#2 Bitwa Na Bitą Śmietanę

46 2 0
                                    

JANE

Po latach Durmstrang stał się moim drugim domem. Opuszczenie tych ludzi chociaż tylko na te wakacje, sprawia mi ból. Ale większym bólem jest brak mojej rodziny przy mnie. Czy będę tęsknić? To pewne. Będę tęsknić za moją frakcją piątą, codziennymi sprzeczkami i treningami, no i lekcjami z tymi imbecylami, nie zapomninając o drużynie Quiddicha. Oh...cholernie będe tęsknić!
JANE TO TYLKO WAKACJE! OGARNIJ SIĘ!

JAMES

Od rana przepełnia mnie szczęście! Jane wraca na wakacje do domu! Po tylku latach nie widzenia urwisa, wkońcu ją zobaczę. Ahh... gdyby tylko Jane chodziła do Hogwartu pewnie byłaby  Gryffonką. Co ja mówie! Ona byłaby Huncwotką. Rodzice podczas jej pobytu w Durmstrangu dostawali o wiele więcej listów ze skargami na nią niż na mnie. Zawsze dopełnialiśmy siebie w kawałach. Gdy robiliśmy jakiś razem zawsze był perfekcyjny. Bez niej to nie to samo.
Ma być o 16. Świat wystawia mnie na próbe cierpliwości. Chodzę z kąta w kąt. Nie umiem się doczekać. Ciekawe czy się zmieniła.
Jest 40 sekund po 16 a jej dalej nie ma. Czemu jej dalej nie ma?! Czy ona chce przyprowadzić mnie o zawał serca?! Jeśli nie będzie jej tu za 5 sekund to jadę po nią do Bułgarii.


JANE

Salon rodzinny rodziny Potter. Nic sie nie zmieniło. No oprócz wielkiego Łosia stojącego na środku niego. Strasznie zdezorientowanego Łosia. Gdy go zobaczyłam od razu na mojej twarzy zawitał uśmiech. Od razu do niego podbiegłam i uwiesiłam mu się na szyi. Teraz dopiero był zdezorientowany.

- Tęskniłam Jami- krzyknęłam zadowolona.

- Ja też Diabełku- użył mojego starego przezwiska dzięki czemu uśmiech na mojej twarzy się jeszcze bardziej powiększył.

- Znowu zaczynasz?- zapytałam zrezygnowana.

- Tak. Dobrze wiesz że uwielbiam cie wkurzać DIABEŁKU.- wyszczerzył się i poprawił okrągłe okulary.

Tą piękną chwilę przerwali nam rodzice.

- Koszmarni bliźniacy znowu razem- powiedział rozradowany ojciec.

- Oj przesadzacie- powiedzieliśmy chórkiem.

- My wcale nie przesadzamy ostatnio jak działaliście razem kuchnia "sama" wybuchła. Dość wspominek. Teraz daj się wyściskać kruszynko- powiedział ojciec zabawnym tonem, który można było usłyszeć z kilometra.

Gdy mój najukochańszy tato przestał mnie miażdżyć inicjatywe przejęła mama. W momęcie w którym przestała mnie duśić spojrzała na mnie i powiedziała:

- Już nie wyglądacie jak bliźniaki.

- Według mnie to dobrze. Nie chciałabym wyglądać jak on.- nie mogłm się powstrzymać aby nie dogryźć Jamesowi.

JAMES

Tak się cieszę że Diablica jest spowrotem ze mną. Nie umiałem bez niej wytrzymać. Już kilka minut jest w domu i zdążyła mi dogadać. Że niby nie chce być podobna do mnie. Pff wolne żarty każdy chciałby wyglądać przynajmniej w połowie tak dobrze jak ja. Jestem James Flemont Potter, szukający drużyny Gryfonów, Huncwot. Każdy chce wyglądać tak jak ja. Co nie?

JANE

- Wspaniale że jesteś Jane ale musimy razem z tatą się zbierać, mamy sprawy w Ministerstwie i musicie zostać sami- powiedziała mama, po czym wraz z tatą dali nam po buziaku w czoło i poszli.
- Tylko przyjechałam a oni już wyjeżdżają, ah mogłam się spodziewać.- prychnęłam.
- Tak ale przynajmniej mamy cały dom dla siebie siostruś- powiedział z szatańskim uśmiechem .
- Masz rację szykuje się niezła zabawa- spojrzałam na niego z tym samym wyrazem twarzy (który nigdy nie zwiastuje nic dobrego).
- Walka na bitą śmietanę!!!!- krzyknął tak głośno jakby reprezętacja Anglii wygrała na mistrzostwach Quiddicha.
- Zgoda ale bez magii! - ostrzegłam brata.
- Dobra nie spinaj sie diabełku- powiedział i zaczął biec w stronę lodówki. Od razu ruszyłam za nim. Wyciągnęliśm po kilka butelek bitej śmietany i ukryliśmy się w zakamarkach kuchni.
-Na trzy! - oznajmił.
-Raz....Dwa....Trzy!!!!- odliczaliśmy razem.
Wychyliłam się zza kuchennej lady i zaczęłam strzelać w Jamesa bitą śmietaną. Trafiłam. Ale nie tylko on miał obrażenia ja także oberwałam. Po około 20 minutach skończyła nam się bita śmietana i musieliśmy zawrzeć rozejm. Cała kuchnia wyglądała jak po wojnie ale nie takiej zwykłej, tylko wojnie na jedzenie.
-Dobra z racji tego że to był twój pomysł to ty sprzątasz- powiedziałam odchodząc.
Biedny zdezorientowany Jamie.


JAMES

Kiedy mówiła że mam sprzątać myślałem że żartuje ale nie nie żartowała. Po pół godzinie zabrałem się dopiero do mycia podłogi. Nagle usłyszałem rytmiczny tupot stóp. Była to Jane która była wymyta i przebrana. Już nie miała we włosach bitej śmietany i nie wyglądała jak śnieżny potwór. Kiedy do mnie podchodziła usmiechała się niemiłosiernie.

Bo kto widział Jamesa Pottera sprzątającego.

To jest rzadki okaz spotykany tylko w głębokich dolninach np. Dolinie Godryka a jeszcze częściej  (co nie oznacza że spektakularnie często, wręcz przeciwnie) w domu rodziny Potter.
-Czego się tak szczerzysz? - zapytałem piorunując ją wzrokiem.
- Ja się tylko pięknie do ciebie uśmiecham Jamie- odpowiedziała chichocząc.
- Dobra a tak szczerze? - zapytałem sfrustrowany.
- Zamiast do wiaderka nalałeś wody do patelni- zaczęła się śmiać w niebogłosy.
- Nie potrafiłem znaleźć nic innego- oburzyłem się.
Po krótkiej wymianie zdań Jane dołączyła do sprzątania. Od kiedy weszła do domu chciałem powiedzieć jej o przyjeździe chłopaków.
- Janie... bo wiesz moi kumple przyjadą 10 lipca do mnie na wakacje... - zacząłem, szorując dalej podłogę.
- I co w związku z tym? - zapytała podnosząc wzrok na mnie.
- Mam nadzieję że ich polubisz. Są świetni! Razem z nimi robie kawały w Hogwarcie. Zresztą pisałem ci o nich. - mówiłem z ekscytacją.
- Pożyjemy zobaczymy Łosiu. Jak narazie szorujesz jedno i to samo miejsce od 10 minut. Ruchy!! Nie wyrobimy sie do jutra! - krzyczała udając powagę, ale było widać że zaraz nie wytrzyma ze śmiechu.
Po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem.

MOJA JANE WRÓCIŁA.

________

Następna część tej historii. Powoli wszystko się rozkręca. Ale to dopiero początek.

Jeżeli podoba się wam moja twórczość dawajcie o tym jakoś znać.

Mam nadzieję że się podobało.

Pierwsze części będą krótsze, ale potem już będą dłuższe.

Ja wcale nie jestem WALNIĘTAWhere stories live. Discover now