(🌱) rozdział 20

62 3 18
                                    

Ostatni raz w takim stanie rudy wojownik widział brata, gdy byli uczniami, a Bluszczowy Pazur trenował w mrocznej puszczy. Z tego powodu w głowie kocura pojawiła się pewna myśl. Czy on wrócił do tych treningów? W końcu kocur zapytał o to brata.

— Bluszczowy Pazurze, czy ty byłeś w mrocznej puszczy? — zapytał Szybka Burza, nieco bał się odpowiedzi brata. Przez chwilę zapanowała cisza, aż w końcu rudo-biały samiec mu odpowiedział.

— Tak, byłem w mrocznej puszczy. Nie zamierzam tego ukrywać. — stwierdził Bluszczowy Pazur, a w jego głosie była sama szczerość.

Gdy to mówił, do legowiska wojowników podeszła Ziemiowa Łapa, która pewnie chciała odwiedzić przyjaciela. Gdy usłyszała słowa Bluszczowego Pazura, cofnęła się o kilka kroków. Wyglądała na przerażoną, wściekłą i załamaną jednocześnie.

— Mam dość przyjaźni z tobą, Bluszcz! Wierzyłam w to, że się zmieniłeś, ale to było, jak się okazuje, tylko chwilowe! — wysyczała kotka i wzięła głęboki oddech. Po chwili kontynuowała. — Skoro wolisz wrócić do treningów w mrocznej puszczy, a nie na przykład trenować ze mną, jak to czasem robiliśmy, to nie mam ochoty dalej z tobą rozmawiać! Nienawidzę cię, ty przeklęty kocurze! — warknęła Ziemiowa Łapa, po czym pobiegła do wyjścia z obozu i wyszła.

Zaraz po niej obóz opuścił Ptasi Ogon, który chyba chciał z nią porozmawiać. Szybka Burza usłyszał, że kocur krzyczy, by kotka poczekała za nim. Jednak ona chyba tego nie usłyszała.

Szybka Burza nie wiedział, dlaczego jego brat w ogóle poszedł do tej mrocznej puszczy. Postanowił się go o to zapytać.

— Po co ci to było, Bluszcz? — zapytał; bardzo chciał znać odpowiedź na to pytanie. Jeśli Bluszczowy Pazur powrócił do treningów na bezgwiezdnej ziemi, to nie skończy się dobrze.

— To nie tak, jak myślisz, Szybka Burzo. — odparł Bluszczowy Pazur. Po usłyszeniu tych słów Szybka Burza zaczął zastanawiać się, co miał na myśli jego brat. Jak w takim razie jest? 

— A jak? — zapytał Szybka Burza. Rudy kocur nie miał zamiaru uwierzyć w to, że jego brat nie trenował w mrocznym lesie. Przecież rany wojownika nie wzięły się znikąd.

— Nie trenowałem tam; po prostu Szylkretowa Gwiazda mnie zaatakowała. — wyjaśnił Bluszczowy Pazur. Drugi z samców po chwili zastanowienia mu uwierzył. 

— Dobra wierzę ci. Wstań proszę, musimy pójść po medyka — poprosił Szybka Burza, ale biało-rudy wojownik nie dał rady wstać.

Po chwili Bluszczowy Pazur stracił przytomność. Szybka Burza przerażony patrzył na niego przez krótki moment. Po chwili jednak zrozumiał, że patrząc się po prostu na nieprzytomnego kocura, nie pomoże mu. Muszę wezwać medyka!

— MEDYK! — krzyknął Szybka Burza na tyle głośno, że pewnie słychać go było nawet poza obozem. No ale trudno, ważne było dla niego, by medyk go usłyszał. 

Po chwili Leśne Pragnienie przyszedł, ale nie sam; towarzyszył mu jego uczeń. Gdy samiec o brązowym futrze przyjrzał się rannemu, stało się coś niespodziewanego. Złotooki medyk wtulił pysk w nieprzytomnego samca i zaczął płakać. To nawet nie był płacz, lecz zwykłe wycie. Co mu się dzieje?

Sytuację starał się opanować Lwia Łapa, złocisto-szylkretowy uczeń medyka. Po krótkiej chwili namówił swojego mentora do pójścia poza obóz by się uspokoić. Natomiast uczeń Leśnego Pragnienia z pomocą Azaliowej Nogi i Szybkiej Burzy zaniósł młodego wojownika do legowiska medyka. Tam opatrzył jego rany.

Szybka Burza owszem, martwił się o brata, ale nie zamierzał rozpaczać tak jak medyk. Z kolei Lwia Łapa nieoczekiwanie poinformował o tym, że Bluszcz prawdopodobnie umrze, ale trzeba być dobrej myśli. Po usłyszeniu tych słów Szybka Burza poszedł do legowiska wojowników by oswoić się z tymi słowami. Zanim jednak tam dotarł, spotkał Tygrysią Pręgę, która akurat chyba szła do wyjścia z obozu. Tak kocur przynajmniej podejrzewał.

— Co się stało, Szybka Burzo? — niespodziewanie zapytała młoda wojowniczka. Szybką Burzę zdziwiło, że jego była partnerka w ogóle się do niego odezwała.

— Lwia Łapa powiedział, że jest duża szansa na to, że Bluszcz umrze… — stwierdził Szybka Burza.

— To straszne, bardzo mi przykro… ale nie możesz o tym myśleć; miej nadzieję, że przeżyje. W każdym razie współczuję. — po tych słowach, kotka polizała samca po pysku, co go nieco uspokoiło.

— Dziękuję. 

To była ich pierwsza normalna rozmowa od zerwania. Może jednak jest szansa, że się pogodzimy.

[668 słów]

Bluszcz może umrzeć...

co odwaliło medykowi?

i czy QuickTiger wróci do siebie?

SKR: PB #2 samotnik w klanie ✅Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu