7. Coś się stało?

79 7 3
                                    

  Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Siedziałam związana na krześle, które stało na środku tego pokoju. Jedyne światło jakie było w tym pomieszczeniu, to halogen na suficie, którego słabe światło padało na mnie. Chwilę się szamotałam, żeby się uwolnić. Próbowałam krzyczeć, ale zdałam sobie sprawę, że moje usta są zaklejone taśmą. Zmęczona próbami wezwania pomocy, zamilkłam.

  Nagle dostrzegłam w ciemności zarys jakiejś postaci. Przyjrzałam się dokładniej i zrozumiałam, że w ciemności stoi Vincent. Zaczęłam się szarpać, żeby pomógł mi jakkolwiek, ale on nie reagował. Stał w miejscu w półmroku, z zupełną powagą na twarzy. Poczułam jak coś dotyka mnie w rękę. Spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam małą dziewczynkę.

  - Violet, pobawisz się z nami? - zapytała uroczo.

  Dziewczynka miała około siedmiu lat, miała blond włosy zaplecione w dwa warkoczyki i duże niebieskie oczy. Zobaczyłam jak za nią staje jeszcze kilka dzieci. Wystraszyłam się, bo nagle te wszystkie dzieci stały się półprzezroczyste.

  - Violet, proszę... Pobaw się z nami - powiedziała dziewczynka, tym razem smutnym tonem.

  Chciałam się odezwać, ale nie mogłam, taśma dalej uniemożliwiała mi otworzenie ust.

  - Nie bądź jak on - wskazała palcem jakiś punkt w ciemności. - On nie chciał się z nami pobawić.

  Spojrzałam w stronę, którą wskazała dziewczynka. Zorientowałam się, że wcześniej stał tam Vincent, ale teraz zniknął. Nie było go już tam.

  Nagle usłyszałam przerażający pisk wszystkich dzieci. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam Vincenta z zakrwawionym nożem w dłoni. Wszystkie dzieci zniknęły, tak jakby nagle wyparowały. Vincent zaczął powoli się do mnie zbliżać. Wyłaniał się powoli z mroku i coraz wyraźniej widziałam jego sylwetkę. Zobaczyłam na jego twarzy przerażający uśmiech, taki który wywołuje ciarki. Mężczyzna był już naprawdę blisko mnie i wtedy zaczął zbliżać nóż do mojej szyi. Nagle wykonał szybki ruch ostrzem. W obawie, że ostrze zaraz znajdzie się przy mojej skórze zacisnęłam powieki.

  Obudziłam się cała zlana potem. Nie mogłam złapać oddechu przez dłuższą chwilę. Podniosłam się na łóżku i wtedy zorientowałam się, że nie jestem u siebie oraz, że nie mam zupełnie nic na sobie. Szybko przytrzymałam białą kołdrę na piersiach i poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Wystraszyłam się trochę, bo w pokoju panował mrok, a ja z wczorajszej nocy pamiętałam niewiele, ale wiedziałam, że coś musiało się wydarzyć, bo u zbiegu ud czułam ból.

  - Wszystko w porządku? - Usłyszałam zaspany męski głos i po chwili zdałam sobie sprawę do kogo należał.

  Przypomniałam sobie co nieco z wczorajszej nocy. Właściwie kolacje pamiętałam doskonale, dopiero później, kiedy próbowałam przypomnieć sobie co się stało, kiedy stałam z Vincentem na dworze, moja pamięć zaczynała szwankować. Połączyłam fakty i zdałam sobie sprawę, że przespałam się z Vincentem. Schowałam twarz w dłoniach i westchnęłam. Chociaż, może nie ma potrzeby robić jakiejś awantury o to wszystko? Może to po prostu musiało się stać? W każdym razie, czułam się źle.

  - Nie... - szepnęłam i położyłam się z powrotem na łóżku.

  Nie wiedziałam, co mam myśleć o tej sytuacji. Jeszcze ten dziwny, przerażający sen, z którego przed chwilą się wybudziłam. Czy to tylko wytwór mojej wyobraźni, czy może dwa lata temu wydarzyło się tu coś, o czym nie powinnam wiedzieć?

  - Coś się stało? - powiedział Vincent i usiadł na łóżku, po czym zapalił lampkę, która stała na szafce nocnej.

