#4 Rozpocząłeś Wojne Black!

20 3 0
                                    

JANE

Normalny poranek w domu rodziny Potter. Niestety nie. Od rana zdarzają mi się małe irytujące wypadki. Od razu gdy tylko wyszłam z łóżka przewróciłam się  prosto na sterte ciuchów do prania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że to moja twarz wylądowała w tej stercie.
Gdy chciałam umyć zęby, pasta z tubki strzeliła mi prosto w twarz. I tak dalej...
Po tych sytuacjach stwierdziłam że przed zrobieniem śniadania usiąde na chwilę na kanapie i poczytam.
Co dziwne chłopacy krzątali się po pokojach, od samego rana ale nie zeszli do kuchni. Dziwne..
Gdy już wiedziałam kto w książce jest tym złym, a kto tym dobrym, udałam się do kuchni.  Dawno nie było mnie w domu, co skutkowało tym, że miałam problemy ze znalezieniem pewnych rzeczy.

- James gdzie jest ketchup?!- zawołałam gdy nie umiałam znaleźć sosu.

- Po lewej stronie lodówki, koło pikli i mleka!- odkrzyknął.

Gdy otworzyłam ketchup cała zawartość prysnęła mi w twarz. Tylko ktoś podmienił zawartość na coś kleistego i farbującego. Co tam twarz! Co tam kuchnia! Moja ulubiona biała koszulka z logiem Metallici, została brutalnie zafarbowana neonowo niebieską mazią. Tutaj miarka się przebrała. Wszystko można naruszyć, ALE WARA OD WARTOŚCIOWYCH KOSZULEK!

W szybkim tempie znalazłam się w pokoju chłopaków. Wiadomo czyja to sprawka.

-Black popamitasz mnie za to. Właśnie rozpętałeś wojnę.- krzyknęłam zdenerwowana zwracając się do Czarnej Księżniczki.

- Trochę "ketchupu" i dziewczynka płacze.- powiedział kpiącym tonem.

- Och durniu nie chodzi mi o "ketchup" tylko o moją koszulkę- serio odetnę mu łeb i powiesze sobie nad łóżkiem, jako trofeum uratowania świata przed tym debilem.

- Słuchasz takiej muzykii? Bo wiesz ona jest zbyt mocna dla takich małych dziewczynek jak ty.- powiedział. A ja przylepiłam sztuczny uśmiech na twarz i podeszłam do niego bliżej. Popatrzyłam w jego oczy i powiedziałam:

- Może jestem małą dziewczynką ale jestem twardsza od ciebie. Zresztą na twoim miejscu uważałabym na siebie. Czy mój brat może wspomniał do jakiej szkoły chodzę? Jeżeli nie to radzę się go o to zapytać. - wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Mam nadzieję że mój morderczy wzrok zapamięta do końca życia.

JAMES
-  A więc gdzie chodzi do szkoły? - zapytał Remus.
- Durmstrang. Jest frakcjonistą frakcji piątej w Durmstrangu- odpowiedziałem zrezygnowany.
- Żartujesz? - Łapa naprawde się zdziwił.
- Nie żartuje. Ona naprawde wie co to hardcor. - chłopacy patrzyli na mnie jak na idiotę. Pierwszy otrząsnął się Łapa.
- Ostra i ładna w jednym. Ciekawe czy podoła na naszej małej wojnie. - Syriusz chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Widać było że mimo małego szoku informacja o szkole Jane nie wpłynęła na niego za mocno.
- Radze ci uważać Łapo. To moja siostra. Zawsze stanę za nią murem. A w szcególności kiedy ma się jej stać krzywda. Więc trzymaj od niej swoje puszczalskie łapy z daleka od niej.- mówiłem groźnie.

- Dobra wyluzuj. Dzięki za pomoc przy kawale. A właśnie kawałów chyba nie zaliczasz do " Zawsze stanę za nią murem" - mówił robiąc cudzysłów w powierzu i uśmiechając się.

- Pomogłem ci tylko dlatego żebyś przestał mnie błagać o pomoc. Przy okazji dawno nie zrobiłem jej kawału. I nie kawały się nie zaliczają. O ile są w granicach rozsądku- broniłem się.

JANE

Kiedy wyszłam z pokoju zostałam chwile jeszcze pod drzwiami i usłyszałm słowa Czarnej Księżniczki:
- Dobra wyluzuj. Dzięki za pomoc przy kawale. A właśnie kawałów chyba nie zaliczasz do " Zawsze stanę za nią murem" - głos Blacka wydawał się rozbawiony.

