana siostrzyczka siedziała z Lily. Przez co pozostało mi tylko patrzenie na nią z daleka. Jane nie rozmawiała  z nami od momentu Cereminii Przydziału ( a to już 13h) więc czas aby z nami pogadała. Gdy była pora obiadu cała nasza czwórka z hukiem weszła do Wielkiej Sali. Młodsza o pięć minut Panna Potter siedziała z koleżankami. Lily Evans, Marlen McKinnon i Mary Macdonald

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 26, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ja wcale nie jestem WALNIĘTAWhere stories live. Discover now