  Teraz widziałam dokładnie całe pomieszczenie. Naprzeciwko dużego łóżka, na którym aktualnie leżałam, stała czarna komoda, a na niej stał czarny telewizor. Po mojej lewej stronie były czarne drzwi, a obok nich wielka czarna szafa z lustrem. Kątem oka zauważyłam, że Vincent się we mnie wpatruje. Pewnie wyglądałam okropnie w rozmazanym makijażu.

  - Miałam zły sen - powiedziałam.

  - O czym? - zapytał mężczyzna i pochylił się w moją stronę, tym samym przybliżając swoją twarz do mojej.

  - Nieważne... Która godzina? - zapytałam.

  Vincent oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na zegarek, który również stał na szafce nocnej.

  - Jest dziesięć minut po trzeciej - powiedział Vincent.

  Środek nocy. Nie będę wydziwiać i uciekać do mojego mieszkania o tej godzinie. Zostanę do rana. Zresztą, dzisiaj niedziela, więc będę miała czas, żeby wrócić do domu. Zachciało mi się siku, więc musiałam wyjść spod kołdry i pozbierać moje ubrania, które były rozrzucone po całym pokoju. Dosłownie, nie wiem jakim cudem mój biustonosz wisiał na telewizorze, ale wolałam chyba nie wiedzieć...

  - Muszę do toalety - powiedziałam i usiadłam na łóżku, wciąż trzymając kołdrę na piersiach.

  - Pierwsze drzwi po prawej - powiedział Vincent i położył się z powrotem na łóżku.

  Przysunęłam się do krawędzi łóżka i położyłam stopy na podłodze.

  - Czy ty jesteś normalny? Czemu masz płytki w sypialni? - syknęłam z zimna, które przeszyło moje ciało.

  Usłyszałam tylko krótkie parsknięcie Vincenta. Odrzuciłam kołdrę na bok i zrobiło mi się jeszcze zimniej. Wzdrygnęłam się lekko, bo po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz. Powoli wstałam z łóżka i na palcach zaczęłam chodzić po pokoju, żeby zebrać moje ubrania. Czułam wzrok Vincenta na moim ciele. Co prawda, widział mnie, kiedy uprawialiśmy seks, ale nie czułam się zbyt komfortowo chodząc przy nim nago.

  - Możesz się nie gapić? - zapytałam.

  - Nie, nie mogę. - Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam ten wredny uśmieszek na jego twarzy.

  Westchnęłam tylko i pokiwałam głową. Ubrałam szybko czarny top i czarne majtki i wyszłam w końcu z pokoju. Weszłam do łazienki, która była większa niż myślałam. Łazienka była urządzona w odcieniach bieli i czerni, klasycznie, podobnie jak sypialnia.

  Po załatwieniu potrzeby fizjologicznej, podeszłam do umywalki i umyłam ręce. Spojrzałam na siebie w lustrze. Tak jak myślałam, wyglądałam źle. Moje białe włosy były w okropnym nieładzie, a makijaż rozmazany po całej twarzy. Oparłam się dłońmi o umywalkę i zaczęłam szukać wzrokiem czegoś, czego mogłabym użyć, żeby się odświeżyć. Niestety, Vincent nie miał nic do zmycia makijażu. No tak, czego ja się mogłam po nim spodziewać? Na umywalce stała jedynie mydelniczka, a na niej zwykłe białe mydło. Nie miałam innego wyboru, więc dokładnie umyłam twarz mydłem i wodą. Chwilę później przyglądałam się mojej twarzy w lustrze. Czułam się i wyglądałam lepiej, więc postanowiłam wrócić do sypialni.

  Weszłam do pokoju i zamknęłam po cichu drzwi, żeby nie obudzić śpiącego mężczyzny. Światło było już zgaszone, więc musiałam po ciemku dostać się do łóżka. Powoli wgramoliłam się pod kołdrę. Kiedy leżałam tak z zamkniętymi oczami i próbowałam zasnąć, poczułam jak silna dłoń mężczyzny przyciąga mnie w jego stronę. Moje plecy dotykały jego torsu. To było miłe z jego strony. Od razu zrobiło mi się cieplej i wtulona w Vincenta, zasnęłam.

_

Mam Twittera ogólnie, więc zapraszam, bo będzie tam info o rozdziałach i jakieś może śmieszne rzeczy czasem XD Nazwa: acailies

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 11, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

so high // purple guyWhere stories live. Discover now