- Pomogłem ci tylko dlatego żebyś przestał mnie błagać o pomoc. Przy okazji dawno nie zrobiłem jej kawału. I nie kawały się nie zaliczają. O ile są w granicach rozsądku- widocznie próbował się wybronić.

Mój własny brat pomagał w zrobieniu mi kawału. Teraz to moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Zaczęłam szukać czegoś co dałoby mi pomysł na kawał dla Jamiego i Blacka. Szukałam.....szukałam...i...szukałm.
Jest!!! Niesamowite jak jeden specyfik codziennego użytku może stać się produktem idealnym w kawale dla dwojga.

Gdy zaczęła dochodzić godzina 21.00 chłopacy zaczęli krzątać się po pokoju. Dopiero co wrócili ze spaceru po okolicy.
Z tego co podsłuchałam za chwilę Czarna Księżniczka będzie miała swoją kolej w toalecie, więc zaklęciem aktywowałam produkt mojej zemsty.

Szybkim krokiem udałam się do pokoju Jamesa w którym odziwo cała 3 pomieszkiwała, mimo tego że były przygotowane dla nich pokoje gościnne.

Zemsta rozpoczęta czyli inaczej - Konkurs aktorski czas zacząć!

- Hej chłopaki. Hej Syriusz- pierwszy raz powiedziałam do niego po imieniu- przepraszam Cię za tamto. Poniosło mnie. Nie musiałam się tak unosić. Może rozejm? -. udawałam załamaną i smutną.

- Wybaczam. I tak rozejm to dobry pomysł.- powiedział zdziwiony moim zachowaniem- A teraz przepraszan ide do toalety.- mówił zamykając drzwi.
Jest!! Wszystko idzie zgodnie z planem. Chwilę jeszcze porozmawiałam z chłopakami i usłyszałam krzyk. No i jak zawsze wszystko się udało.

- Odklejcie mnie- usłyszeliśmy stłumiony krzyk zza drzwi łazienki.
Wciąż udawałam zdziwioną. Tym razem udało mi się nie pozostawić za sobą żadynch śladów.
- Jamie to brzmi poważnie, idź mu pomóż bo mogło się mu stać coś bardzo złego- zaskoczyłam sama siebie. Nadawałabym się świetnie na mugolską aktorkę.
Gdy James wszedł do łazienki Remus patrzył na mnie zaniepokojonym wzrokiem. Spojrzałam na niego w ten sam sposób aby nie nabrał podejrzeń.
Po chwili usłyszeliśmy kolejny wrzask. Wrzask Jamesa:
- Remus! Cholera jasna coś się stało z kiblem! Choć tu i pomóż nam sie od niego odkleić! - krzyczał spanikowany.
Druga część planu- Przykleić Łosia do przyklejonego do kibla Blacka i zostawić ich samych sobie.
Gdy Remus przekroczył drzwi łazienki szybko zaklęciem zabespieczyłam klej tak aby nie przykleił kolejnej osoby. A teraz w tył zwrot i mam spokój od nich na kilka dobrych godzin.

Po trzech godzinach spędzonych mile z muzyką i książkami, wzięłam z półki rozpuszczalnik przygotowany wcześniej.

- To na nic!!- krzyknęłam stojąc na śordku pokoju i słuchając jak dalej siłują się z muszlą klozetową- potrzebny jest rozpuszczalnik!!
- Nie mamy rozpuszcalnika Remus już  szukał- odpowiedział mi Łoś.
- Byłam w sklepie i kupiłam- skłamała.

-Świetnie to dawaj szybko- odkrzyknął z łazienki. Podałam Remusowi  specyfik i zmyłam się jak gdyby nigdy nic.

Dziesięć minut później usłyszałam głosy zza ściany:

- Dzięki za pomoc.- rozpoznam ten głos wszędzie-  Black

- Dobra będziesz dziękował później teraz idę ja do łazienki- powiedział Remus ze śmiechem.

I tak oto James i Black nie podejrzewają mnie o trzygodzinną szarpaninę z muszlą klozetową, ja zyskałam rozejm i potajemną wygraną na wojnie.

______
Ciąg dalszy krótkich rozdziałów.
Następny będzie dłuższy, bo nasza kochana Jane napotka komplikacje.

Jeżeli podoba się wam moja twórczość dawajcie o tym jakoś znać.

Mam nadzieję że się podobało, a jak nie to Avadą pogilgoczę.



Ja wcale nie jestem WALNIĘTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz